Polacy stają się coraz hojniejsi

Na zbiórkach internetowych królują drobne kwoty, ale coraz częściej przekazywane sumy sięgają kilkuset złotych.

Publikacja: 06.09.2015 16:15

„Pixel”, następca miesięcznika „Secret Service”,  oraz „Hejtoholik” to liderzy polskiego crowdfundin

„Pixel”, następca miesięcznika „Secret Service”, oraz „Hejtoholik” to liderzy polskiego crowdfundingu

Foto: Rzeczpospolita

Eksperci przekonują, że ciekawe projekty, które starają się o wsparcie finansowe za pośrednictwem internetu, mają spore szanse na sukces. Użytkownicy sieci w Polsce lubią bowiem pomagać. Grono takich fundatorów rośnie z roku na rok, podobnie jak kwoty, którymi są w stanie wesprzeć ciekawe inicjatywy. Choć dominują datki rzędu 40 zł, to przybywa wpłat na poziomie 100–300 zł. Zdarzają się i większe.

– Nie ma co ukrywać, że najbardziej zaangażowana w zbiórkę z reguły jest rodzina zbierającego. Ona swoimi wpłatami uwiarygadnia projekt i nadaje efekt kuli śnieżnej. Ale pomoc najbliższych nie jest jedynym składnikiem recepty na sukces – mówi Karol Król, współzałożyciel Centrum Gospodarki Społecznościowej (CGS). Jak zaznacza, kluczowy jest sam projekt, przyświecająca mu idea i sposób komunikacji twórcy ze społecznością crowdfundingową.

Więź z internautami

– Trzeba zbudować więź z internautami wokół wspólnej idei i być gotowym na modyfikowanie projektu pod wpływem uwag stworzonej w ten sposób społeczności – wyjaśnia Karol Król.

Kluczem jest tzw. emocjonalna stopa zwrotu. Eksperci tłumaczą, że kryją się za nią dwa podstawowe motywy, którymi kierują się internauci wspierający online’owe przedsięwzięcia swoimi pieniędzmi. Pierwszym motywem jest wspólny interes twórcy i finansujących, drugim – potencjalny bonus.

Na to, że motyw materialny jest niezwykle ważny, wskazuje Jakub Sobczak, założyciel serwisu PolakPotrafi.pl. Działający od trzech lat portal to lider polskiego rynku crowdfundingu. Za jego pośrednictwem odbywa się zdecydowana większość finansowania społecznościowego w Polsce.

Udział w zyskach

Sobczak podkreśla, że osoby wpłacające pieniądze liczą m.in. na udziały w zyskach, choć często inicjatorzy oferują również inne korzyści. – Wpłacamy jakąś sumę, a w zamian możemy otrzymać na przykład płytę z podpisem danego autora, zaproszenie na premierowy występ albo wziąć udział w jakimś innym wydarzeniu, na którego organizację zbierano pieniądze – wyjaśnia i dodaje, że tzw. współpraca „z tłumem” w tym zakresie jest kluczowa.

– W przypadku crowdfundingu, podobnie jak przy staraniach o pożyczkę z banku, warto przygotować odpowiednią dokumentację projektu. Dla internautów, jak dla każdego inwestora, musimy przygotować prezentację. Warto opracować kampanię marketingową. Brak odpowiedniego zaangażowania się organizującego zbiórkę crowdfundingowa społeczność szybko zweryfikuje – twierdzi współzałożyciel CGS.

Menedżer PolakPotrafi.pl przekonuje, że dzięki crowdfundingowi szansę na realizację ma wiele inicjatyw, które inaczej nie otrzymałyby niezbędnych środków. – Polski crowdfunding różni się pod tym względem od amerykańskiego. Na Kickstarterze jest wiele projektów technologicznych. U nas dominują przedsięwzięcia kulturalne, wydawnicze. Crowdfunding uwypukla lokalne specjalizacje. Polacy wspierają projekty z nutą społeczną, produkcję gier planszowych, a przede wszystkim muzykę – wylicza Jakub Sobczak.

