Dokładnie tak jest w przypadku wczesnośredniowiecznego grodziska sprzed ponad tysiąca lat, jakie badają archeolodzy w Dąbrówce pod Poznaniem.
Wykopaliska prowadzi Pracownia Archeologiczno-Konserwatorska Henryka Klundera, badania obejmują obszar ponad 1500 metrów kwadratowych – dużo, ale to wynika z tego, że są to wykopaliska ratownicze, wkrótce w tym miejscu ruszy budowa hali przemysłowej.
– Podobnych badań do tej pory na terenie Wielkopolski nie przeprowadzono. Nawet w skali całej Polski rzadko odsłania się grodziska na tak dużą skalę. Dzięki pozyskanym danym będziemy w stanie poszerzyć wiedzę o procesach związanych z kształtowaniem się państwa piastowskiego – wyjaśnia kierujący wykopaliskami Paweł Pawlak.
A jest co poszerzać. Dzieje grodu były dramatyczne, to niemal gotowy scenariusz filmowy. Gród funkcjonował krótko, zaledwie od połowy IX do początku X wieku – wtedy spłonął. Nigdy nie odbudowano go po tej katastrofie. Dlaczego? Nie było warto? Zmarnowano taki gigantyczny nakład pracy?
– Odpowiedzialnością za zniszczenie należy obciążyć przedstawicieli krystalizującego się w tym czasie państwa pierwszych Piastów. Gród położony był za blisko Poznania, tylko 15 kilometrów na zachód. A przecież Poznań pretendował wtedy do roli głównego ośrodka, dlatego mieszkańcy dąbróweckiej warowni musieli stawić czoła ambitnym Piastom. I nie sprostali im. Poznań wyszedł obronną ręką z tej konfrontacji – uważa kierujący wykopaliskami Paweł Pawlak.