Licencjonowani przewoźnicy zżymają się na taką konkurencję. – Ci kierowcy nie mają licencji, kas fiskalnych, ani ubezpieczeń. Nie da się z nimi uczciwie konkurować – tłumaczą przedstawiciele katowickich korporacji.
Uber w Katowicach wystartował w połowie maja. Tym samym region dołączył do listy miast, w których mieszkańcy i turyści mogą zamówić przewóz dzięki specjalnej aplikacji. Społecznościowe taksówki jeżdżą już m.in. w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Trójmieście czy w Krakowie.
Na Śląsku już zyskały popularność, bo usługi są tańsze niż w tradycyjnych korporacjach. Koszt przejazdu to 1,3 zł za kilometr oraz dodatkowo 25 groszy za minutę i 4 zł za „trzaśnięcie drzwiami”, przy czym minimalna cena kursu to 8 zł. – Jest taniej niż w korporacjach, ale wielu kierowców Ubera nie zna miasta, posiłkują się GPS-em – opowiada pan Jacek, pracownik naukowy Uniwersytetu Śląskiego, który już kilkakrotnie korzystał z aplikacji, by zamówić kierowcę i dojechać w wyznaczone miejsce.
Jak informuje nas Ilona Grzywińska, rzecznik Ubera na Polskę, w tej chwili usługi na Śląsku świadczy kilkudziesięciu kierowców. Samochód można bez problemu zamówić w Katowicach, Gliwicach, Chorzowie, Sosnowcu czy w Mysłowicach.
Zapewnia, że zainteresowanie Uberem wśród kierowców jest bardzo duże, bo Śląsk, zaraz po Warszawie ma drugą najwyższą liczbę zgłoszeń od kierowców w Polsce.