We Wrocławiu trwa właśnie American Film Festival. To już jego siódma edycja. I przyniosła wielkie hity. Imprezę otworzył „Paterson” Jima Jarmusha, piękny film o zwyczajnym życiu. Jarmusch pokazał rutynę dnia codziennego i nudnawego, mało seksownego bohatera, a przecież stworzył film wciągający i pełen wdzięku. Przypomniał, że życie składa się z drobnych chwil, rozmów przy kawie, spotkań w barze.
Zamkną zaś festiwal „Zwierzęta nocy” Toma Forda. Znany kreator mody, który kilka lat temu zaskoczył widzów „Samotnym mężczyzną”, znów opowiedział o samotności i o konsekwencjach wyborów, jakich dokonujemy. Młoda, świetnie prosperująca zawodowo kobieta, czytając powieść eksmęża, musi rozliczyć się z własnym życiem, może z krzywdą, którą kiedyś wyrządziła mężowi odrzucając jego miłość. I zdać sobie sprawę z ceny, jaką sama za to zapłaciła.
Bohaterowie festiwali
Wśród innych, głośnych już tytułów jest nowy film Clinta Eastwooda „Sully” oparty na autentycznej historii pilota Chesleya Sullenbergera, który cudem wylądował uszkodzonym samolotem na rzece Hudson. W roli głównej Tom Hanks. A o nagrodę główną festiwalu walczą filmy mniej znane, ale ciekawe i różnorodne, nagradzane na festiwalach kina niezależnego, m.in. Sundance. Znalazła się więc w konkursie m. in. opowieść o ojcu rodziny pracującym jako drag queen – „Hunky Dory” Michaela Curtis Johnson. W świat show-biznesu wchodzi też Elisabeth Subrin w „Roli kobiety” o przeżywającej kryzys aktorce i nowojorskim świecie artystycznym.
Są też filmy młodej, czarnoskórej Ameryki. W „Kiksy” Justin Tipping portretuje nastolatka z Oakland, w którego życiu brutalna rzeczywistość przenika się z magią. 13-letni raper jest bohaterem „Morrisa z Ameryki” Chada Hartigana. „Porto” to przejmujący film o one-night stand. Za kamerą krytyk filmowy Gabe Klinger, jako producent – Jim Jarmusch.
Są w konkursie filmy różnych gatunków: egzystencjalny horror „Oczy matki” Nicolasa Pesce. „Inne zło” Carsona D. Mella o egzorcystach, którzy okazują się większym problemem niż duchy. „Samotnik” Daniela Grove’a to z kolei stylowa żonglerka elementami kina noir. „Transpecos” Grega Kwedara to opowieść gangsterska: życie na granicy amerykańsko-meksykańskiej, strażnicy kontra przemytnicy. A z drugiej strony są filmy takie jak „Zawsze piękna” Sophii Takal – porównywany z „Personą” Bergmana dramat psychologiczny. Dwie przyjaciółki w domku na odludziu prowadzą pełną napięcia grę.