Prowadząc samochód od stacji kolejowej do Nałęczowa po „straszliwej, wyboistej, szerokiej, nieuregulowanej drodze, gdzie w jesieni bryczki i dorożki łamały resory i tonęły w błocie”, generał Sławoj-Składkowski, minister spraw wewnętrznych w latach 30. XX w., snuł myśli pełne goryczy. „Niestety nic się nie zmieniło od czasów rosyjskich. Nie ma nawet rowów po bokach tej okropnej drogi”.
W czasach późniejszych drogę ze stacji ulepszono, ale komunikacja uzdrowiska ze światem wciąż była powodem do narzekań. Już wkrótce jednak kuracjusze, turyści i mieszkańcy miasta doczekają się nowatorskiego rozwiązania tego zadawnionego problemu. W 2018 r. ma zostać oddany do użytku „Zintegrowany węzeł komunikacyjny Nałęczów”. Między stacją kolejową a uzdrowiskiem powstanie nowoczesna infrastruktura komunikacyjna: drogi, ścieżki rowerowe i parkingi, zaprojektowana z myślą o transporcie ekologicznym. Planuje się wprowadzenie autobusów elektrycznych, powstanie stacji ładowania elektrycznych samochodów oraz możliwość korzystania z meleksów i rowerów elektrycznych. Autobusem elektrycznym będzie można dojechać do kurortu także z Lublina.
Węzeł nałęczowski jest częścią większego projektu Mobilny LOF (Lubelski Obszar Funkcjonalny), jednego z 19, które będą realizowane na Lubelszczyźnie w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Ten rodzaj inwestycji współfinansowanych ze środków pomocowych jest przez UE uprzywilejowany, co wyraża się m.in. w prostszej i szybszej procedurze ich przygotowywania.
Klimat dobry na nerwy
Niewiele kurortów może równać się z Nałęczowem zwłaszcza walorami krajobrazu – uzdrowisko leży w zielonej dolinie Bochotnicy, wśród wzniesień i lessowych wąwozów słonecznej Wyżyny Lubelskiej – i klimatu. Jak wynika ze świadectw ludzi pióra, którzy przybywali tu licznie na kurację już w drugiej połowie XIX w., krajobrazy i bujna zieleń Parku Zdrojowego koją stargane nerwy. Potwierdziły to badania naukowe: mikroklimat powoduje samoistne obniżanie się ciśnienia tętniczego krwi.