Największe święto teatru w Polsce

Spektakle Brooka, Wilsona, Delbono, Castelucciego, Fabre’a i „Dziady” Nekrosiusa z Teatru Narodowego będzie można obejrzeć na Olimpiadzie Teatralnej we Wrocławiu.

Publikacja: 30.09.2016 08:00

„Trojanki” w inscenizacji Tadashi Suzukiego

„Trojanki” w inscenizacji Tadashi Suzukiego

Foto: Suzuki Company of Toga/materiały prasowe

Takiego zjazdu mistrzów światowego teatru oraz programu złożonego z największych scenicznych arcydzieł w Polsce jeszcze nie było.

– Genezę Olimpiady stanowił we Wrocławiu Rok Grotowskiego, ogłoszony przez UNESCO na wniosek naszego Instytutu w 2009 roku, czyli w 50-lecie działalności Teatru Laboratorium. Wtedy też zorganizowaliśmy festiwal Świat Miejscem Prawdy – powiedział Jarosław Fret, kurator programu teatralnego Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016, dyrektor Instytutu Grotowskiego. – Przy okazji nawiązałem kontakt z Theodorosem Therzopoulosem, który był twórcą Olimpiady Teatralnej w Delfach w 1995 roku i zawiązał się też Komitet Olimpiady Teatralnej, współtworzony przez najwybitniejsze osobistości teatralne świata: Roberta Wilsona, Theodorosa Therzopoulosa, Tadashi Suzukiego.

80 spektakli

Olimpiada Teatralna nie odbywa się w ramach Europejskiej Stolicy Kultury – tylko we współpracy z nią.

Łącznie w programie znalazło się aż 80 spektakli. Z wiadomych względów największym zainteresowaniem cieszyć się będą pokazy mistrzów. Tadashi Suzuki, guru japońskiego teatru, zaprezentuje 14, 15, 16 października „Trojanki” Eurypidesa. W odróżnieniu od innych greckich tragedii, w „Trojankach” brak akcji. Upadek Troi wydarzył się na długo przed rozpoczęciem sztuki. Ocalone Trojanki, zgromadzone przed zgliszczami cytadeli, czekają, aż przypłyną okręty, które zabiorą je do niewoli. Słyszymy lament kobiet rozpaczających nad przyszłą niewolą.

– Myślę, że nie ma nic bardziej dramatycznego niż sytuacja, w której człowiek jest zmuszony czekać i wyobrażać sobie swój przyszły los: nieszczęśliwy, nieprzewidywalny, nieuchronny – powiedział reżyser. – Mną również, tak jak innymi Japończykami, którzy przeżyli klęskę drugiej wojny światowej, targały podobne emocje.

Trzy spektakle pokaże Theodoros Terzopoulos. „Mauzer” (15, 16, 17 października) został zrealizowany w ramach programu „Masters in Residence” w Instytucie im. Jerzego Grotowskiego.

– To sztuka ze wszech miar polityczna – powiedział reżyser. – Biorąc za punkt wyjścia wojnę domową między bolszewikami a zwolennikami cara, Müller snuł rozważania na temat etyki rewolucji, dogmatyzmu ideologii, upadku znaczenia życia ludzkiego i porażki komunizmu. Postacie sceniczne dostają się w tryby machiny produkującej katów i muszą stanąć twarzą w twarz z przemocą. Ta zaś, prędzej czy później, okazuje się owocem każdej rewolucji.

10 i 11 listopada będzie można obejrzeć drugi spektakl greckiego reżysera „Amor”. Scena w nim przypomina dom aukcyjny, gdzie role, rekwizyty teatralne, emocje, wspomnienia, części ludzkiego ciała są wyceniane i kupowane. Ceny zależą od wahań kursów na rynku papierów wartościowych. Aktorzy z humorem przyglądają się współczesnym sytuacjom, interpretują skrajne zachowania manipulatorów i osób zmanipulowanych przez władzę w epoce kryzysu. Wszystko jednak podważa tytułowy bohater i jego tajemnicza obietnica. Trzeci spektakl greckiego reżysera na Olimpiadzie to „Prometeusz w okowach” (7 i 8 listopada).

W „Drzewie” Eugenio Barby (21-25 października) w sytuację sceniczną wprowadza dwoje gawędziarzy. Akcja, tak jak w klasycznym moralitecie, tworzy barwną, tylko pozornie nie układającą się mozaikę. Oto na syryjskiej pustyni dwóch mnichów-jazydów sadzi gruszę, by skłonić do powrotu ptaki, które zniknęły. W Nigerii matka odpoczywa w cieniu drzewa zapomnienia, tuląc w ramionach tykwę z głową swojej córki. Europejski watażka wyjaśnia afrykańskiemu watażce konieczność przeprowadzenia czystki etnicznej. Ten zaś składa ofiarę z ludzi, aby ostrza i kule wroga nie imały się dzieci-żołnierzy, które następnie poprowadzi do boju. W finale drzewo, stanowiące motyw przewodni historii, ugina się pod ciężarem swoich owoców, co prowadzi do niedających się przewidzieć konsekwencji.

