Dziś autostrady i drogi ekspresowe stają się czymś zupełnie oczywistym: nierzadko z zaskoczeniem odkrywamy, że na trasie naszej podróży pojawia się nowa ekspresówka, o budowie której nawet nie mieliśmy pojęcia. Pod tym względem dokonaliśmy już cywilizacyjnego skoku i to pomimo faktu, że gęstość sieci szybkich dróg w Austrii czy we Francji jest nieporównanie od polskiej większa. I choć przy autostradach brakuje nam stacji benzynowych, o restauracjach czy motelach nie wspominając, to nadganiamy braki w całkiem przyzwoitym tempie.

To dynamiczne wydłużanie szybkich dróg nie rozwiązuje jednak komunikacyjnych problemów. Pomiędzy mniejszymi miastami oraz w znacznej części wschodniej i północnej części kraju nadal jeździ się źle. I choć inwestycji na drogach wojewódzkich przybywa, ich skala jest niewspółmierna do potrzeb. Jeszcze gorzej bywa na drogach powiatowych, przypominających o czasach głębokiego peerelu: jedzie się po wybojach i dziurach, wolno, beznadziejnie.

Fakt, że ruch na takich drogach jest znacznie mniejszy niż na ekspresówkach i autostradach wcale nie oznacza, że ich modernizację i dostosowanie do dzisiejszych standardów możemy odkładać na później. Złe drogi powodują nie tylko dyskomfort jazdy i wydłużają czas podróży, ale przede wszystkim stwarzają zagrożenie dla kierowców i pieszych. Jeździmy coraz szybszymi samochodami, coraz bardziej nam się spieszy, więc zjechanie na lokalną lub regionalną trasę po godzinnym pędzie autostradą może się skończyć szybko i z fatalnym skutkiem. Przy tym samo poszerzenie jezdni i położenie nowej, równej nawierzchni wcale nie wystarczy. Konieczna staje się budowa chodników, ścieżek rowerowych, bezpiecznych zatok dla autobusów, montaż oświetlenia i poprawa oznakowania. Dopiero wtedy korzyści odczują zarówno kierowcy przejeżdżający tranzytem, jak i mieszkańcy.

Wiele zależy teraz od samorządów. Muszą skutecznie walczyć o pieniądze, ale także sensownie planować ich wydawanie. Powinny także ze sobą współpracować. Niewielki sens ma modernizacja drogi pomiędzy dwoma miastami, która w połowie odległości z nowej i wygodnej przechodzi w najeżony dziurami, łatany przez lata trakt. Unijna perspektywa 2014-2020 daje okazję na dofinansowanie inwestycji, jaka później się nie powtórzy. Rzecz jasna, nie da się załatwić wszystkich potrzeb, ale trzeba wybrać te najpilniejsze. Z pozostałymi, już później, powinno być łatwiej. >R4