Stopa bezrobocia na Podkarpaciu to 12.1 proc. i jest wyższa od średniej dla Polski aż o 3 proc. Nie oznacza to jednak, że jakoś szczególnie trudno znaleźć tu pracę. – Mam wrażenie, że nie pracują ci, którzy nie chcą pracować – mówi Magdalena Piękoś z rzeszowskiego oddziału agencji pracy Work Service. – Ostatnio dla jednego z klientów organizowałam giełdę pracy. Przyszło na nią 30 bezrobotnych z urzędu pracy. Podjęciem zatrudnienia zainteresowana była tylko jedna osoba – opowiada agentka.
Najwięcej pracy jest dla pracowników produkcyjnych – zwłaszcza osób, które mają dodatkowe kwalifikacje jak uprawnienia do obsługi wózków widłowych lub spawalnicze. – Coraz częściej pracodawcy jednak sami inwestują w szkolenie pracowników. Najważniejsze są obecnie chęci do pracy – mówi Magdalena Piękoś.
Duża liczba ofert pracy w zakładach produkcyjnych to skutek tego, że na Podkarpaciu znajduje się szereg zakładów przemysłowych np. w Stalowej Woli czy Mielcu. Nie oznacza to jednak, że brakuje pracy w sektorze usług. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w porównaniu do maja 2015 r., w woj. podkarpackim najbardziej zwiększyło się zatrudnienie w zakwaterowaniu i gastronomii – aż o 9,1 proc.
– Pracy w przemyśle jest jednak zdecydowanie więcej, dlatego też na Podkarpaciu szybciej znajdują zatrudnienie mężczyźni. Kobiety na bezrobociu pozostają zdecydowanie dłużej – mówi Piękoś.
Braki kadrowe i duża rotacja pracowników powoduje, że wynagrodzenia w tym rejonie także idą w górę. Obecnie nie ma szans, by mężczyzna zdecydował się na pracę za najniższą krajową. Jemu trzeba zaproponować co najmniej 2 tys. na rękę. Za niższe stawki pracują głównie słabo wykwalifikowane kobiety.