Eksperci przekonują, że ciekawe projekty, które starają się o wsparcie finansowe za pośrednictwem internetu, mają spore szanse na sukces. Użytkownicy sieci w Polsce lubią bowiem pomagać. Grono takich fundatorów rośnie z roku na rok, podobnie jak kwoty, którymi są w stanie wesprzeć ciekawe inicjatywy. Choć dominują datki rzędu 40 zł, to przybywa wpłat na poziomie 100–300 zł. Zdarzają się i większe.
– Nie ma co ukrywać, że najbardziej zaangażowana w zbiórkę z reguły jest rodzina zbierającego. Ona swoimi wpłatami uwiarygadnia projekt i nadaje efekt kuli śnieżnej. Ale pomoc najbliższych nie jest jedynym składnikiem recepty na sukces – mówi Karol Król, współzałożyciel Centrum Gospodarki Społecznościowej (CGS). Jak zaznacza, kluczowy jest sam projekt, przyświecająca mu idea i sposób komunikacji twórcy ze społecznością crowdfundingową.
Więź z internautami
– Trzeba zbudować więź z internautami wokół wspólnej idei i być gotowym na modyfikowanie projektu pod wpływem uwag stworzonej w ten sposób społeczności – wyjaśnia Karol Król.
Kluczem jest tzw. emocjonalna stopa zwrotu. Eksperci tłumaczą, że kryją się za nią dwa podstawowe motywy, którymi kierują się internauci wspierający online’owe przedsięwzięcia swoimi pieniędzmi. Pierwszym motywem jest wspólny interes twórcy i finansujących, drugim – potencjalny bonus.
Na to, że motyw materialny jest niezwykle ważny, wskazuje Jakub Sobczak, założyciel serwisu PolakPotrafi.pl. Działający od trzech lat portal to lider polskiego rynku crowdfundingu. Za jego pośrednictwem odbywa się zdecydowana większość finansowania społecznościowego w Polsce.