94-letni tenisista reprezentuje Towarzystwo Gimnastyczne Sokół z Sanoka. Nie jeździ już na turnieje zagraniczne, więc jego pozycja w rankingu Międzynarodowej Federacji Tenisowej będzie coraz niższa. Ale w klasyfikacji krajowej jest na fali – niedawno awansował na trzecie miejsce w swojej kategorii wiekowej. Chociaż właściwie to nie jego kategoria – rywalizuje w niej z zawodnikami młodszymi o blisko dziesięć lat.
– A czasem, kiedy nie ma wystarczającej liczby graczy, muszę schodzić do młodszej kategorii +80. Same uderzenia nie są problemem, decyduje sprawność poruszania się po korcie. Mam trochę „cięższe” nogi niż młodsi przeciwnicy – mówi pan Eugeniusz.
Eugeniusz Czerepaniak grywa zazwyczaj w pięciu turniejach rocznie – w tym roku zaplanowany jest jeszcze jesienny wyjazd do Chorzowa. I tak od ponad siedemdziesięciu lat, bo kariera najstarszego tenisisty trwa od lat 40. ubiegłego stulecia.
– To było jeszcze w czasie okupacji – wspomina. – Zakład górnictwa naftowego, w którym pracowałem, dawał miesięczne urlopy „sportowe”. Pojechałem na kurs instruktorów tenisa do Szczecina, gdzie jednym z wykładowców był Ksawery Tłoczyński (dwukrotny mistrz Polski w deblu, młodszy brat Ignacego – przyp. B.K.). Wcześniej, podczas studiów w Wyższej Szkole Handlowej w Gdańsku, grałem jedynie w tenisa stołowego, więc zrobiłem uprawnienia instruktora tenisa, ucząc się jednocześnie grać.
W latach powojennych Czerepaniak był instruktorem i działaczem klubowym, m.in. w Sanoczance, a potem Stali Sanok. Brał udział w rozgrywkach wojewódzkich, jednak zapytany o sukcesy sportowe wymienia najświeższy: – W czerwcu, przy okazji międzynarodowych mistrzostw Polski seniorów, Polski Związek Tenisowy zorganizował mecz dwóch najstarszych zawodników. Moim rywalem był Stanisław Krupa z Sopotu (rocznik 1922). No i wygrałem, 11-9.