Gdzie pisarz ma korzenie

Józef Ignacy Kraszewski jest autorem niemal 600 dzieł, w tym 220 powieści. A wszystko zaczęło się od Romanowa na Lubelszczyźnie.

Publikacja: 14.04.2016 17:53

Dwór odbudowano w 1962 roku

Dwór odbudowano w 1962 roku

Foto: materiały prasowe

„To już w Romanowie, dzieckiem jeszcze, marzyłem na przemiany o nauce, o sławie, o sztuce, miałem już jakieś przeczucia wszystkiego, przeczucie powołania” – napisał, gdy był już znanym autorem. Dziś w Romanowie, oddalonym 100 km od Lublina, a 50 km od Białej Podlaskiej, w dawnym majątku Anny i Błażeja Malskich, dziadków ze strony matki, działa Muzeum im. Józefa Ignacego Kraszewskiego.

To jedno z dwóch muzeów pisarza w Polsce. Jest jeszcze Pracownia-Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Poznaniu. Za granicą – muzeum w Dreźnie, a na Białorusi – ekspozycja poświęcona Kraszewskim w Pałacyku Prużańskim.

Kraszewski pochodził z dosyć zamożnej rodziny ziemiańskiej. Ojciec Jan był chorążym powiatu prużańskiego na Grodzieńszczyźnie. W „Powieści bez tytułu” pisarz przedstawił go jako seniora rodziny. A o matce Zofii z miłością pisał w „Pamiętnikach nieznajomego”.

Józef urodził się w Warszawie, gdzie jego matka schroniła się przed wojną rosyjsko-francuską. Rok później, gdy w drodze na świat była już jego siostra Joanna, rodzice oddali syna na wychowanie dziadkom Annie i Błażejowi Malskim (byłemu chorążemu w korpusie husarzy nadwornych króla Stanisława Augusta Poniatowskiego) oraz prababce Konstancji Nowomiejskiej w Romanowie. Mieszkał u nich ponad dziesięć lat, do czasu pójścia do szkoły, najpierw w Białej Podlaskiej (1822), a potem w Lublinie.

„Trzeba przyznać, że gdy wszyscy w domu, drogie Babki, dziad, wuj, ciotki, wszystko czytało i mówiło o literaturze, wpłynąć to musiało nie mało, na zachęcenie mnie do niej. Pewne jednak, że jak zapamiętać mogę, zawsze z tą wrzącą ciekawością do xiążek i nauki. Nie miałem w początkach innych nauczycieli, nad drogie moje Babki, aż do lat w których do szkół mnie oddano” – wspominał po latach Kraszewski.

– Babka Anna zadbała o wykształcenie Józefa, nauczyła go pisania, czytania i języka francuskiego – mówi „Rzeczpospolitej” Dominik Litwiniuk, pracownik naukowy Muzeum w Romanowie. – 13-letni Józef posługiwał się już biegle francuskim – dodaje.

Bardzo bliska była mu także prababka Konstancja, która jako pierwsza go wychowywała „…pamiętam Prababkę, którą wówczas białą Babunią zwałem jadącą do Chmielity spokojną klaczą Jaroszewską, przykrytą od much białą kapą w pstre centki. Pamiętam o! pamiętam wszystko i naukę czytania na kalendarzu i wieczorne zabawy i cacka dziecinne i wszystkie Nauki Twoje, biedna Prababko, pamiętam kiedyś mi dając łakocie, po jakiemś przewinieniu dziecinnem, powiedziała: – Tak, Józio, trzeba za złe dobrem płacić”.

– I później prababka Konstancja czuwała nad nim – opowiada Litwiniuk. Kiedy w czasie studiów w Wilnie Kraszewski został aresztowany za działalność konspiracyjną podczas powstania listopadowego, Konstancja zwróciła się o pomoc do wpływowej rodziny Dłuskich, z której pochodziła. Dzięki zabiegom Dłuskich Józef nie został skazany na kilkunastoletnią służbę wojskową na Kaukazie, dostał „tylko” nakaz osiedlenia pod dozorem policyjnym w Wilnie.

