Dzięki temu udział rowerów w miejskim ruchu wzrośnie z obecnych 4 do 10 proc. Projekt trafi pod obrady rady miejskiej jeszcze w tym roku.
– Projekt powstał w trzech wariantach kosztowych. Ok. 72 mln zł kosztowała będzie najtańsza wersja. Najdroższy wariant to wydatek blisko 130 mln zł. Chcemy budować tanio i jednocześnie tak, by realizować podstawowe założenie, jakim jest generowanie jak największego ruchu rowerowego – wyjaśnia Maciej Wudarski, zastępca prezydenta Poznania.
Wybór najtańszego wariantu oznaczać będzie, że często drogi rowerowe powstawać będą kosztem pasów dla samochodów. Wersja najdroższa rekomenduje budowę infrastruktury niekolidującej i nieodbierającej przestrzeni kierowcom.
– Program powinien być realizowany na zasadzie kuli śniegowej. Najpierw powinny zostać stworzone elementy najmniej konfliktowe, takie jak trasa wzdłuż ul. Kórnickiej, a te trudniejsze – jak np. ul. Głogowska – zostawiamy na koniec, gdy będzie już więcej rowerzystów i taką decyzję będzie łatwiej podjąć – przekonuje Daniel Chojnacki z firmy ko projekty, która opracowała program.
Obecnie Poznań ma ok. 140 kilometrów dróg i pasów dla rowerów. Sieć wciąż jest niedoskonała – brakuje jej spójności i ciągłości. Kompletne, wygodne trasy rowerowe to najbardziej skuteczny sposób motywowania mieszkańców do jazdy jednośladem. – Program zakłada powstanie 6 tras radialnych, łączących granice miasta, np. wschód-zachód, północ-południe, dwóch obwodowych, Wartostrady oraz łączników umożliwiających włączenie się do tego układu – tłumaczy Chojnacki.