Tylko w Azotach, najsilniejszym klubie w mieście, działa aż 11 grup młodzieżowych, co daje ponad 250 ćwiczących zawodników. Ale oprócz tego w mieście prężnie działają: UKS Niwa, MUKS Piątka i UKS Bursa. Sekcje piłki ręcznej istnieją także w pobliskich miejscowościach Góra Puławska i Końskowola. W corocznych festiwalach szczypiorniaka w mieście uczestniczy ponad tysiąc dzieci.
Gdyby tylko tą miarą mierzyć siłę i popularność piłki ręcznej w mieście, bijące w oczy ze strony oficjalnej Azotów hasła „Piłka ręczna – duma Puław!” i „Puławy, gramy dla Was” nie byłyby przesadą. Podobnie jak Kielce i Płock Puławy sportowo kojarzą się coraz częściej z dyscypliną, która w styczniu w czasie występów kadry w mistrzostwach Europy rozpalała Polskę do czerwoności.
Szampany wystrzeliły niczym gejzery
Z reprezentacją jest również mocno związana lokalna historia piłki ręcznej. Przed 41 laty przy alei Partyzantów powstała nowoczesna jak na ówczesne czasy hala sportowa. Na widowni mogło zasiąść blisko 700 osób. Te atuty oraz bliskość Warszawy sprawiły, że zgrupowania organizowała tu kadra Polski, ta, która odniosła pierwszy wielki sukces, zdobywając na igrzyskach olimpijskich w Montrealu (1976) brązowy medal.
Wtedy też w Wiśle Puławy powołano sekcję piłkarzy ręcznych opartą na uczniach Technikum Budowlanego i Chemicznego. Klub awansował wkrótce do III ligi i działacze, chcąc iść za ciosem, rozpoczęli poszukiwania trenera. Wybór padł na Jerzego Witaszka, absolwenta AWF w Gdańsku, ucznia kierownika Katedry Sportów Zespołowych – wówczas doktora – Janusza Czerwińskiego, trenera kadry Polski.
– Nie wahałem się. Ludzie ze sztabu reprezentacji zachwalali mi ten ośrodek, a ja marzyłem o takiej pracy, w której mógłbym zbudować od podstaw silny klub oparty na wychowankach – wspomina Witaszek.