Pracujemy wolno, za to niedokładnie

– Kłócimy się na ważne, według nas, i błahe tematy. Spory dotyczą historii, poglądów, postaw, estetyk – mówi Adam Nowak, muzyk grupy Raz Dwa Trzy

Publikacja: 01.11.2016 22:00

Pracujemy wolno, za to niedokładnie

Foto: Rzeczpospolita/Sławomir Przerwa

Rz: Wystąpiliście właśnie z jubileuszowym koncertem na łódzkim festiwalu Soundedit, na którym pojawił się m.in Brian Eno i Peter Murphy, niegdyś lider grupy Bauhaus. Cenisz specjalnie któregoś z tych muzyków?

Adam Nowak: Wiesz, że nie znam twórczości. Nazwiska tak. Brzmią światowo. Może się trochę ogrzaliśmy w ogniu tej sławy.

Niedawno ukazał się podwójny album koncertowy z okazji 25-lecia grupy, nagrany z niesamowitym składzie w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu. Jak udało wam się zebrać tylu gości, wśród których są Kinga Preis, Ania Rusowicz, Marika, Muniek Staszczyk, Skubas, Adam Strug, Grzegorz Turnau, Lech Janerka i kwartet Henryka Miśkiewicza, z którym graliście także w Łodzi?

Z piosenkarkami i piosenkarzami nie było aż tak trudno. Na finał został Grzesiu Turnau. Wiadomo, że gra na fortepianie. I ten fortepian miał stać przez cały koncert nieużyteczny. Długi czas myślałem, co zrobić z fortepianem. Wywieźć, opuść, podnieść się nie dało. Musiał stać. Siedziałem, myślałem, aż tu kulka z  „Zaczarowanego ołówka” zaczęła mi dobijać się do głowy. Użyć! Ale jak? Utwory instrumentalne. My nie, bo już ich nie potrafimy zagrać. Kto? Jazzmani. Którzy? Jacy? Heniu Miskiewicz. Andrzej Jagodziński. Telefon. Rozmowa. Wchodzą w to. Panowie dostali wolną rękę, jako osoby wysokiego zaufania muzycznego. I zrobili, co do nich należało. Z naszej strony wielkie podziękowania.

Gracie teraz wiele jubileuszowych koncertów. Czy udaje się powtórzyć formułę z płyty? Na łódzkim koncercie, oprócz kwartetu Miśkiewicza, wystąpili z wami: Brodka, Dawid Podsiadło, a skład wzbogaciła Orkiestra ICON…

Raz Dwa Trzy gra wiele koncertów przez cały rok. Z orkiestrą nie aż tak często. To jednak duże przedsięwzięcie generujące koszty. Tam, gdzie się udaje, zapraszamy wybiórczo gości. Podstawą jest jednak połączenie sztuki wyższej – brzmienie orkiestry – ze sztuką mniejszą, czyli piosenkami wykonywanymi najczęściej przez nas. Nasi goście są bardzo często zajęci, czyli mają dużo pracy. To cieszy, bo są cały czas aktywni, lub nadaktywni zawodowo.

Nie macie wrażenia, że świętujecie swój jubileusz na akademiach ku czci?

Któryś z wrocławskich dziennikarzy nazwał nas kiedyś „rolingstonsami poezji śpiewanej”… Tyle to śmieszne, co paradoksalne. Nie mamy etosu rockowców. Nie walczymy ze światem. Nie buntujemy się. Nazywamy rzeczy po imieniu. Staramy się opowiadać nasze historie prostym językiem, który w zamiarze ma pobudzać wyobraźnie odbiorcy i odnosić się do wrodzonej wrażliwości. Jesteśmy od budowania relacji, a nie od burzenia świata i pozostawiania po sobie zgliszcz, na których ktoś inny ma coś zbudować. Zakładamy, że napotkany człowiek zasługuje na kredyt zaufania i zaciekawienia jego historią. Warto zaznaczyć jakiś punkt, miejsce do którego się doszło. Przypuszczam, że temu mogą służyć jubileusze. By pokazać, że przebyło się jakąś drogę, a suma doświadczeń skutkuje tym, co w danej chwili się prezentuje. Że jesteśmy w tym właśnie miejscu. Być może, poza mocnym sygnałem spektakularnego wydarzenia, udaje się nam nie „uświęcać” jubileuszu bardziej niż to jest potrzebne. Chcieliśmy dać coś wyjątkowego. Do słuchaczy należy ocena, czy nasz gest należy do wyjątkowych..

O czym myślałeś, kiedy zbliżał się jubileusz?

