Stefan Żeromski i Bolesław Prus mają tu nawet własne niezwykłe muzea, oddziały Muzeum Lubelskiego. Żeromski „Ludziach bezdomnych” Nałęczów opisał jako Cisy, które odwiedzał Judym. Prus pisał o Nałęczowie w swoich felietonach.
Chata Stefana Żeromskiego, czyli jego letnia pracownia, a obecnie muzeum pisarza, stoi na szczycie wzniesienia zwanego Armatnią Górą. Pisarz wybudował ją w 1905 roku za honorarium otrzymane za powieść „Popioły”. Dlatego on sam zwał to miejsce „Popiołówką”, co w obliczu późniejszych zdarzeń pobrzmiewa jakimś fatum, związanym przede wszystkim ze śmiercią jego niespełna 19-letniego syna Adama w 1918 roku. Adaś spoczywa w mauzoleum w ogrodzie.
Modrzewie na imieniny
Jest to niezwykle piękne miejsce, poruszające głęboko wyobraźnię. Chata w stylu zakopiańskim zbudowana została z drewnianych bali łączonych na zrąb i przykryta gontem. Zaprojektował ją architekt Jan Koszczyc-Witkiewicz, późniejszy twórca warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej (Chata Żeromskiego była jego pierwszą samodzielną realizacją). W ogrodzie rosną wybujałe modrzewie, posadzone na imieniny Stefana, a pod potężnymi topolami przy wejściu zaprasza stolik i ławeczka, przy których zasiadał.
Jednoizbowe wysokie wnętrze chaty z białym kominkiem i dużymi oknami pełne jest śladów obecności pisarza. Przy niewielkim biurku Żeromski pisał „Dzieje grzechu”. Tutaj również powstawały: „Róża”, „Duma o hetmanie”, „Słowo o Bandosie”, „Dzienniki”, „Z odczytem”, „Siłaczka”, fragmenty „Dzienników”.
– Chata była świątynią dumania, miejscem, gdzie realizował swoje plany, idee, marzenia – mówi „Rzeczpospolitej” Przemysław Jerzy Sołdek, kierownik muzeum. – Żeromski stworzył sobie w niej własny azyl literacki.