„Zwalniają teraz akcję białostoczanie, Zbigniew Marculewicz odnajduje Andrzeja Sinielnikowa, ten rzuca za trzy i… wpadła! Jest!” – emocjonują się komentatorzy Wiesław Płoński i Andrzej Kościuczyk, gdy Dojlidy Białystok idą kosz w kosz z Browarami Tyskimi Bobrami Bytom.
Jest rok 1996. W białostockim zespole, prócz Sinielnikowa i Marculewicza, występują m.in. amerykańscy gwiazdorzy Tyrone Thomas, Dannie Norris i Frazier Johnson. Po stronie gości – drugiej wówczas najlepszej drużyny w Polsce – Andrzej Pluta, Mariusz Bacik, Kordian Korytek czy Antonie Joubert. Nazwiska, które w pamięci kibica polskiej koszykówki zostaną na lata. Słowem: klasyk.
Ostatecznie w tamtym spotkaniu lepsi o trzy punkty okazali się goście, wygrali 97:94. Dziś ani Dojlidy, ani Bobry nie istnieją już na koszykarskiej mapie, a dostępne w internecie archiwalne wideo z tamtego meczu jest dla fanów z Białegostoku niczym skarb.
W tamtym czasie w NBA po mistrzowski tytuł zmierzali Chicago Bulls Michaela Jordana, dowodzona przez Eugeniusza Kijewskiego reprezentacja Polski szykowała się do gry o medal mistrzostw Europy w Hiszpanii, a boom na koszykówkę dotarł także na Podlasie – białostocka hala w trakcie meczów Dojlidów wypełniona była do ostatniego miejsca.
– Pamiętam, że by w ogóle myśleć o wejściu na trybuny, trzeba było czekać przed halą już kilka godzin przed spotkaniem – wspomina 20 lat później w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Jerzy Zaniewski, prezes grających obecnie w II lidze Żubrów Białystok.