Zbigniew Gutkowski ma na koncie udział w prestiżowych, a jednocześnie najdroższych regatach na świecie. Jako jedyny Polak wystartował w Vendee Globe, wyścigu samotników dookoła ziemi, a wcześniej zajął drugie miejsce w Velux 5 Oceans Race. W 2013 roku wspólnie z Maciejem Marczewskim zajął siódme miejsce w Transat Jacques Vabre.
Wszystko w prestiżowej, oceanicznej klasie Imoca. A jednocześnie bardzo kosztownej. Jesienią swoją dotychczasową jednostkę, zbudowaną w 2007 r. i pływającą pod nazwą Energa, sprzedał francuskiemu teamowi. Teraz przygotowuje się do budowy nowej Imoki. Co jednak najważniejsze – po raz pierwszy tego typu konstrukcja ma powstać w Polsce.
– Chcę zbudować nową jednostkę, odpowiednio zmodyfikowaną, po to, by zdominować świat wielkich żagli – mówi „Rzeczpospolitej” Zbigniew Gutkowski. – Chcę do tego wykorzystać najlepszych inżynierów, którzy zajmują się budową samolotów i szybowców na Śląsku. W Polsce są najlepsi konstruktorzy i wykonawcy materiałów z włókien węglowych w lotnictwie. A przecież z łodziami wyczynowymi może być tak samo.
Na razie „Gutek” obserwuje uważnie rywalizację w klasie. Imoca to wymagająca klasa oceaniczna o długości 60 stóp. Jachty tej klasy zrzeszone są pod marką Ocean Masters i ścigają się na najtrudniejszych akwenach, gdzie panują ekstremalne warunki pogodowe.
Dla światowych producentów służą niejednokrotnie jako poligon testowania najnowszych technologii. Od kilku lat w światowym żeglarstwie trwa rewolucja. Chodzi w niej o tzw. foile, czyli skrzydła umieszczone na spodzie kadłuba. Dzięki nim jednostki unoszą się ponad powierzchnię wody, zmniejszając opór kadłuba, a to z kolei umożliwia nabranie większych prędkości. Skrzydła stopniowo pojawiają się kolejnych klasach.