Rozpoczęły się wakacje. Czy teatr jednak pracuje nad sierpniową premierą „Wyżej niż Połonina”?
Jan Nowara: Tak. Wszystko wzięło się chyba stąd, że wychowałem się w opolskim teatrze, w czasach kiedy regionalne sceny prowadziły objazd po mniejszych miejscowościach. Teatr wędrował do widzów. Potem, już jako dyrektor, doszedłem do wniosku, że spektakle trzeba pokazywać wyłącznie w siedzibie, ponieważ tylko wtedy mogą osiągnąć swoją sceniczną pełnię i zaplanowany wymiar artystyczny, co wiązało się oczywiście również z warunkami technicznymi. A jednak, przyjeżdżając do Rzeszowa, zresztą po raz drugi, bo dyrektorowałem tu już kilkanaście lat temu, i krążąc po bardzo rozległym Podkarpaciu, uświadomiłem sobie, że jest tu wiele miejsc, z których widzowie najpewniej nie dotrą do Teatru im. Siemaszkowej. Zarówno z powodów komunikacyjnych, jak i finansowych. Postanowiliśmy więc skorzystać z genius loci i sięgnąć po temat, który aż się o to prosił – Bieszczady. Wiąże się z nim bogactwo historii, często wojennych, mrocznych, związanych z pograniczem polsko-ukraińskim, akcją Wisła, Hucułami, religijną mieszanką. Jest też mit romantycznego dzikiego Wschodu, gdzie szukali szczęścia ci, którym nie udało się w życiu, lub ci, którym potrzebne było więcej wolności, a mieli wyroki sądowe.
Bieszczady to również Hłasko, Stachura…
Tak, to ci najsłynniejsi. Ale w Bieszczadach osiedlali się albo byli tu już zakorzenieni barwni ludzie, często artyści z bożej łaski, nazywani zakapiorami bieszczadzkimi. Reżyserem „Wyżej niż Połoniny” jest szef teatru offowego „Nie Teraz” z Tarnowa, Tomasz Antoni Żak. Bieszczady to spory kawałek jego życia, znał i zna wielu bieszczadzkich zakapiorów. Pisząc scenariusz, radził się publicysty, rzeszowskiego bieszczadologa, Andrzeja Potockiego. W ten sposób powstała poetycka przypowieść, ballada o życiu i śmierci, inspirowana życiorysami kilkudziesięciu postaci, okraszona muzyką Wolnej Grupy Bukowina i Wojtka Bellona. Wyruszamy w objazd pod koniec sierpnia, a na naszej trasie znajdą się Baligród, Cisna, Wetlina, Zatwarnica, Sanok, Zagórz, Ustrzyki, Lesko, Olszanica, Polańczyk. Zagramy w byłych synagogach, cerkwiach, stajniach, klasztorach. Teatr ma wędrować tam, gdzie go do tej pory nie było. Mamy związany z tym kolejny pomysł. W budowie jest wędrowna scena na kołach, z którą będzie można przyjechać i rozłożyć się w dowolnym miejscu na Podkarpaciu. Na inaugurację zagramy powiastkę filozoficzną i zarazem magiczną opowieść rycersko-awanturniczą Italo Calvino „Rycerz nieistniejący”. Premiera w maju, reżyseruje Krzysztof Prus.
Jaki repertuar zaplanował pan na sezon 2015/2016?