W 1981 roku w Bielsku Podlaskim w kinie Znicz odbyła się prapremiera „Znachora” Jerzego Hoffmana według powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. W historii o renomowanym chirurgu profesorze Rafale Wilczurze, który po pobiciu i utracie pamięci zostaje tytułowym znachorem – w tytułowej roli wystąpił Jerzy Bińczycki. Marysię, córkę zaginionego ojca grała Anna Dymna, której bohaterkę adorował hrabia Czyński (Tomasz Stockinger).
– „Wnyki” nakręcili mieszkańcy miasteczka Bielsk Podlaski, gdzie kiedyś nakręcono część scen filmu „Znachor” w reżyserii Jerzego Hoffmana – podkreśla Marek Włodzimirow, współautor projektu, producent filmu. – W Bielsku nieustannie działa sklep, który zagrał w „Znachorze”. Wciąż wielu ludzi tu przychodzi, żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia. „Znachor” w Bielsku to legenda, bo w naszym mieście pracowali wybitni aktorzy, zaś wielu mieszkańców występowało w roli statystów. Do dziś jest wiele opowieści i anegdot na ten temat. Właśnie dlatego postanowiliśmy się zmierzyć z mitem „Znachora”. Pomysł był taki, żeby wrócić do magicznego świata, w którym kręci się film promujący takie wartości jak miłość, dobro, rodzina. Nawiązujemy do filmu Hoffmana, ale we współczesnych realiach Bielska, poprzez pryzmat świata, w którym teraz żyjemy.
Rozwijamy talenty
We „Wnykach” są pokazane losy wnuków i prawnuków bohaterów „Znachora”.
– Udało nam się zaprosić do udziału w filmie kilku aktorów, którzy zagrali w obrazie Jerzego Hoffmana – mówi. – Jesteśmy dumni z udziału Bożeny Dykiel i Artura Barcisia. Prowadziliśmy rozmowy z Anną Dymną, Tomaszem Stockingerem i Piotrem Fronczewskim, jednak nie udało się ich pozyskać. Z wielu powodów: głównie ze względu na ich liczne obowiązki. Kiedy rozmawiałem z Piotrem Fronczewskim, proponując mu rolę analogiczną do tej z pierwszej części, gratulował nam szalonego pomysłu. Niestety, nie mógł pomóc.
Prawdopodobnie zamiast planowanego na początku filmu krótkometrażowego powstanie film długometrażowy.