„To już w Romanowie, dzieckiem jeszcze, marzyłem na przemiany o nauce, o sławie, o sztuce, miałem już jakieś przeczucia wszystkiego, przeczucie powołania” – napisał, gdy był już znanym autorem. Dziś w Romanowie, oddalonym 100 km od Lublina, a 50 km od Białej Podlaskiej, w dawnym majątku Anny i Błażeja Malskich, dziadków ze strony matki, działa Muzeum im. Józefa Ignacego Kraszewskiego.
To jedno z dwóch muzeów pisarza w Polsce. Jest jeszcze Pracownia-Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Poznaniu. Za granicą – muzeum w Dreźnie, a na Białorusi – ekspozycja poświęcona Kraszewskim w Pałacyku Prużańskim.
Kraszewski pochodził z dosyć zamożnej rodziny ziemiańskiej. Ojciec Jan był chorążym powiatu prużańskiego na Grodzieńszczyźnie. W „Powieści bez tytułu” pisarz przedstawił go jako seniora rodziny. A o matce Zofii z miłością pisał w „Pamiętnikach nieznajomego”.
Józef urodził się w Warszawie, gdzie jego matka schroniła się przed wojną rosyjsko-francuską. Rok później, gdy w drodze na świat była już jego siostra Joanna, rodzice oddali syna na wychowanie dziadkom Annie i Błażejowi Malskim (byłemu chorążemu w korpusie husarzy nadwornych króla Stanisława Augusta Poniatowskiego) oraz prababce Konstancji Nowomiejskiej w Romanowie. Mieszkał u nich ponad dziesięć lat, do czasu pójścia do szkoły, najpierw w Białej Podlaskiej (1822), a potem w Lublinie.
„Trzeba przyznać, że gdy wszyscy w domu, drogie Babki, dziad, wuj, ciotki, wszystko czytało i mówiło o literaturze, wpłynąć to musiało nie mało, na zachęcenie mnie do niej. Pewne jednak, że jak zapamiętać mogę, zawsze z tą wrzącą ciekawością do xiążek i nauki. Nie miałem w początkach innych nauczycieli, nad drogie moje Babki, aż do lat w których do szkół mnie oddano” – wspominał po latach Kraszewski.