Rz: 20 lipca minęło 20 lat od zdobycia pierwszego złotego medalu olimpijskiego. Będzie pani w jakiś sposób obchodzić tę rocznicę?
Renata Mauer-Różańska: Nad polskim morzem. Wyjechaliśmy z mężem i moim małym synem Mateuszem do Międzywodzia, pod namiot. Pamiętałam o tej rocznicy, ale nie pomyślałam o niej, kiedy przed dwoma laty zadzwonił do mnie dyrektor Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu, pan Zbigniew Kulik. Zaproponował zorganizowanie wystawy moich pamiątek i trofeów. Zebrałam więc to, co miałam w domu, poprosiłam o najważniejsze medale olimpijskie i z mistrzostw świata, zdeponowane w Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie. Powstała z tego wystawa, która zostanie otwarta 4 sierpnia. Z kolei Muzeum Miejskie we Wrocławiu organizuje wystawę, poświęconą dziesięciu najbardziej znanym mieszkańcom miasta. Znalazłam się w tej grupie, co sprawiło mi niezwykłą radość.
Kto tam jest oprócz pani?
Nie miałam odwagi pytać. Wiem, że na pewno Tadeusz Różewicz, więc takie towarzystwo jest dla mnie wyjątkowo nobilitujące. Zresztą jego postać łączy się też ze wspomnianym Karpaczem. Obok świątyni Wang znajduje się bowiem grób pisarza. Na wystawie wrocławskiej pojawi się mój strój olimpijski i wiatrówka, którą udało się zlokalizować w magazynie broni WKS- u Śląsk .
Ta sama, którą pochłonęła powódź z roku 1997?