Tylko tu jest pewien błąd, bo hip-hop wcale już nie jest w kontrze. Hip-hop, niestety, wtopił się w mainstream i stał się jego częścią. Natomiast wtedy, kiedy ta kultura była rzeczywiście w kontrze, czyli w latach 90., Warszawa była akurat bardzo silnym ośrodkiem. Szczecin, nawiasem mówiąc, wtedy też się mocno liczył, bardziej chyba niż teraz. Mieliśmy wielką scenę grafitti, z ogólnopolskimi jamami, doskonałych b-boyów, czy legendarny już SNUZ. Ale co do kontry wobec głównego nurtu, Warszawie należy oddać, że to z niej wywodzi się Molesta, która wydała w 1998 roku swój album Skandal, którym wówczas jarał się każdy hiphopowiec bez względu na to czy był osiedlowcem, czy chłopakiem z dobrego domu.
Ty nie jesteś osiedlowcem, tylko hiphopowcem dla intelektualistów czy raczej „wykształciuchów”. Skąd pomysł, żeby prawnik tworzył rap?
Prawnikiem zostałem później, więc lepiej zapytać – skąd pomysł, żeby raper został prawnikiem? Rap, który wybuchł w połowie lat 90. w Polsce, porwał mnie bez reszty jeżeli chodzi o świeżość, rytm i ten – wyjątkowo trudny do przetłumaczenia – vibe. A jednocześnie w tym samym czasie, zdarzało mi się słuchać Leszka Długosza, Piwnicy pod Baranami, w moim domu leciał Kabaret Starszych Panów, a mama zabierała mnie na koncerty Młynarskiego. No to jaki ja rap miałem robić?
W latach 90., o których wspominasz, Szczecin miał swoje 5 minut przede wszystkim chyba bardziej w grunge niż hip-hopie.
Mnie to trochę ominęło, po prostu rap bardziej mnie zajmował niż gitarowe granie. Choć Hey akurat z czasem doceniłem i cieszyłem się z ich sukcesów.
Bo szczeciński zespół?