Rosnące ceny bursztynu i duży popyt na światowych rynkach, głównie w Chinach, spowodowały boom na wydobywanie tego surowca z polskich złóż. Bez koncesji. Rząd chce z tym walczyć wprowadzając restrykcyjne prawo. Branżę czeka rewolucja.
Nielegalne wydobycie kwitnie głównie w rejonie Gdańska – na Stogach, Wiślince, Wyspie Sobieszewskiej. Ale, jak przyznaje policja i Straż Leśna, to walka z wiatrakami. – W związku z procederem nielegalnego wydobycia bursztynu w tym roku policjanci z komisariatu na Stogach w Gdańsku ukarali mandatami 10 osób, a wobec 6 skierowali wnioski o ukaranie do sądu – mówi Renata Legawiec z komendy wojewódzkiej w Gdańsku. W maju w Junoszynie funkcjonariusze nakryli mężczyznę, który wykopał otwór o głębokości kilku metrów oraz zamontował w nim rurę. Został złapany po pościgu. Usłyszał zarzuty z Ustawy o Ochronie Przyrody.
Niebezpieczna kradzież
Złodzieje bursztynu – za pomocą pomp wodnych, węży strażackich i podbieraków do piachu – niszczą środowisko i powodują zagrożenie dla ludzi i zwierząt. Robią głębokie leje, których nie zasypują. Zgodnie z obecnymi przepisami, spowodowanie poważnych szkód dla środowiska w wyniku wydobycia bursztynu bez wymaganej koncesji podlega karze do 3 lat więzienia i grzywnie.
Projekt nowelizacji ustawy Prawo geologiczne i górnicze, który właśnie jest przygotowywany w Ministerstwie Środowiska, nakłada bardzo wysokie kary na osoby, które będą wydobywać bursztyn bez koncesji. Przepisy już krytykuje branża.
– Za wydobycie węgla bez koncesji kara wynosi 50 tys. zł, za bursztyn – 400 tys. zł. W walce z nielegalnym wydobyciem wylewają dziecko z kąpielą – ocenia Michał Kosior, dyrektor Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników. Niemal 80-krotnie mają także wzrosnąć opłaty eksploatacyjne za wydobyty kamień z niemal 11 zł do 800 zł za kilogram jantaru.