Żeromski i Prus w Nałęczowie

W Nałęczowie można długo spacerować śladami pisarzy i artystów, którzy od XIX wieku tłumnie odwiedzali uzdrowisko, a także w nim mieszkali.

Publikacja: 17.11.2016 22:00

Chata Stefana Żeromskiego

Chata Stefana Żeromskiego

Foto: Fotorzepa/Monika Kuc

Stefan Żeromski i Bolesław Prus mają tu nawet własne niezwykłe muzea, oddziały Muzeum Lubelskiego. Żeromski „Ludziach bezdomnych” Nałęczów opisał jako Cisy, które odwiedzał Judym. Prus pisał o Nałęczowie w swoich felietonach.

Chata Stefana Żeromskiego, czyli jego letnia pracownia, a obecnie muzeum pisarza, stoi na szczycie wzniesienia zwanego Armatnią Górą. Pisarz wybudował ją w 1905 roku za honorarium otrzymane za powieść „Popioły”. Dlatego on sam zwał to miejsce „Popiołówką”, co w obliczu późniejszych zdarzeń pobrzmiewa jakimś fatum, związanym przede wszystkim ze śmiercią jego niespełna 19-letniego syna Adama w 1918 roku. Adaś spoczywa w mauzoleum w ogrodzie.

Modrzewie na imieniny

Jest to niezwykle piękne miejsce, poruszające głęboko wyobraźnię. Chata w stylu zakopiańskim zbudowana została z drewnianych bali łączonych na zrąb i przykryta gontem. Zaprojektował ją architekt Jan Koszczyc-Witkiewicz, późniejszy twórca warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej (Chata Żeromskiego była jego pierwszą samodzielną realizacją). W ogrodzie rosną wybujałe modrzewie, posadzone na imieniny Stefana, a pod potężnymi topolami przy wejściu zaprasza stolik i ławeczka, przy których zasiadał.

Jednoizbowe wysokie wnętrze chaty z białym kominkiem i dużymi oknami pełne jest śladów obecności pisarza. Przy niewielkim biurku Żeromski pisał „Dzieje grzechu”. Tutaj również powstawały: „Róża”, „Duma o hetmanie”, „Słowo o Bandosie”, „Dzienniki”, „Z odczytem”, „Siłaczka”, fragmenty „Dzienników”.

– Chata była świątynią dumania, miejscem, gdzie realizował swoje plany, idee, marzenia – mówi „Rzeczpospolitej” Przemysław Jerzy Sołdek, kierownik muzeum. – Żeromski stworzył sobie w niej własny azyl literacki.

Przed skromnym posłaniem stoi kufer podróżny pisarza, bo często wyjeżdżał – do Warszawy, Zakopanego, Szwajcarii, Paryża, Florencji. A ściany pracowni są gęsto wytapetowane zdjęciami jego i rodziny: żony Oktawii i syna Adasia, przyjaciół. A także pracami malarskimi i rysunkami, wśród których wypatrzeć można nawet jego własną ilustrację do opowiadania „Rozdziobią nas kruki, wrony”.

Szczyt ściany naprzeciw okna wieńczą trzy portrety Żeromskiego. Ostatni, namalowany w 1924 przez Tadeusza Pruszkowskiego powstał rok przed śmiercią pisarza. Witkacy zaskakująco realistyczny wizerunek sprezentował Żeromskiemu w 1916 roku. A największych rozmiarów portret namalował w 1900 roku Eligiusz Niewiadomski malarz, który 22 lata później dokonał w warszawskiej Zachęcie zamachu na prezydenta Narutowicza. Portret Adasia to z kolei dzieło Leona Wyczółkowskiego.

Gdy po raz pierwszy Stefan Żeromski przyjechał w 1891 roku do Nałęczowa miał 25 lat. Przybył tu z powodów problemów finansowych, które zmusiły o do przerwania studiów i zajął guwernerką. Został nauczycielem trzech córek Aniel i Michała Górskich, właścicieli Nałęczowa i okolicznych majątków.

W Nałęczowie Stefan poznał Oktawię z Radziwiłłowiczów Rodkiewiczową. Dwa lata od niego starsza Oktawia była młodą wdową z dwuletnią córeczką Henryką. Jej małżeństwo z pierwszym mężem powstańcem styczniowym i sybirakiem, równolatkiem jej matki, trwało krótko. Henryk Rodkiewicz wkrótce zmarł. Oktawia mieszkała z matką i ojczymem Konradem Chmielowskim, dyrektorem zakładu leczniczego (w willi Oktawia u stóp Armatniej Góry) . Organizowała życie kulturalne i literackie w Nałęczowie. Dzięki niej Żeromski wszedł w krąg znanych twórców, m.in. poznał Prusa, Sienkiewicza, Gierymskich, Witkiewiczów.

