Rzeczpospolita: Adam Mickiewicz kojarzy się głównie z Litwą, tymczasem miał swój epizod wielkopolski, który upamiętnia prowadzona przez panią placówka.
Ewa Kostołowska: Szczególne jest chyba to, że muzeum w Śmiełowie jest miejscem, w którym zatrzymał się czas. Specjalnie stronimy od współczesnych form ekspozycji czy narracji, by zachować klimat XIX-wiecznego pałacu. Sądzę, że to się udało. Poza tym jest to miejsce nasycone Mickiewiczem, jego obecnością w 1831 roku oraz kultem, jaki od tego momentu tutaj panował. Muzeum skupia się na gromadzeniu i eksponowaniu pamiątek mickiewiczowskich, związanych przede wszystkim właśnie z pobytem poety w Wielkopolsce. Mówimy czasami, że tak naprawdę to Mickiewicz nigdy stąd nie wyjechał, pozostał z nami na zawsze dzięki pielęgnowanej tu bez chwili przerwy pamięci. Związanej z czasem trudnym – powstaniem listopadowym, jego klęską i nieudaną próbą włączenia się w ten powstańczy zryw.
Jako doszło do otwarcia muzeum?
Muszę wspomnieć, że rok 2015 był dla nas szczególny. Oto 40 lat temu pięknie wyremontowany pałac otwarty został dla publiczności. Stało się tak wbrew wojennym i powojennym traumom, które wiele siedzib ziemiańskich doprowadziły do unicestwienia. Ofiarą dekretu o reformie rolnej PKWN stał się również Śmiełów. Przejęty przez PGR stopniowo ulegał dewastacji. Jednocześnie w oddolnych inicjatywach, zainspirowanych zbliżającymi się obchodami 100-lecia śmierci poety (1955), postulowano utworzenie w pałacu muzeum.
Pierwsze prace remontowe były nieudolne i nietrwałe. W końcu pod patronatem Muzeum Narodowego w Poznaniu, w latach 1972–1975, poznańskie PKZ przeprowadziły gruntowne prace remontowe, adaptując budynek na potrzeby powstającego w pałacu muzeum. Otwarto je dla publiczności 27 lipca 1975 roku, jako oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu. Do muzeum należy też park krajobrazowy z ziołowym „ogródkiem Zosi” oraz łąką, na której stoi zrekonstruowany pomnik Mickiewicza.