– Do tego przełomu dojrzewaliśmy, a zapowiedziami zmiany były spektakle Michała Zadary i Piotra Cieplaka „1666″ i „Księga raju” – mówi Gołda Tencer. – Już wtedy zaczęliśmy otwierać teatr na nowe zjawiska i twórców. A gdy spotkałam się z Mają Kleczewską, powiedziałam: „Maju, chciałabym przewietrzyć teatr, ale bez przeciągu”. Tak zaczęła się wspaniała współpraca z Mają i Łukaszem Chotkowskim, która zaowocowała nagrodami, w tym prestiżowym Laurem Konrada dla Mai podczas festiwalu sztuki reżyserskiej Interpretacje w Katowicach. Nagród było ostatnio wiele. „Aktorzy żydowscy” Ani Smolar otrzymali zaproszenie na Boską Komedią w Krakowie, a potem nagrodę zbiorową dla naszych, nomen omen, aktorów na Szczecińskim Kontrapunkcie.
Zmiana w Żydowskim polega na tym, że to, co było tradycją teatru zostało pokazane przez pryzmat biografii aktorów i ich prywatno-aktorskiego życia. W niezwykle dynamiczny i komunikatywny sposób weszli w dialog z przeszłością, żeby pokazać współczesne refleksje, bolączki i pragnienia. To, co jest uwikłaniem w historię, ale i darem losu.
– Bo Teatr Żydowski nie chce być antykwariatem i muzeum- mówi Gołda Tencer. – I nie jesteśmy. Chcemy mówić klasyką. Prezentować ją w jidysz – w języku jakim mówiło 6 mln ludzi, którzy poszli z dymem, w jakim grało mnóstwo teatrów i pisało mnóstwo gazet. Tego nie ma, ale jesteśmy my, spadkobiercy. Dlatego nigdy nie zostawię tradycji. Ale chciałam zaznaczyć nasze miejsce w XXI wieku. Zespół mówi o tym, tak jak w „Aktorach żydowskich”, sztuce Michała Buszewicza, opartej na prawdziwych historiach. Przez wiele lat byliśmy ukryci za literaturą, zaszufladkowani, teraz nie mamy problemu, żeby mówić o sobie.
Mówi o sobie również Gołda Tencer, która w „Dybuku” Mai Kleczewskiej zagrała mając zawieszoną na piersiach swoją sukienkę z „Dybuka” z 1972 roku, gdy po raz pierwszy grała Leę.
– Maja miała znakomity pomysł, by sprowadzić zza światów trzy Leje – mówi Gołda Tencer. – Uwierzyła, że w naszym teatrze żyją dybuki, szepczą, gadają. Tak jak ja mówię rolę Lei, gdy mnie obudzić w nocy. Grałam zresztą w „Dybuku” śpiewającego chasyda, przyjaciółkę Lei, Leję i u Agnieszki Holland w Teatrze TVP Kobietę w latach. Opowiedziałam o tym Mai, cytowałem rolę w jidysz i ona skorzystała z tego. Cały jej casting polegał na rozmowach z aktorami. Na podstawie tak zgromadzonej wiedzy wybrała dla nich role. Skomunikowała aktorów z postaciami. Będziemy dalej współpracować zarówno z Kleczewską i Chotkowskim oraz Smolar. Reżyserzy chcą do nas wracać.
Własna interpretacja
W ostatnim sezonie teatr podjął trudne tematy z historii Żydów. Tak jest w „Ruchele wychodzi za mąż” słynnej izraelskiej dramatopisarki Savion Liebrecht.