Nawet radykalny zwolennik wolnego rynku, Milton Friedman – amerykański ekonomista i noblista, którego lewicowi koledzy określają z przekąsem jako „papieża neoliberalizmu” – twierdził za życia, że sprywatyzowałby wszystko. Wszystko z wyjątkiem systemu bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego (czyli wojska, sądów i policji) oraz infrastruktury komunikacyjnej, czyli dróg.
Brak dobrze rozwiniętej sieci dróg, w tym nowoczesnych autostrad i połączeń kolejowych był przez niemal cały okres polskiej transformacji jedną z głównych bolączek polskiej gospodarki i jedną z największych barier inwestycyjnych. Wprawdzie nie ma danych, ilu inwestorów skuszonych położeniem Polski i niedrogą siłą roboczą zrezygnowało z planów wybudowania u nas fabryki, gdy okazało się, że trudno będzie do niej dojechać, ale na pewno nie były to pojedyncze przypadki. Dobra infrastruktura była jednym z kluczowych argumentów przetargowych w konkurencji o duże inwestycje np. w motoryzacji. Niestety, rzadko była polskim atutem.