Piękne miejsce

Romanów Kraszewski opisał w „Obrazach z życia i podróży”, wydanych w Wilnie w 1842 roku, i w „Nocach bezsennych”, pisanych w latach 80. w więzieniu w Magdeburgu, na które został skazany po oskarżeniu o działalność wywiadowczą na rzecz Francji.

W „Obrazach” wspominał: „Na rozległej płaszczyźnie ciągnącej się nad Bugiem, w Podlasiu dawnem, jest majętność zwana Romanowem. Piękne to miejsce (…). Na małym wzgórku wznosi się nowy, murowany dom mieszkalny, poważny, milczący; przed który zajeżdża się okrążając dziedziniec otoczony zewsząd drzewy, zamknięty z jednej strony długimi drewnianymi oficynami, z drugiej odpowiadającemi im stajniami.. Dookoła tych zabudowań i obszernego, cienistego ogrodu, ciągną się kanały, otoczone olchami staremi, a każda prawie z nich nosi na sobie gniazdo bocianie. Od ganku wychodzącego na ogród; idzie ulica z ogromnych starych jodeł, posępnie zawsze szumiących. Po bokach ciągną się długie szpalery z lip i grabów; a przestrzenie między niemi zajmują rozrzucone tam i sam grusze, wielkie odwieczne kasztany i lipy.

Za szpalerami łąka zielona i olchy znowu i nowy ogród, gdzie stoi chatka, łazienka i kaplica. Wyjrzawszy z rozległy ogród ujrzysz zielone smugi łąk i dalekie lasu Kraszczyna, wsie Wygnankę i Czeputkę Naprzeciw domu od dziedzińca przez wyciętą długą trybę lasem sosnowym prawie dojrzeć można trzeciej wioski Sosnówki”.

W pamięci Kraszewskiego klasycystyczny murowany dom był młody, bo przecież dziadkowie Anna i Błażej Malscy ukończyli jego budowę w 1812 roku, a więc w roku, gdy Józef się urodził. Postawili go na fundamentach rozebranego dawnego myśliwskiego drewnianego dworu Sapiehów (do dziś pozostały po nim XVII-wieczne piwnice) w majątku, który zakupili od nich dziesięć lat wcześniej.

Obecny dwór różni się od tego z dzieciństwa Kraszewskiego. Ma kształt z II połowy XIX wieku, z czasów, gdy majątek przejął Kajetan, najmłodszy brat pisarza. Nowy właściciel dobudował w części środkowej piętro i zagospodarował pod,dasze na bibliotekę i obserwatorium astronomiczne, a ganek frontowy zastąpił portykiem z czterema doryckimi kolumnami. Zmienił więc parterowy dwór w piętrowy. A od strony parku dodał półkolisty, kolumnowy taras i balkon.

Ale i w tej formie Józef Ignacy Kraszewski musiał znać dwór, bo do początku lat 60. wracał do Romanowa jeszcze wielokrotnie, najczęściej przy okazji zjazdów rodzinnych, dopóki nie został zmuszony do opuszczenia Warszawy i wyjazdu na emigrację, do Drezna.

Z młodszym o 15 lat Kajetanem łączyły go silne braterskie więzi. Chociaż Kajetan pozostaje w cieniu Józefa, to i on był ciekawą osobowością. Napisał kilka powieści w formie gawęd szlacheckich oraz rodzinną monografię. Komponował i malował. W szklarni w Romanowie hodował ananasy i inne egzotyczne owoce, stosując wymyślone przez siebie ogrzewanie na parę. Interesował się meteorologią i był astronomem amatorem. W 1866 roku ogłosił nawet we francuskim czasopiśmie „Cosmos” teorię na temat wpływu położenia Księżyca na stan atmosfery i pogodę. Jego teorię potwierdził profesjonalny astronom francuski Henri de Parville.

