Szacuje się, że co roku Włosi na turystyce kulinarnej zarabiają 2.5 mld euro rocznie. Kraj ten przyciąga ok. 8 mln turystów spragnionych dobrego jedzenia i wina. Czy w Polsce coś takiego jest możliwe? – Chociaż Podkarpaciu jeszcze daleko np. do Toskanii, to uważam, że region ten ma spory potencjał. Myślę, że jeśli włożymy trochę pracy, to przy naszej wyjątkowej kuchni regionalnej, jesteśmy w stanie konkurować z tradycyjnymi obszarami kulinarnymi w Europie – mówi Jarosław Reczek z podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego.
Dlatego też województwo podkarpackie za jedną ze swoich czołowych tzw. inteligentnych specjalizacji (projekty, które się w nią wpisują, mają pierwszeństwo przy finansowaniu ze środków unijnych) przyjęło „jakość życia”, czyli m.in. działania nastawione na produkcję zdrowej, ekologicznej żywności oraz na produkty regionalne i tradycyjne.
W grupie siła
W te działania doskonale wpisuje się szlak kulinarny „Podkarpackie smaki”, który z jednej strony promuje turystykę kulinarną w regionie i wspiera inicjatywy związane z odradzaniem się regionalnej kuchni, a z drugiej strony jest platformą porozumienia między przedsiębiorcami i drobnymi wytwórcami. – Na bazie szlaku kulinarnego powstał klaster „Podkarpackie smaki”. Zrzeszeni w nim przedsiębiorcy, którzy w swojej działalności nawiązują do tradycji kulinarnych regionu, znajdują w nim platformę porozumienia – mówi Jarosław Reczek.
Obecnie w klastrze działa 38 firm. To przede wszystkim pszczelarze, producenci mięsa, przetworów owocowo-warzywnych, rolnicy oraz restauratorzy, których lokale znalazły się na podkarpackim kulinarnym szlaku.
Tradycyjną, ekologiczną żywność produkuje się nie w dużych przedsiębiorstwach, ale w małych, rodzinnych firmach. Ich dochód często jest okazjonalny i niezbyt wysoki. Zarabiają np. w czasie tradycyjnych jarmarków lub wykonując określone zamówienie.