Wcześniej Krakowianie żyli w przekonaniu, że tereny zielone zajmują jedynie 9 proc. powierzchni miasta, co według zeszłorocznego raportu MojaPolis i BIQdata dawało stolicy Małopolski 49 miejsce wśród 65 zbadanych polskich miast. Tymczasem w pierwszą rocznicę utworzenia, krakowski Zarząd Zieleni Miejskiej poinformował, że właśnie zakończono inwentaryzację i tak naprawdę tereny zielone stanowią… 55 proc. powierzchni miasta, a wliczając zieleń wysoką nawet ponad 70 proc.

Skąd ta porażająca różnica? Otóż – jak wyjaśnił dyrektor ZZM Piotr Kempf – owe 9 proc. to tereny zielone pozostające w zarządzie miasta. Pozostałe mają prywatnych właścicieli. Wiadomość o cudownym rozmnożeniu zieleni w mieście wszystkich ucieszyła, ale nie zmieniła faktu, że mieszkańcy dalej odczuwają dyskomfort, bo nadal mają dostęp jedynie do tego, co miejskie, a to niezmiennie stanowi wspomniane 9 proc.

W tej sytuacji nikogo chyba nie zdziwi, że zieleń w Krakowie stała się problemem politycznym. Łukasz Gibała-były poseł PO i Ruchu Palikota oraz kandydat na prezydenta Krakowa w roku 2014 (trzecie miejsce i 11 proc. głosów) – założył stowarzyszenie Logiczna Alternatywa i właśnie zebrał 60 tys. głosów wymagane do rozpoczęcia dalszych starań o rozpisanie referendum w sprawie odwołania prezydenta Jacka Majchrowskiego. Poparcie części mieszkańców zyskał dzięki włożonym w kampanię pieniądzom i nośnemu hasłu. Mieszkańców autentycznie wkurza, że rzutcy deweloperzy, korzystając z braku planów zagospodarowania, zabudowują każdy kawałek wolnej (czytaj zielonej) przestrzeni w centrum potęgując ruch samochodowy i podwawelski smog. W tej sytuacji urzędujący prezydent przystąpił do kontrataku. Tuż przed tym, jak Gibała poinformował o zebraniu podpisów, miasto zakupiło 60 ha pod park na Zakrzówku (co było planowane od dawna w wyniku wielomiesięcznych protestów aktywistów) oraz nagle zrezygnowało ze sprzedaży deweloperom zielonych terenów po motelu Krak, obiecując utworzenie tam parku. Prof. Majchrowski obiecał, że do roku 2018 miasto będzie mieć 50 parków o łącznej powierzchni 500 ha.

Co ciekawe sporowi Gibała – Majchrowski przyglądają się bezczynnie dwie największe partie w radzie miasta. PO z obawą, bo nie mając dobrego kandydata na prezydenta woli nie odwoływać obecnego, z którym jest w koalicji. PiS z nadzieją, bo też nie ma dobrego kandydata, ale odwołanie prezydenta oznaczałoby rządy wyznaczonego przez panią premier komisarza.

Tak czy inaczej, podczas, gdy politycy traktują zieleń dość instrumentalnie, to na szczęście dla Krakowian zieleni (choć powoli) przybywa i to bez żadnych cudów.