Dominuje kultura

Przykładów sukcesów społecznościowej e-zbiórki w naszym kraju jest mnóstwo. Organizatorom łódzkiej konferencji Cohabitat Gathering udało się np. zebrać online niemal 100 tys. zł. Internauci sfinansowali też produkcję filmu „Korwin – The Movie”, który ma pokazać przygotowania partii do wyborów europarlamentarnych (premiera w ciągu miesiąca). Na hojność crowdfundingowej społeczności nie mogli narzekać wyborcy Pawła Kukiza. Bez kłopotu uzbierali środki na przeprowadzenie kampanii informacyjnej o JOW (jednomandatowe okręgi wyborcze).

Z kolei David Snopek na stworzenie innowacyjnej platformy do nauki języka angielskiego otrzymał, za pośrednictwem PolakPotrafi.pl, w sumie ponad 200 proc. wnioskowanej kwoty.

– Dominują jednak projekty kulturalne. Zalety finansowania społecznościowego doceniły m.in. krakowski Teatr Barakah, Klub Komediowy na warszawskim pl. Zbawiciela, poznańska Dobra Kawiarnia czy twórcy filmu o cichociemnym Tadeuszu Burdzińskim, pseudonim Malina – tłumaczy Sobczak.

Na PolakPotrafi.pl pojawia się w sumie ok. 100 projektów miesięcznie. Sfinansować udaje się 45 proc. z nich, przy czym w przedsięwzięciach muzycznych, związanych z organizacją koncertów czy z nagraniem płyty, jest to nawet ponad 60 proc. To jeden z lepszych wyników na świecie. Średnia crowdfundingowych sukcesów w USA nie dobija bowiem do 40 proc. Na portalu Kickstarter udaje się zrealizować zaledwie co czwarty projekt technologiczny.

Kickstarter i Indiegogo poza zasięgiem

Na amerykańskim Kickstarterze, największym na świecie portalu crowdfundingowym, w 2014 roku finansowanie zdobyło ponad 22 tys. projektów. Zebrały w sumie 529 mln dol., czyli o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Z kolei Indiegogo, drugi z największych serwisów tego typu, może się pochwalić wzrostem zebranych funduszy o 1000 proc. w ciągu dwóch lat. Warto przypomnieć choćby projekt przenośnej lodówki z wbudowaną latarką i portem USB, który zdobył na Kickstarterze ponad 13 mln dol., czy pomysł uzbierania 10 dol. na sałatkę ziemniaczaną, który finalnie otrzymał w kilka dni aż 35 tys. dol. W porównaniu z USA polski crowdfunding dopiero raczkuje. Za pośrednictwem PolakPotrafi, największego portalu finansowania społecznościowego w naszym kraju, internauci od czasu jego powstania, czyli marca 2011 r., wsparli ponad 1800 projektów, przeznaczając na nie niemal 9,1 mln zł. Rekordzista zgromadził wokół swojego przedsięwzięcia 3,7 tys. osób. Liderem jest projekt Hejtoholik, który na portalu Wspieram.to otrzymał ponad 600 tys. zł w 45 dni. Reaktywacja miesięcznika „Secret Service” przyniosła 93 tys. zł w 20 godzin. Z kolei wsparcie gry „Piwne Imperium” przebiło oczekiwania pomysłodawców o 490 proc. Ale polskim rekordzistą wszech czasów jest gra planszowa „Teomachia”, która na Kickstarterze zebrała ponad 120 tys. dol., czyli ponad 600 proc. zakładanej kwoty.

Eksperci przekonują, że ciekawe projekty, które starają się o wsparcie finansowe za pośrednictwem internetu, mają spore szanse na sukces. Użytkownicy sieci w Polsce lubią bowiem pomagać. Grono takich fundatorów rośnie z roku na rok, podobnie jak kwoty, którymi są w stanie wesprzeć ciekawe inicjatywy. Choć dominują datki rzędu 40 zł, to przybywa wpłat na poziomie 100–300 zł. Zdarzają się i większe.

– Nie ma co ukrywać, że najbardziej zaangażowana w zbiórkę z reguły jest rodzina zbierającego. Ona swoimi wpłatami uwiarygadnia projekt i nadaje efekt kuli śnieżnej. Ale pomoc najbliższych nie jest jedynym składnikiem recepty na sukces – mówi Karol Król, współzałożyciel Centrum Gospodarki Społecznościowej (CGS). Jak zaznacza, kluczowy jest sam projekt, przyświecająca mu idea i sposób komunikacji twórcy ze społecznością crowdfundingową.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej