Na corocznych konferencjach prasowych najstarszego polskiego mityngu lekkoatletycznego od 2011 roku wciąż pojawia się to samo pytanie. „Czy następny Memoriał odbędzie się ponownie w Szczecinie?”. I zawsze z ust prezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki bądź jego zastępcy pada ta sama odpowiedź. – Nie ma powodu, żeby go przenosić, bo Szczecin polubił Memoriał.
Warszawa nie doceniła Memoriału
Janusz Kusociński był przez całe życie związany z Warszawą. W stolicy się urodził, mieszkał w pobliskim Ołtarzewie, zginął rozstrzelany-niemal dokładnie 76 lat temu-przez Niemców w Palmirach. Najpierw był zawodnikiem Sarmaty, potem przeniósł się do Warszawianki. W jej barwach odnosił największy sukces, zdobywając w Los Angeles złoty medal igrzysk olimpijskich w biegu na 10 km.
Pierwszy Memoriał upamiętniający tę jedną z najbardziej legendarnych postaci polskiego sportu odbył się w 1954 roku. Jakże by inaczej w Warszawie, na oddanym wówczas do użytku Stadionie Dziesięciolecia. Stolica była domem tych zawodów z wyjątkiem okazjonalnych występów w Bydgoszczy, Poznaniu, Lublinie do 2010 roku. Niemal zawsze impreza przyciągała najlepszych polskich zawodników, sporadycznie gwiazdy z zagranicy Padały więc nie tylko rekordy kraju, ale Europy i świata.
To podczas Memoriału w 1980 roku na popadającym teraz w ruinę stadionie Skry Grażyna Rabsztyn pobiegła 100 m przez płotki w czasie 12,36 ustanawiając na kilka tygodni przed igrzyskami w Moskwie rekord świata. Cztery lata później także na Skrze Marian Woronin przebiegł 100 m w 10 sekund, choć gdyby sędziowie nie byli nadgorliwi wynik, powinien być o 0,01 sekundę lepszy. W tym czasie był to najlepszy w historii wynik na Starym Kontynencie. Przez 62 lata w Memoriale ustanowiono 11 rekordów świata i cztery Europy. Szczególnie w czasach PRL-u mityng stał na najwyższym poziome.
O mały włos impreza umarłaby śmiercią naturalną. Ostatnie lata zawodów w Warszawie przyciągały coraz mniej dobrych zawodników, rozgrywana na stadionie Orła na peryferiach stolicy cieszyła się też skromnym zainteresowaniem publiczności. Konkurencję stanowiły mocniej obsadzone mityngi sponsorowane przez lekkoatletycznych sponsorów. Trzeba było przeciąć pępowinę, zerwać ze stołeczną tradycją by Memoriał odżył.