Rz: Jest pan w Olsztynie dyrektorem od niedawna, ale nie można powiedzieć, że nie zna pan mazurskich lasów. Wcześniej pracował pan przecież po sąsiedzku – w Puszczy Piskiej, a potem w Białowieskiej. Czym różnią się lasy Warmii i Mazur od lasów reszty w kraju?
Piotr Czyżyk: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo już poszczególne nadleśnictwa się między sobą różnią – wiekiem drzew, ich składem, glebami, lokalizacją, zaludnieniem, itp., a co dopiero regiony. Gołym okiem widać, że na Warmii i Mazurach dominują lasy iglaste – najwięcej tu mamy sosny. Ale nasze lasy to też duża różnorodność: na północy dominują gatunki liściaste, przede wszystkim dąb, a na zachodzie buk. Nie trzeba też być leśnikiem, by zauważyć, że lasów jest tu więcej niż na przykład na Mazowszu, w Wielkopolsce czy najbardziej w nie ubogim regionie łódzkim. Ale nie jest to też region najbardziej zalesiony w Polsce. Lasy zajmują blisko 31 proc. powierzchni Warmii i Mazur. Jeżeli chodzi o RDLP w Olsztynie to zarządzamy 617 tys. ha lasów państwowych i nadzorujemy 100 tys. ha prywatnych, na terenie nie tylko WiM, ale też Mazowsza i Pomorza. Specyfiką regionalnych dyrekcji jest to, że ich obszar działania nie pokrywa się z powierzchnią regionów.
Dużo jeżdżę po warmińskich i mazurskich lasach rowerem i konno i mam wrażenie, że ostatnio wycina się coraz więcej drzew. Wszędzie widzę wielkie poręby, a ścięte sosny wcale nie wydają mi się w wieku rębnym – 100 lat. Czy to aby nie jest sposób rządu na zmniejszenie dziury w budżecie państwa? Czy lasy dostały rządowe polecenie, by wycinać i sprzedawać więcej drewna?
Nie ma o tym mowy, bo pozyskanie drewna jest zaplanowane na dziesięć lat do przodu w tzw. planach urządzenia lasu, które ma każde nadleśnictwo. Plany przygotowuje firma zewnętrzna, wybrana w przetargu. Każdy obywatel ma prawo do wzięcia udziału w konsultacjach przy jego powstawaniu. I tak np. w Nadleśnictwie Mrągowo obowiązujący plan kończy się w tym roku i już jest w opracowaniu nowy, na kolejną dekadę. A np. w Nadleśnictwie Jedwabno nowy plan dopiero w tym roku wystartował. W wielu nadleśnictwach plany są w połowie okresu obowiązywania. Oznacza to, że zostały podpisane przez poprzednich ministrów środowiska. Skoro jesteśmy przy pozyskaniu, to porozmawiajmy przez chwilę o świecie tu i teraz, a nie o „czystej idei”. W 1990 r. Polak przeciętnie zużywał rocznie równowartość 0,4 m sześć. drewna okrągłego, a obecnie – ponad 1 m sześc. To dwuipółkrotny wzrost! A i tak do krajów zachodnich nam daleko. Cały świat stawia na ekologię i surowce odnawialne, a drewno przeżywa wielki renesans – bo to jest najbardziej naturalny, ekologiczny i w naszym kraju całkowicie odnawialny surowiec. Najważniejsze jest to, że jesteśmy w stanie zaspokajać popyt na drewno w sposób, jaki w niczym nie zagraża naszym lasom i przyrodzie. Bo przecież wycinamy ok. 60 proc. drewna, jakie przyrasta na pniu, reszta stale powiększa zasoby. Dziś są one rekordowe – piąte co do wielkości w Europie. To nie Brazylia czy Indonezja, o których słyszymy w telewizji w kontekście ginących puszcz. W Polsce przybywa lasów i drewna w nich. To surowiec całkowicie odnawialny.
Lasy Państwowe to wielka firma z wielkim zyskiem, dużymi pensjami, służbowymi leśniczówkami i innymi apanażami. Jak to wygląda w wypadku Olsztyna?