Sprowadzamy około 100 eksponatów – z polskich metropolii – Warszawy, Krakowa, Szczecina, Wrocławia, Gdańska, ale i mniejszych miast: Hrubieszowa, Sanoka, Zamościa, Olsztyna, Zielonej Góry, Legnicy, Kłodzka, Nowego Sącza, Płocka, Łęczycy i innych. Z muzeów państwowych, ale i kilkunastu diecezji, z parafii. Bo chęcią naszą jest pokazanie wspólnej troski Kościoła i państwa o dziedzictw0 kulturowe w Polsce. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile pokoleń proboszczów, zanim powstały muzea, przechowywało dziedzictwo kultury sakralnej do naszych czasów. Co ciekawe, wiele eksponatów i dziś służy kultowi, dlatego na czas wystawy zostaną zdjęte z ołtarzy bądź wyjęte ze skarbców. Kościół jest najstarszym kustoszem w Polsce. Rocznica chrztu to odpowiedni moment do zaakcentowania tego aspektu, bo my też powinniśmy pozostawić te skarby przyszłości. Wiele eksponatów udało nam się pozyskać dzięki pomocy Kościoła, w tym arcybiskupa poznańskiego Stanisława Gądeckiego. Tak jest również z włócznią św. Maurycego, wypożyczoną ze Skarbca Katedry na Wawelu, a będącą świadectwem wydarzeń z 1000 roku, gdy odbył się zjazd gnieźnieński. To właśnie wtedy nad grobem św. Wojciecha cesarz Otto III podarował włócznię Bolesławowi Chrobremu. Można sobie wyobrazić, że oglądamy przedmiot, na którym spoczywały wcześniej oczy Ottona, Chrobrego i biskupa Ungera. Przekazanie włóczni miało znaczenie symboliczne, ponieważ ona sama była symbolem władzy cesarskiej. Chrobry otrzymał kopię lancy łączonej z chrześcijańskim męczennikiem, rycerzem Maurycym, który oddał życie za wiarę. Już w czasach ottońskich lanca stała się nieodłącznym atrybutem władzy cesarskiej. Oryginał przechowywany jest w Wiedniu, zaś polska kopia ma swoje stałe miejsce na Wawelu. Z najwcześniejszych wieków średniowiecznej monarchii Piastów, czyli do XII wieku, przetrwała głównie metaloplastyka i ją też pokazujemy na ekspozycji. To jest biżuteria, jaką nosili Polacy, czyli krzyżyki, kaptorgi, ale są też krzyże relikwiarzowe używane przez duchownych. Na szczególną uwagę zasługuje krzyż relikwiarzowy (enkolpion) znaleziony w ruinach pokrzyżackiego zamku w Brodnicy z XIV wieku, wytworzony nieco wcześniej w Syrii bądź w Palestynie, przywieziony na tereny dzisiejszej Polski przez krzyżowca zamierzającego chrystianizować orężem Prusów.
O kwalifikacji rekwizytu zadecydowały względy geograficzne?
Tak, bo używanie XIX-wiecznego, narodowościowego kryterium wobec średniowiecza byłoby anachronizmem. Ludzie średniowiecza żyli w specyficznym chrześcijańskim uniwersum, działającym ponad podziałami i ponad granicami. Najlepszym przykładem jest Wit Stwosz, którego prace też pokażemy. Wiadomo, że urodził się poza Polską, ale jego twórczość ściśle związana jest z naszym krajem. Jeśli chodzi o geografię, staramy się też wypełnić białe plamy. Rozwijamy ten wątek w gawędach prezentowanych z pośrednictwem multimediów. A historie, które przedstawiamy, są często zaskakujące. Pozyskaliśmy na przykład krucyfiks z Szadka z okolic Łodzi. Miasto musiało rozwijać się dynamicznie, skoro z tamtejszej szkoły parafialnej na przestrzeni XV i XVI wieku pochodziło wielu uczonych. Kilka osób zostało rektorami Akademii Krakowskiej bądź też dziekanami wydziałów tej uczelni. To pokazuje pośrednio bogactwo Polski zwanej dziś trochę niesprawiedliwie prowincjonalną, ponieważ jej wkład w historię kraju jest albo nieznany, albo pomijany. To również właśnie dzięki takim miejscowościom jak Szadek nasz kraj, pomimo licznych wojen i zawieruch politycznych, wciąż dysponuje ogromnym bogactwem kulturowym. Przy okazji wybierania eksponatów na wystawę doliczyłem się co najmniej kilkudziesięciu kielichów mszalnych ze średniowiecza. To niezwykle dużo.
Ziemie Odzyskane to termin skompromitowany przez propagandę PRL, co przesłania polskość Dolnego Śląska w pierwszych wiekach poprzedniego tysiąclecia. Zobaczymy na wystawie średniowieczne dziedzictwo tamtych ziem?
Niezwykła historia wiąże się z tak zwanym tympanonem Jaksy. To znakomite dzieło rzeźby romańskiej z 70. lat XII w. Jej bohaterami są książę senior Bolesław Kędzierzawy z modelem kościoła ufundowanego w Bytomiu oraz książę Jaksa z modelem świątyni św. Michała ufundowanej pod Wrocławiem na Ołbinie. Jaksa był księciem słowiańskim z terenu Połabia, nazywany jest „z Kopanicy”. Można się domyślać, że miejscem jego rezydencji była dzisiejsza dzielnica Berlina – Kopenick. Po konfrontacji z Albrechtem Niedźwiedziem schronił się na Dolnym Śląsku, gdzie pod Wrocławiem – na Ołbinie, ufundował wspomniany kościół. Tympanon Jaksy opuści Wrocław po raz pierwszy od 30 lat, kiedy był na dużej wystawie w Kolonii. Warto też wspomnieć o klasztorze Cysterek w Ołoboku położonym na południe od Kalisza, założonym w początkach XIII wieku. Z niego pochodzą trzy znakomite dzieła sztuki średniowiecznej. Wspaniały krucyfiks z połowy XIII wieku pozostał do dziś w kościele, dwa inne dzieła to figury Madonny. Pierwsza, późnoromańska, jest najprawdopodobniej najstarszą drewnianą rzeźbą Madonny w zbiorach polskich. Pochodzi z końca XII wieku, importowana prawdopodobnie z Francji, jest przechowywana w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. Druga Madonna z około 1330 roku znajduje się w zbiorach Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu. Trzy eksponaty z Ołoboku będą się mogły spotkać pierwszy raz od lat 30. XX wieku na naszej wystawie. Będzie co oglądać przez trzy i pół miesiąca!
„Imagines Medii Aevi”. Wystawa z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski pod honorowym patronatem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy i patronatem przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, metropolity poznańskiego. Patronat medialny „Rzeczpospolitej” i „Życia Regionów”