Myślałem o tym, by przetrwać. Tak duży koncert wymaga wielu przygotowań. W dzień koncertu od rana trwają próby. Albo jeszcze dzień przed. Krótka przerwa przed koncertem. To jest moment, w którym ma się dość. A trzeba znaleźć siły, by wyjść na scenę i dać z siebie wszystko. Bo ludziom będącym na koncercie należy się wszystko, co wykonawca ma do zaproponowania.

Która z waszych kompozycji jest credo Raz Dwa Trzy? „Trudno nie wierzyć w nic”? A może „Nikt nikogo (I tak warto żyć)”?

Nasze credo od samego początku wiązało się z brakiem narzucania komukolwiek jakiejkolwiek ideologii. Dlatego jako nazwy użyliśmy liczebników. Z czasu, który upłynął mogę przypuszczać, że był to intuicyjnie dobry wybór. Wystarczający pomysł na wspólne muzykowanie. Każda z piosenek jest elementem większej całości będącej naszym udziałem. Używamy słów i dźwięków, które – bardzo bym tego chciał – mogłyby się składać w jakąś większą całość. Chciałbym, by piosenki uzupełniały się nawzajem. To moje marzenie. Żeby wydrapywały dziurę w sercu. Niektóre pełnią funkcję afirmacyjną. Niektóre opowiadają o bólu. Inne niosą jakiś rodzaj rozrywki. Jeszcze inne pytają, czy coś stwierdzają. Są tym z czego się składamy. Z całą paletą emocji, poglądów, wyobrażeń.

A kiedy „to wszystko się zaczęło”?

Ważnym wydarzeniem była nasza obecność na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie, 1990 roku. Mija 26 lat naszej obecności na rynku, a wygrany przez nas Festiwal był tym 26-tym. Nie wiem, czy to jakiś znak. Zbieżność cyferek zastanawiająca. Napraliśmy rozpędu po nagraniu płyty „Cztery”. Producentem był Wojtek Waglewski. Później był „Sufit”. „Niecudem” zajął się Marcin Pospieszalski. Z tym wiązał się nasz pierwszy Fryderyk w kategorii muzyki…alternatywnej. Koncertowa płyta z piosenkami Agnieszki Osieckiej to ciekawy efekt uboczny całości naszych działań. Rok później autorska płyta „Trudno nie wierzyć w nic” będąca efektem naszego rozwoju i pracy nad poszukiwaniem niezbędnej treści. Nowych dla nas brzmień. Nagrany koncert z piosenkami Wojciecha Młynarskiego był nie lada wyzwaniem. Później „Skądokąd” – album koncepcyjny. Trochę tych słupków milowych minęliśmy i zostawiliśmy za sobą. Przed nami kolejne.

W jakiej kondycji jest zespół? Udało się przezwyciężyć konflikty, które dzielą Polskę? Jesteście jednomyślni czy stosujecie pluralizm?

Od początku wspólnego muzykowania stosowaliśmy kilka fundamentalnych zasad, które przy długotrwałej działalności mogą być pomocne każdej grupie. To życzliwość, otwarty język, wyrozumiałość, cierpliwość, koleżeńskość. To tylko niektóre. Ale też lojalność, dyskrecję, oddanie wspólnej sprawie. Każdy w zespole ma prawo do swoich poglądów. Czasem w dyskusjach puszczają nerwy. I tak samo często padają słowa przeprosin. Kłócimy się na ważne, według nas, i błahe tematy. Spory dotyczą historii, poglądów, postaw, estetyk. Wszystkiego, co wynika z normalnej ludzkiej, często gorącej wymiany zdań. Chciałbym, żeby zawsze łączyła nas pokora wobec bliskich, słuchaczy i piosenki jako takiej. To wypracowaliśmy przez lata. I to jest naszym, nie wiem, drogowskazem, myślą przewodnią, wyznacznikiem działania.

Mamy jubileusz, a ostatnia studyjna płyta ukazała się 6 lat temu. Co dalej?

Pracujemy wolno, ale za to niedokładnie. Przyjdzie czas – będą nowe piosenki.

Znakomicie prowadziłeś niedawno audycję w Trójce. Będą kontynuacje?

Ofert brak. Nie mam żadnych doświadczeń w tej dziedzinie. Piotr Metz zaskoczył mnie propozycją. Przyjąłem wyzwanie. Chciałem opowiedzieć ludziom coś, co jest dla mnie ważne. Przyświecało mi to samo, co stosuje na koncertach. By rozmawiać z ludźmi, mówić do nich, jak do poznanych na nowo. Jestem archaiczny w wyborze muzyki. Prezentowałem to, co mnie porusza, wzbudza emocje. Bez popisywania się erudycją, czy brzmieniem głosu. Polubiłem to bardzo szybko. I jak już polubiłem to audycja miała się ku końcowi. Co zrobić? Taki los muzykanta.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10