W 1879 roku Franciszek Ramisch prowadził ręczną tkalnię wyrobów bawełnianych i zatrudniał ośmiu robotników. Dziesięć lat później fabryka miała już maszynę parową i 64 krosna mechaniczne, a robotników było siedemdziesięciu. W 1893 roku wybudowano przędzalnię, w późniejszych latach wzniesiono kolejne budynki. Fabryka wypełniła przestrzeń pomiędzy ulicami Piotrkowską i Mikołajewską (dzisiejsza Sienkiewicza) na szerokości trzech działek. W 1897 r. pracowało w niej 227 robotników, a w 1905 r. – 452, firma wykazywała wtedy 545 tys. rubli rocznego obrotu.
Tak wyglądały początki fabryki, w której dziś mieści się OFF Piotrkowska, miejsce skupiające przedstawicieli profesji kreatywnych – projektantów, architektów, rzemieślników. Do tego sklepy, przestrzenie wystawiennicze, sale prób. Całość uzupełniają kluby muzyczne, restauracje i klubokawiarnie. Celem przedsięwzięcia przy Piotrkowskiej 138/140 jest stworzenie alternatywy dla głównego nurtu konsumenckiego.
A miało być inaczej, bo na terenie dawnej fabryki Ramischa planowano wielką inwestycję hotelowo-biurowo-usługowo-handlową. Kryzys pokrzyżował te plany.
– Pod koniec 2011 roku wystartował projekt OFF Piotrkowska. Rewitalizujemy tę przestrzeń małymi krokami, nie zabijając tym samym offowego klimatu miejsca – opowiada „Rz” Michał Styś, dyrektor zarządzający OPG Property Professionals oraz menedżer projektu i zarządca OFF Piotrkowska Center. – Pionierami działalności kulturalnej przy Piotrkowskiej 138/140 było Stowarzyszenie Fabrykancka. W bezpłatnie udostępnionej przez nas przestrzeni organizowało mnóstwo koncertów i wystaw, które przyciągały młodą publiczność. Zainteresowanie wydarzeniami kulturalnymi pokazało potencjał tkwiący w takim miejscu.
Bez sieciówek
Dziś OFF to nie tylko klimat i mury, ale też mikrospołeczność. Uczestnicy projektu regularnie się spotykają, by porozmawiać o kierunkach rozwoju tego miejsca. Chętnych nie brakuje – w tej chwili nie ma wolnych miejsc do wynajęcia, jednak, jak mówi menedżer, zawsze warto się zgłosić i przedstawić pomysł na zagospodarowanie wolnego lokalu, bo czasem zachodzi rotacja najemców. Trzeba się jednak nastawić na przejście selekcji, bo zarządcy starają się, by każdy z partnerów dodawał coś interesującego i niekonwencjonalnego.