Rękopis „Popiołów”

Oktawia i Stefan pobrali się w 1892. Przez pierwsze lata małżeństwa była jego muzą, opiekunką, korektorka i pomocnicą w gromadzeniu materiałów do jego książek. Kiedy carscy żandarmi podczas rewizji w ich warszawskim mieszkaniu skonfiskowali rękopis „Popiołów”, to dzięki jej staraniom udało się go odzyskać. W Raperswilu, gdzie Żeromski objął posadę bibliotekarza, nieraz go zastępowała, kiedy ciężko chorował. Literackim portretem Oktawii jest Madzia Brzeska Bolesława Prusa w „Emancypantkach”. Żeromski także pewne jej cechy nadał „Siłaczce”, chociaż badacze literatury twierdzą, że w większym stopniu pierwowzorem w tym przypadku była Faustyna Morzycka – działaczka oświatowa, koleżanka Żeromskiego w pracy oświatowej w Nałęczowie.

W latach nałęczowskich Żeromski zaangażował się w pracę u podstaw, która miała budować podstawy nowej Polski i wychowywać jej przyszłe intelektualne elity. Zainicjował powstanie Towarzystwa Oświatowego „Światło”, które działało na całej Lubelszczyźnie oraz Uniwersytet Ludowy, prowadzący działalność edukacyjno-odczytową. I przeznaczył własne honorarium za „Dzieje grzechu” na budowę Ochronki w Nałęczowie – nowoczesnego przedszkole.

W życiu osobistym Żeromskiego po 20 latach małżeństwa z Oktawią zaszła gwałtowna zmiana. Stefan szaleńczo zakochał się w młodszej o 26 lat malarce Annie Zawadzkiej. Gdy w 1913 roku urodziła się we Florencji ich córka Monika, przez pewien czas żył rozdarty między dwiema rodzinami. Oktawia nie godziła się na rozwód, mimo że wybrał życie z Anną.

Kiedy jednak ich syn Adam umierał na gruźlicę w 1918, razem z Oktawą pomagał w przewiezieniu go z Zakopanego do Nałęczowa i w ostatnich jego dniach tu pozostał. A potem pogrążony w ojcowskim bólu napisał „O Adamie Żeromskim Wspomnienie”, przywołując chwile górskich wędrówek syna.

Mauzoleum, w którym spoczywa Adaś zaprojektował także Jan Koszczyc- Witkiewicz ( który za ten projekt architektoniczny został nagrodzony srebrnym medalem w Paryżu na wystawie Art Deco w 1925 roku). W inskrypcji na marmurowym sarkofagu wewnątrz mauzoleum wciąż pobrzmiewa wspomnienie przeżytej tragedii: „Boże przytul do łona jego czystą duszę”.

Ta śmierć zamknęła rozdział rodzinnego życia Stefana z Oktawią, chociaż ona zachowała pamięć o nim do końca.

Muzeum w Nałęczowie powstało z inspiracji Oktawii Żeromskiej, która po śmierci męża przekazała Chatę narodowi w darze. Zostało otwarte 17 czerwca 1928 roku jako pierwsze muzeum pisarza. Dwa tygodnie później Oktawa umarła. Pierwszym kustoszem został Jan Koszczyc-Witkiewicz.

Jubileusz Prusa

Bolesław Prus (Aleksander Głowacki) starszy od Żeromskiego o 17 lat zaczął przyjeżdżać do Nałęczowa wcześniej. Pierwszy raz w 1882 roku, bo rozwijający się kurort cieszył sie renomą nowoczesnego ośrodka leczniczego. 35-letni pisarz przybył tu, by leczyć agorafobie, czyli nękający go lęk przestrzeni.

O jego przyjeździe przypomina w parku zdrojowym rzeźba Prusa siedzącego na ławeczce z książką. Dzieło Stanisława i Zbigniewa Strzyżyńskich, powstałe w 2002 roku na stulecie tego wydarzenia.

Naprzeciw niej wznosi się Pałac Małachowskich , w którym mieści się muzeum mu poświęcone, o czym przypomina tablica z napisem „Bolesław Prus autor Placówki w tym pałacu przebywał i tworzył”. W jego czasach w pałacu mieściła się siedziba administracji Zakładu. j sali balowej odbywały się koncerty i wieczory literackie, była też biblioteka i czytelnia.

Nałęczów bardzo Prusowi się podobał. Powracał do niego przez 28 sezonów, aż do 1910 roku.

W liście do żony Oktawii z Trembińskich, cytowanym w  jego nałęczowskim Muzeum w Pałacu Małachowskich pisał „13-go sierpnia o 6-ej rano przyjechałem do Nałęczowa, przez 14-ty wypocząłem, a dzisiaj piszę do Ciebie, moje Złotko, i piszę na maszynie!… W dodatku wykąpałem się i przejechałem na rowerze… Słowem same uciechy, do których przybyła mi jeszcze jedna. Oto…kupilem…sobie… aparat fotograficzny z rozmaitymi dodatkami… (list z 14 sierpnia 1898).

W muzeum zobaczyć można replikę biurka z warszawskiego mieszkania Prusa, na którym stoi amerykańska maszyna do pisania Hammond, taka, jakiej sam używał.

Na niewielkiej przestrzeni muzealnej w pokojach o sklepieniu gotyckim na parterze zgromadzono mnóstwo zdjęć , także wykonanych w Nałęczowie przez samego Prusa i różne pamiątki , jak np. złoty sygnet z herbem, którym pieczętował się ród Głowackich

– W naszych zbiorach mamy sporo listów z archiwów prywatnych, przede wszystkim do żony Oktawii, ale także do przyjaciółki Aliny Sacewiczowej, żony znanego lekarza i Antoniego Osuchowskiego – mówi „Rzeczpospolitej” adiunkt Bogumiła Wartacz, p.o. kierownika muzeum. I zbiór 12 felietonów, pisanych na przestrzeni 30 lat, a zebranych i wydanych przez prof. Tadeusza Kłaka, pierwszego kierownika muzeum, opisujących historie Nałęczowa i reklamujących kurort.

Można tu także obejrzeć oryginały wspaniałych ilustracji Edwarda Okunia do „Faraona”, zamówione po śmierci pisarza przez wydawnictw Goebethnera i Wolfa, które nawet wysłało artystę do Egiptu, aby tam bezpośrednio zaczerpnął inspiracji. Wydania w 1914 roku nie udało się jednak sfinalizować i dopiero sto lat później prof. Andrzej Niwiński z UW, zdobył własnym sumptem środki darczyńców wydał „Faraona” z ilustracjami Okunia i esejami o stanie wiedzy o starożytnym Egipcie.

Prus zatrzymywał się w Pałacu Małachowskich, nawet napisał tu „Placówkę”, ale nie było to jedyny adres, gdzie mieszkał podczas nałęczowskich pobytów. Zatrzymywał się w różnych miejscach, m.in. w willi pod Matką Boską razem z żoną i adoptowanym Emilem Trembińskim, osieroconym bratankiem Oktawii. (Był prototypem niesfornego Dyzia w „Ludziach Bezdomnych” Żeromskiego). Z powodu Emila Głowaccy także przeżyli rodzinną tragedię, gdy 18-letni przybrany syn popełnił samobójstwo prawdopodobnie na skutek nieszczęśliwej miłości.

Muzeum Prusa w Nałęczowie zostało otwarte 3 grudnia 1961 roku z inicjatywy prof. Feliksa Araszkiewicza z KUL-u . Będzie więc wkrótce obchodzić swoje 55-lecie. Na jubileusz zjadą badacze jego twórczości. Wśród gości będzie też koreański tłumacz „Lalki”.

– To już prawdopodobnie ostatni nasz sezon w Pałacu Małachowskich dodaje Bogumiła Wartacz, bo pałac szykuje się sprzedaży. Przeprowadzamy się do zabytkowej Ochronki. im Adama Żeromskiego, zbudowanej przez jego ojca.

Stefan Żeromski i Bolesław Prus mają tu nawet własne niezwykłe muzea, oddziały Muzeum Lubelskiego. Żeromski „Ludziach bezdomnych” Nałęczów opisał jako Cisy, które odwiedzał Judym. Prus pisał o Nałęczowie w swoich felietonach.

Chata Stefana Żeromskiego, czyli jego letnia pracownia, a obecnie muzeum pisarza, stoi na szczycie wzniesienia zwanego Armatnią Górą. Pisarz wybudował ją w 1905 roku za honorarium otrzymane za powieść „Popioły”. Dlatego on sam zwał to miejsce „Popiołówką”, co w obliczu późniejszych zdarzeń pobrzmiewa jakimś fatum, związanym przede wszystkim ze śmiercią jego niespełna 19-letniego syna Adama w 1918 roku. Adaś spoczywa w mauzoleum w ogrodzie.

Pozostało 93% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej