Dunajec przebijający się przez wznoszące się ponad 300 m nad wodą wapienne skały Pienin tworzy siedem wielkich pętli, a jego koryto zwęża się w niektórych miejscach do kilkunastu metrów. W przewężeniu zwanym Zbójnickim Skokiem flisacy pokazują turystom wgłębienia w skale. Jak chce legenda, to odciski kierpców Janosika, który w tym miejscu przeskoczył rzekę w ucieczce przed węgierskimi żandarmami.
Ta zbójnicka opowieść jest jednym z wielu wątków składających się na bogatą tradycję spływów Dunajcem lub – z innego punktu wiedzenia – na najstarszy i cieszący się niesłabnącym powodzeniem polski „produkt turystyczny”. Stanowi on od wielu pokoleń ważne, a często główne źródło utrzymania kilkuset góralskich rodzin w Sromowcach Niżnych i Wyżnych, Czorsztynie, Szczawnicy i Krościenku. Pienińscy flisacy przewożą średnio w ciągu sezonu ćwierć miliona turystów, z czego jedna czwarta to goście z zagranicy, najczęściej Niemcy, Skandynawowie i, do niedawna, Rosjanie.
Lśniący wąż olbrzymi
„Spośród zieleni lasu wystrzelają skały spadające orłowym rzutem, strome, przepaściste, a tylko na progach kępy traw, kiście kwiatów, zasiane przez przybłędę wiatr” – opisywał swe wrażenia ze spływu Jan Wiktor, a Władysławowi Orkanowi rzeka przypominała wijącego się w skrętach „lśniącego węża olbrzymiego”.
Przełomowy odcinek Dunajca w Pieninach uważany jest za jeden z najpiękniejszych przełomów rzecznych w Europie. Dostrzeżono to już w początkach czasów romantyzmu, gdy spływy flisackimi łodziami zaczęli urządzać dla swych gości właściciele zamku w Niedzicy.