Rz: Jakim powodzeniem cieszy się tradycyjny balet w Krakowie?
Romana Agnel: Ogromnym. Wiele wskazuje na to, że na nasz pokaz „Wesela w Ojcowie” w inscenizacji i choreografii Leszka Rembowskiego sprzedadzą się wszystkie bilety, czyli 600 miejsc. Okazja będzie specjalna, ponieważ pierwszy raz wystawiamy pierwszy polski balet narodowy z orkiestrą stylową – romantyczną. Z instrumentarium identycznym jak podczas prapremiery w 1823 roku w warszawskim Teatrze Wielkim, odpowiadającym idealnie partyturze Karola Kurpińskiego. Dokonamy rekonstrukcji z epoki, czym zajął się Zbigniew Pilch, znakomity specjalista od muzyki dawnej, wykładowca Akademii Muzycznej w Krakowie i we Wrocławiu. Zagra jego zespół The Violin Consort. Razem zaprezentujemy dzieło, które przeniesie nas dwa wieki wstecz, a jednocześnie ukaże bardzo współczesny sposób przedstawiania tańca polskiego. Pokażemy utwór, który był rewolucyjny i rozpoczął modę na tańce polskie. Nie tylko w Polsce, ale również w Sankt Petersburgu. Rosjanie oszaleli wtedy na punkcie polskich tańców. Na ich zaproszenie został w Rosji Feliks Krzesiński, który wprowadzał mazura na rosyjskie sceny i salony. Potem Fanny Elssler, słynna austriacka primabalerina upodobała sobie z „Wesela w Ojcowie” krakowiaka i wykonywała go jako popisowe solo podczas europejskich występów. Właśnie baletowi Kurpińskiego zawdzięczamy, że taniec polski stał się międzynarodowym tematem, podejmowanym w praktycznie wszystkich teatrach operowych tamtych czasów. Był też pokazywany w Nowym Jorku.
Czy „Wesele w Ojcowie” miało wpływ na rozwój baletu rosyjskiego jeszcze przed Diagilewem?
Myślę, że tak, ponieważ był to balet charakterystyczny, ludowy i po raz pierwszy tematy zaczerpnięte ze słowiańskiego folkloru zostały wyniesione na scenę, gdzie wcześniej dominowały tematy włoskie lub francuskie. W „Weselu w Ojcowie” po raz pierwszy doceniono tematy taneczne z Europy Wschodniej! Można też domniemywać o wpływie Kurpińskiego na Niżyńskiego, który był Polakiem, znał ludowe tańce, bo to była jego tradycja. Przecież jego ojciec był znakomitym tancerzem w Teatrze Wielkim w Warszawie. Wspomnijmy też, że Matylda Krzesińska, córka Feliksa, stała się wielką primabaleriną Teatru Maryjskiego i ona również krzewiła polski styl, polski taniec. Tańczyła mazura. Warto podkreślić, że byliśmy wtedy w świecie kultury znani właśnie z tańca. To była nasza sztuka eksportowa, która mówiła i przypominała o Polsce, gdy nie było jej na mapie Europy.
Mówiła językiem, który perfekcyjnie omijał ograniczenia cenzury.