Najwięcej propozycji ma Neckermann, ale kusi również Ecco Holiday oraz Rainbow Tours. Tyle, że jak na razie ceny do najniższych nie należą. Jeśli kupimy teraz wycieczki na zimowy wyjazd, trzeba się liczyć z wydatkiem 5-7 tysięcy za tygodniowy pobyt all inclusive. Albo nawet więcej.
W ofercie znajdują się między innymi propozycje spędzenia urlopu na Seszelach, w Tajlandii, Singapurze, Wietnamie, na Karaibach, w Tanzanii bądź na Sri Lance, czy Jamajce. – Zdecydowanie warto poczekać na oferty last minute, bo zazwyczaj jest ich sporo, a ceny spadają nawet o połowę i to często w przypadku najdroższych hoteli – mówi Małgorzata Stańczyk z My Travel, wyszukiwarki ofert wakacyjnych. W listopadzie można było trafić na przykład na tygodniowy pobyt all inclusive w 5 gwiazdkowym hotelu na Seszelach za niewiele ponad 3 tys. złotych. Tyle zazwyczaj trzeba zapłacić za sam bilet lotniczy na te wyspy. Warunkiem jednak jest, że ktoś jest w stanie natychmiast się na taki wyjazd zdecydować i polecieć nawet nazajutrz.
Z poznańskiego lotniska można polecieć także do Chin i Japonii, gdzie w zimie potrafi być naprawdę bardzo chłodno, ale zwłaszcza na południu tych krajów warunki do zwiedzania są idealne, bo bez tłumu turystów.
Całkiem nową propozycją, także egzotyczną, chociaż w zimnym klimacie, jest odwiedzenie świętego Mikołaja w lapońskiej wiosce Rovaniemi na kole podbiegunowym i to tuż przed jego imieninami przypadającymi 6 grudnia. Gwarancja śniegu murowana. Taka jednodniowa wycieczka, gdyby kupować ją teraz kosztuje z wylotem z Poznania ok. 1790 zł. O 300 złotych taniej jest z Warszawy, a o 200 złotych drożej – z Katowic. Wyjazd jest jednodniowy – wylot i przylot w sobotę 3 grudnia. Z innych miast można polecieć także dzień później.
Program naprawdę bogaty. Po przylocie na miejsce i powitaniu na lotnisku każdy uczestnik wycieczki otrzyma od mikołajowych pomocników – elfów paszport, który pozwala na wjazd do wioski św. Mikołaja. Trzeba będzie także ustawić się w kolejce, aby otrzymać stempel – dowód na przekroczenie koła podbiegunowego. Potem zaplanowano spotkanie z psami husky, które w Laponii naprawdę ciężko pracują, bo zaprzęgane są do sanek (w ofercie jest także przejazd psim zaprzęgiem), spotkanie z reniferami i z rdzennymi Lapończykami.