Co świeci pod Lidzbarkiem Warmińskim

W dzień jest niebieska, a po zmierzchu rozświetla się tak, że nawet nocą można po niej wygodnie jechać. Co to jest? Pierwsza w Polsce świecąca ścieżka rowerowa.

Publikacja: 12.10.2016 23:00

Tak efektownie prezentuje się o zmroku testowy odcinek ścieżki rowerowej.

Tak efektownie prezentuje się o zmroku testowy odcinek ścieżki rowerowej.

Foto: materiały prasowe

Ścieżka, a właściwie jej testowy 100-metrowy odcinek, powstała pod Lidzbarkiem Warmińskim. Stanowi część trasy prowadzącej nad pobliskie Jezioro Wielochowskie. Autorem projektu niebieskiej nawierzchni jest firma TPA Instytut Badań Technicznych w Pruszkowie, należąca do austriackiego giganta budowlanego Strabag. To on był wykonawcą nawierzchni.

Autorzy technologi wykorzystali tzw. luminofory – związki chemiczne o własnościach luminescencyjnych dodawane do kruszywa. Igor Ruttmar, prezes TPA, zapewnia, że w Polsce są już producenci takich związków i mogą być one dodawane do kruszyw drogowych.

Za dnia luminofory gromadzą energię, a nocą oddają ją, emitując światło. W dzień nawierzchnia ścieżki ma kolor niebieski, a po zmierzchu pokrywa się świecącymi niebiesko punktami tworzącymi jasną trasę. Kolor nie został wybrany przypadkowo. Współgra z przyrodą i ma być bezpieczny dla innych uczestników ruchu.

Projektant ścieżki podaje, że materiał stanowiący nawierzchnię trasy jest w stanie rozświetlać ją przez ponad 10 godzin, wyłącznie dzięki właściwościom użytego kruszywa. Wystarczy więc na całą noc, a za dnia znów zgromadzi nowy zapas. To ważna różnica wobec podobnych rozwiązań, które istnieją w Europie, m.in. w królestwie rowerów i rowerzystów, czyli Holandii. Tam jednak, w odróżnieniu od odcinka spod Lidzbarka, wykorzystane zostało dodatkowe zasilanie.

Lidzbarski odcinek jest eksperymentalny i służy projektantowi i wykonawcy do gromadzenia danych o tym, jak ścieżka zachowa się w trudnych warunkach atmosferycznych polskiej jesieni i zimy.

Mirosław Arczak, oficer rowerowy Olsztyna, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” jest jednak wobec projektu sceptyczny.

– Teraz, kiedy wiem, że jest to eksperyment, mogę spokojnie obserwować to miejsce. Ale cała świecąca ścieżka to w mojej ocenie zły pomysł, bo nie podnosi, ale obniża bezpieczeństwo. Wielu rowerzystów wyłączy światła jadąc po niej, dla samej przyjemności oglądania atrakcyjnej nawierzchni. Do tego miejsce zostało nie najlepiej wybrane. Ta trasa i tak jest bezpieczna, bo oddzielona od szosy pasem zieleni. Także wybór koloru jest dla mnie niezrozumiały. W przepisach dotyczących rowerów dopuszczone są trzy kolory – żółty, biały i czerwony. – mówi Arczak.

– Natomiast sam pomysł wykorzystania substancji luminescencyjnych jest dobry. Wąskie świecące linie byłyby rewelacyjnym zaznaczeniem krawędzi jezdni czy środkowymi pasami tras rowerowych, strzałkami kierunkowymi czy symbolami rowerów oznaczającymi dla kogo jest ten trakt – ocenia Arczak. I zwraca uwagę na jeszcze jeden najważniejszy tu element – koszty.

– Projektant ich nie podaje, a to kluczowa informacja przy tego typu inwestycjach. Znalazłem dane, że to bardzo droga technologia więc taka nawierzchnia może być nawet kilka razy droższa od tradycyjnej asfaltowej. A to jest kluczowe dla samorządów, bo to one głównie budują ścieżki rowerowe – dodaje oficer rowerowy.

Koszty może też podnosić konieczność częstego czyszczenia ścieżki, szczególnie zimą (inaczej luminofory nie naładują się). No i jej odporność na użytkowanie i warunki. To wszystko ma się sprawdzić na eksperymentalnym odcinku.

Na Warmii i Mazurach wydzielone drogi dla rowerzystów powstają przede wszystkim w miastach. W Olsztynie jest ich 75 km i zostały zbudowane przy okazji innych dużych inwestycji – budowy tras tramwajowych czy przebudowy ulic. Podobnie jest w Elblągu czy Ełku.

W mniejszych miejscowościach często brakuje pieniędzy na budowę osobnych traktów rowerowych. Władze ograniczają się do pomalowania znaków na jedniach czy chodnikach. Nie zawsze podnosi to bezpieczeństwo jeżdżących. – Np. w Lidzbarku Warmińskim czy Pieniężnie trasy wytyczono niezgodnie z przepisami i logiką – zaznacza Mirosław Arczak.

Ścieżka, a właściwie jej testowy 100-metrowy odcinek, powstała pod Lidzbarkiem Warmińskim. Stanowi część trasy prowadzącej nad pobliskie Jezioro Wielochowskie. Autorem projektu niebieskiej nawierzchni jest firma TPA Instytut Badań Technicznych w Pruszkowie, należąca do austriackiego giganta budowlanego Strabag. To on był wykonawcą nawierzchni.

Autorzy technologi wykorzystali tzw. luminofory – związki chemiczne o własnościach luminescencyjnych dodawane do kruszywa. Igor Ruttmar, prezes TPA, zapewnia, że w Polsce są już producenci takich związków i mogą być one dodawane do kruszyw drogowych.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej