To muzeum powstawało z niczego. Miało być kompleksem portowo-muzealnym wkomponowanym w samo serce starego portu gdańskiego, zespołem typowych obiektów portowych, takich jak Żuraw, spichlerze na Ołowiance, nabrzeża, jednostki pływające. Jednak pół wieku temu wyspa Ołowianka straszyła ruinami, tylko Żuraw był odbudowany po zniszczeniach wojennych.
A jednak się udało, właśnie tam usadowiło się Centralne Muzeum Morskie. Pracowali (i pracują w nim) najwyższej klasy specjaliści, którzy jednocześnie są pasjonatami kultury morskiej. Dlatego „drużyna” ta szybko trafiła do pierwszej ligi, nawiązała współpracę z podobnymi placówkami najpierw w krajach bałtyckich, a potem na całym świecie.
Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku stało się narodową instytucją kultury, muzeum przyjmującym za swoje posłannictwo ochronę dziedzictwa nautologicznego poprzez gromadzenie i zabezpieczanie zabytków związanych z żeglugą, szkutnictwem, okrętownictwem, rybołówstwem oraz upowszechniające wiedzę o nich, a także o morskiej historii Polski i jej gospodarce. Ponieważ z tych zadań wywiązywało się lepiej niż dobrze, w grudniu 2013 tę narodową instytucję kultury podniesiono do rangi Narodowego Muzeum Morskiego.
Tymczasem drużyna specjalistów-pasjonatów tempa nie zwalnia. Badacze z Narodowego Muzeum Morskiego planują stworzyć trójwymiarową dokumentację archeologiczną wszystkich wraków drewnianych w Zatoce Gdańskiej.
Na pierwszy ogień poszedł wrak żaglowca z drewna dębowego, długości 30 m. Analizy wykazały, że drewno użyte do jego budowy pochodzi z Pomorza Wschodniego. Z wraka wydobyto ponad 140 zabytków, m.in. fragmenty obuwia, naczynia ceramiczne, buteleczkę szklaną, narzędzia ciesielskie, czerpak łyżeczki cynowej oraz fragmenty fajeczek glinianych. Znaczna część wraku zagłębiona jest w dnie, z którego wystają elementy burt sięgające do wysokości pokładu. Stępka wraku znajduje się ponad 2,5 m pod powierzchnią dna. Potem rozpoczęły się prace na czterech kolejnych jednostkach. Wśród nich jest wrak XVII-wiecznego okrętu „Solen” oraz XIX-wiecznego barku „Loreley”.