Lublin jest zaśmiecony reklamami. Z danych zebranych przez magistrat wynika, że w mieście jest ponad 3,5 tys. billboardów i kilkadziesiąt tysięcy innych form reklamowych. Wiele z nich ulokowanych jest bez ładu i składu.
W okolicy dworca PKS, na ulicy Narutowicza czy Kunickiego, szyldów i reklam jest tak dużo, że przestały one pełnić swoje funkcje informacyjne. Samowola reklamowa panuje też w okolicach dróg wylotowych z Lublina. Reklamy stoją w pasach zieleni, oblepione są nimi ogrodzenia. Zarząd Dróg i Mostów właścicielom nieleganie postawionych reklam grozi wysokimi karami, ale na groźbach zazwyczaj się kończy. W pierwszym półroczu wszczęto jedynie 35 postępowań w tym zakresie.
Władze Lublina wielokrotnie usiłowały uporządkować bałagan, odwołując się z różnym skutkiem do przepisów prawa budowlanego. Ponadto, sześć lat temu zarządzeniem prezydenta Lublina ustalono zasady reklamowe odnoszące się do nieruchomości będących w posiadaniu gminy oraz instytucji samorządowych.
– To ujęło nieco w ramy eksponowanie reklam na elewacjach i ogrodzeniach miejskich instytucji kultury, urzędach i szkołach. Wiele tych instytucji związanych było długoletnimi umowami, które dopiero wygasły – ocenia Daniel Stelmasiewicz z Forum Rozwoju Lublin.
Hubert Mącik, Miejski Konserwator Zabytków mówi, że z chaosem reklamowym w mieście jest różnie. – Obszar Starego Miasta, który jest pod szczególną opieką konserwatorską, ma zupełnie inną jakość przestrzeni niż obszar poza śródmieściem. W samym jednak obszarze śródmieścia jest wciąż wiele złych zjawisk, które trzeba poprawić i nad tym teraz pracujemy – mówi Hubert Mącik.