Pół wieku muzeum

W 1943 roku dwór w Romanowie został podpalony przez radzieckie partyzanckie oddziały, tworzone w okolicznych lasach przez jeńców-uciekinierów z niemieckiej niewoli. Wnętrza spłonęły, zostały tylko mury. W 1946 roku park i ruinę domu upaństwowiono. Ponad dekadę należały do leśnictwa. Pod koniec lat 50. z inicjatywy nauczyciela Wacława Czecha zdecydowano utworzyć w Romanowie muzeum pisarza.

Otwarto je w odbudowanym dworze 28 lipca 1962 roku, dokładnie w 150. rocznicę urodzin Kraszewskiego. W przyszłym roku będzie więc obchodzić jubileusz 55-lecia.

Muzeum im Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie jest poświęcone całemu życiu i twórczości pisarza. Ekspozycja stała obejmuje osiem sal o wystroju średniozamożnego dworu szlacheckiego z drugiej połowy XIX wieku. W sali dziewiątej odbywają się wystawy czasowe. Można także zwiedzić siedmiohektarowy park i odnowioną kaplicę św. Anny, wzniesioną przez Malskich w tym samym czasie co dwór.

Muzeum w Romanowie ma bogaty zbiór portretów i pamiątek rodzinnych oraz fotografii Kraszewskiego (wiele z nich to dary potomków Józefa i Kajetana), a także prawie kompletny zbiór książkowych edycji dzieł pisarza, od pierwszych wydań do współczesnych.

– Znajduje się tu również ciekawa kolekcja prac plastycznych Józefa Ignacego Kraszewskiego: pięć obrazów olejnych, 148 rysunków i szkiców ołówkowych oraz akwaforty z widokami m.in. Tatr i okolic Lublina – opowiada Dominik Litwiniuk. – Większość rękopisów Kraszewski zapisał w testamencie Bibliotece Jagiellońskiej – dodaje – ale i my mamy dwa: rękopis ballady „Klasztor na Górze”, którą Kraszewski napisał, mając 13 lat, oraz powiastkę „Stary Zamek”, jedyny utwór, który w całości powstał w Romanowie pod koniec lat 50., gdy autor przyjeżdżał tu jako gość. Muzeum ma także kilkanaście listów. Oczywiście to niewiele w porównaniu z Biblioteką Jagiellońską, która ma ich około 19 tysięcy.

Kraszewski był wszechstronną „instytucją”. Nie dość, że był pisarzem, dziennikarzem, publicystą, tłumaczem, to znajdował jeszcze czas, by odpisywać na tysiące listów. Jego sekretarz z Drezna Aleksander Brzostowski wspominał, że autor „Starej baśni” i „Hrabiny Cosel” codziennie otrzymywał od 10 do 30 listów i na wszystkie odpisywał sam. Brzostowski szacował, że tylko w Dreźnie Kraszewski odpisywał rocznie na 3,5 tysiąca listów, a przecież mieszkał tam ponad 20 lat… Dominik Litwiniuk podkreśla, że do Romanowa wciąż ściągają fani Kraszewskiego. Jedni licytują się, ile jego powieści przeczytali, inni wolą chwilę zadumy przy parkowej ławeczce z figurą pisarza…

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, m.kuc@rp.pl

„To już w Romanowie, dzieckiem jeszcze, marzyłem na przemiany o nauce, o sławie, o sztuce, miałem już jakieś przeczucia wszystkiego, przeczucie powołania” – napisał, gdy był już znanym autorem. Dziś w Romanowie, oddalonym 100 km od Lublina, a 50 km od Białej Podlaskiej, w dawnym majątku Anny i Błażeja Malskich, dziadków ze strony matki, działa Muzeum im. Józefa Ignacego Kraszewskiego.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej