Rz: Tylko jedno zwycięstwo w siedmiu meczach i dopiero 14. miejsce w ekstraklasie. Co się dzieje z mistrzem Polski?
Marcin Kamiński: Ciężko znaleźć wytłumaczenie, dlaczego w lidze sobie nie radzimy, a w europejskich pucharach wręcz przeciwnie. W weekend zawodzimy, a kilka dni później pokazujemy zupełnie inną twarz. Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że możemy grać dobrze i powinniśmy, bo mamy silny zespół.
Gra pan w Lechu od 2009 roku. Pamięta pan tak słaby początek sezonu?
Pięć lat temu, gdy również broniliśmy tytułu, też nie było łatwo, ale nie aż tak źle (9 pkt po siedmiu kolejkach, teraz tylko 4 – przyp. red.). Wtedy w Lidze Europy awansowaliśmy do 1/16 finału, przegraliśmy z Bragą, późniejszym finalistą. To była znakomita przygoda, ale w ekstraklasie zajęliśmy dopiero piąte miejsce i w kolejnym sezonie pucharów nie było. Nie zgadzam się z opiniami, że powinniśmy odpuścić już ligę i postarać się o sukces w Europie. Nie tędy droga. Ekstraklasa to nasz dom i dzięki niej możemy spełniać marzenia, grając w pucharach przeciw wielkim rywalom.
Trener Maciej Skorża po ostatniej porażce z beniaminkiem Termalicą Bruk-Bet Nieciecza powiedział, że nie ma kto strzelać bramek. Czy to największy obecnie problem Lecha?