Oczywiście większość konsumentów nadal chce kupować nieważne co, byle dużo i tanio, ale coraz większa jest grupa tych, którzy zwracają głównie uwagę na skład produktu, jego miejsce pochodzenia, a niekoniecznie na cenę.
Dzięki właśnie takim klientom ręce zacierają producenci ekologicznej żywności. Zazwyczaj znacznie droższej od tej produkowanej na skalę przemysłową, ponieważ z powodu braku sztucznych dodatków, nawozów itp., jej produkcja jest sporo drożna, a plony niższe.
Konsumentów to nie zraża i chcą płacić nawet o 50 czy 100 proc. więcej niż za żywność z masowej produkcji. Powód jest prosty – nieporównywalnie wyższe walory smakowe oraz dbałość o zdrowie, która staje się stopniowo coraz wyraźniejszym zjawiskiem na polskim rynku spożywczym.
Wystarczy raz spróbować produktów z zielony listkiem, oznaczającym certyfikowaną uprawę ekologiczną, aby nie wrócić już do masowo produkowanej żywności. Różnice są gigantyczne, choć dla konsumentów wciąż główną barierą są wysokie ceny. Zazwyczaj tego typu towary zaczyna kupować się z myślą o dzieciach czy osobach chorujących, by ostatecznie cały dom przechodził na ekologiczna produkcję.
To doskonała informacja dla podlaskich producentów, których systematycznie przybywa, ponieważ boom na ekologiczną żywność dopiero się u nas rozkręca. Rynek warty jest wciąż ledwie kilkaset milionów złotych, podczas gdy w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii zakupy towarów z zielonym listkiem warte są już dziesiątki miliardów euro.