W „Mojżeszu, zstąp” (22 i 23 października), Romeo Castelucci przygląda się wybranym motywom z życia Mojżesza przedstawionym w biblijnej „Księdze Wyjścia”. Podobnie jak „Mojżesz” Michała Anioła z tekstu Freuda, prorok musi zareagować na trudności, które Bóg piętrzy przed nim od samego początku, czyli od chwili, gdy porzuca go jako noworodka w wodach Nilu. Portret Mojżesza jest jednak w spektaklu nieoczywisty: rozproszony przez pryzmat wielu scen, tak by można było się mu przyjrzeć nie tylko w kanonicznych, ale i mniej oficjalnych sytuacjach.

Reakcja łańcuchowa

Niemiecki reżyser i kompozytor Heiner Goebbels pokaże 23 i 24 października spektakl „Max Black, czyli 62 sposoby wsparcia głowy ręką”. Nie jest bynajmniej portretem wybitnego filozofa i logika Maxa Blacka urodzonego w 1909 roku w Baku. Czerpie jednak inspirację z jego słynnego eseju „O nieostrości” ponieważ sednem sztuki jest niejednoznaczność. Naładowane wybuchową energią dzieło, łączy w sobie elementy muzyczne i teatralne. Działają na zasadzie reakcji łańcuchowej: myśl zmienia się w słowa, a następnie w działania, dźwięki, ogień i dym. Maszyny, ogień i elektryczność, hałasy i melodie tworzą własne historie, stając się instrumentami kreującymi wielowątkową opowieść.

„Ewangelia” Pippo Delbono (26 i 27 października) zainspirowana została muzyką Enza Avitabilego i wspomnieniami chorwackich aktorów i tancerzy. Przedstawiają na scenie siebie, swoje historie i życie, naznaczone traumatycznymi wydarzeniami okrutnej wojny, która zmieniła historię, miejsca i granice ich kraju. Bohaterami „Ewangelii” są też masy ludzi uciekających przed straszliwymi wojnami w poszukiwaniu schronienia na naszym kontynencie. A w domyśle wszyscy, których spotkał i może spotkać taki los.

5 i 6 listopada zobaczymy we Wrocławiu legendę światowego teatru, czyli Roberta Wilsona w spektaklu „Ostatnia taśma Krappa” Samuela Becketta. Wilsona często porównuje się do Becketta, obaj są bowiem mistrzami surowej prostoty.

Sztuka Becketta to monodram-dialog, który wybitny aktor i reżyser prowadzi z własnym głosem nagranym wiele lat wcześniej na taśmie magnetofonowej. W obliczu starości konfrontuje się z dawnymi przeżyciami, emocjami, uczuciami. Zgorzkniały, śmieszny i cyniczny stary człowiek z trudem rozpoznaje siebie w głosie z młodości, w którym pobrzmiewają zuchwałość, romantyzm i pewność siebie. Ten tekst zawsze grają najwybitniejsi. W Polsce do legendy przeszła kreacja Tadeusza Łomnickiego.

Wojna i pokój

Flamandczyk Jan Fabre pokaże 6 i 7 listopada widowisko „Czekaj, czekaj, czekaj…”. Inspiracją było życie Cédrica Charrona, tancerza, z którym artysta ściśle współpracuje od czasu realizacji spektaklu „Od kiedy światu potrzeba wojowniczej duszy (2000)”. Głównym tematem jest czas, który dzieli ojca i syna. Jeden widział już wszystko, a drugi musi się jeszcze wszystkiego nauczyć. Jednocześnie czas sprzyja synowi, który może zacząć wszystko od nowa, dlatego ojciec usiłuje wynagrodzić sobie tę stratę argumentami władzy i siły. W ten sposób Fabre’a dotyka kwestii odwlekania, odkładania w czasie, który ostatecznie spełnia swoją rolę, zrównującą różne ludzkie perspektywy poprzez przemijanie.

„Pole bitwy” (12 i 13 listopada) przywiezie do Wrocławia inny gigant światowego teatru, czyli Peter Brook. Spektakl nawiązuje do jednej znajsłynniejszych inscenizacji Anglika, opartej na eposie „Mahabharata”. Opowiada ona o wielkiej wojnie, która przynosi zagładę i staje się przyczyną rozłamu w rodzie Bharatów. Po jednej stronie konfliktu staje pięciu braci Pandawów, po drugiej ich kuzyni Kaurawowie stu synów ślepego króla Dritarasztry. Obie strony sięgają po straszliwą, siejącą spustoszenie broń. W spektaklu, który zobaczymy we Wrocławiu, Peter Brook czerpie z ostatniego rozdziału eposu. Jego akcja toczy się po zakończeniu wojny, gdy nastał czas odbudowy pokoju.

W mistrzowskim programie Olimpiady znajdą się też spektakle polskie – w tym „Dziady” Eimuntasa Nekrošiusa z Teatru Narodowego (4 listopada), za które litewski reżyser otrzymał Nagrodę im. Konrada Swinarskiego za najlepszą reżyserię w sezonie 2015/2016.

Zamiast zapowiadanego „Procesu” Krystiana Lupy z Teatru Polskiego, którego premiera została odwołana, widzowie zobaczą inny spektakl wybitnego inscenizatora zrealizowany w Polskim, czyli „Kuszenie cichej Weroniki”.

pełny program www.theatreolympics2016.pl

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10