O rozwoju trzeba myśleć długofalowo

Szanujemy duże firmy i chcemy, by było ich jak najwięcej, ale dbamy przede wszystkim o średnie i małe przedsiębiorstwa, które zapewniają najwięcej miejsc pracy i są podstawą naszej egzystencji – mówi Roman Ciepiela, prezydent Tarnowa.

Publikacja: 03.09.2018 22:10

Absolwent Akademii Rolniczej i Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, prezydent Tarnowa 1994–1998,

Absolwent Akademii Rolniczej i Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, prezydent Tarnowa 1994–1998, wicemarszałek Województwa Małopolskiego 2007-2014, członek Rady Programowej Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach

Foto: Paweł Topolski

ŹR: Zacznę trochę żartobliwie, od pytania o pogodę. Czy gorące było lato w tym roku w Tarnowie?

Roman Ciepiela: Bardzo upalne, co tylko podkreśla fakt, że Tarnów jest najcieplejszym miastem w Polsce – tak zresztą się promujemy. Nie tylko ten rok, ale także poprzednie udowodniły, że Tarnów jest polskim biegunem ciepła.

Najwięcej ciepłych dni w roku, najdłuższy okres wegetacji – to idealne warunki do rozwoju rolnictwa. Widać to w powiecie, ale już w samym Tarnowie nie.

Owszem, ale podobnie jak w Zielonej Górze, która również ma dobre warunki klimatyczne, uprawiane są u nas, na stokach podtarnowskich, bardzo dobre szczepy winogron. Możemy się pochwalić naprawdę dobrą jakością win.

Upalne lato się skończyło, przed nami równie gorący okres kampanii wyborczej do samorządów. Ogłosił pan start na urząd prezydenta z poparciem Platformy Obywatelskiej, ale tym razem buduje pan koalicję, skupiając bardzo różne środowiska.

Tak, to prawda. Chciałbym nadal angażować się w życie i rozwój Tarnowa, gdyż zarówno miasto, jak i jego mieszkańcy mają olbrzymi potencjał, którym trzeba umiejętnie pokierować. W sprawy samorządowe zacząłem się angażować po 1989 r. W ciągu niemal 30 lat byłem prezydentem (1994–1998) i wiceprezydentem (1998–2000) Tarnowa, radnym miejskim, potem radnym wojewódzkim, pełniłem dwukrotnie funkcję wicemarszałka województwa, a przez ostatnie cztery lata ponownie jestem prezydentem Tarnowa. Moje doświadczenie samorządowe jest zatem wyjątkowo duże i doskonale wiem, że w sprawach samorządowych ważne jest budowanie możliwości współpracy z różnymi środowiskami niezależnie od ich poglądów. Oczywiście należę do określonego ugrupowania politycznego i mam swoje przekonania, ale w sprawach samorządowych, dotyczących rozwoju gospodarczego, szkół, dróg, parków, miejsc wypoczynku, powinno łączyć nas to samo – oczekiwania i potrzeby mieszkańców. Tarnów jest ponadstutysięcznym, w mojej ocenie dobrze zarządzanym miastem. Mamy dostęp do nowoczesnych obiektów sportowych, atrakcyjnej oferty edukacyjnej, dbamy o rozwój gospodarczy, oferta kulturalna jest na bardzo wysokim poziomie. Budując koalicję, nie patrzę na to, kto skąd przychodzi. Pytam, co chciałby zrobić dla naszego miasta. Koalicja obywatelska zawiera w sobie ważne pojęcia: współpracy i obywatelskości, a więc takiego frontu, który dotyczy potrzeb mieszkańców, a nie ich poglądów.

Pana głównym przeciwnikiem znowu będzie kandydat Prawa i Sprawiedliwości. To partia, która ma bardzo silne wpływy w regionie.

Tak, jest to duże ugrupowanie, które ma wyraźne poparcie również w mieście. Z obecnym kontrkandydatem w ostatnich wyborach wygrałem.

O włos.

Medale olimpijskie też zdobywa się czasem różnicą jednej tysięcznej sekundy. Poprzednie wybory wygrałem w wyraźny i zdecydowany sposób. Jako prezydent Tarnowa jestem odpowiedzialny za to miasto i chciałbym kontynuować rozpoczęte działania prorozwojowe. Musimy pamiętać, że problemów, z jakimi borykają się miasta, nie rozwiązuje się w kilka miesięcy – to często są projekty i procesy wieloletnie.

Jeśli np. miasto chce zbudować ośrodek akademicki, musi się do tego przygotować, a następnie konsekwentnie zmierzać w obranym kierunku. Tarnów zaczął to robić 20 lat temu i dziś ma jedną z najlepszych państwowych wyższych szkół zawodowych w Polsce. To nie było łatwe zadanie, wziąwszy pod uwagę, że nasze miasto znajduje się obok silnych ośrodków akademickich, ale dzięki zaangażowaniu wielu środowisk ta śmiała idea stała się rzeczywistością. W ciągu 20 lat mury tarnowskiej PWSZ opuściło ponad 19 tys. absolwentów. Niektórzy zdecydowali się kontynuować karierę naukową i ze zdobytymi tytułami naukowymi wrócili do Tarnowa, zasilając kadry tejże szkoły.

Jeśli zatem chcemy mówić o rozwoju miasta, to trzeba przyjąć odpowiednio długą perspektywę i nie myśleć wyłącznie kadencyjnie, lecz raczej programowo i długofalowo. Z takim przesłaniem i z taką perspektywą przystąpiłem do budowy kolejnego ośrodka podnoszącego walory Tarnowa. Tworzymy Tarnowskie Gniazda Innowacyjnych Specjalizacji.

Patrząc na wyniki wyborów w okręgu tarnowskim, w tej części regionu mamy prawicowy elektorat. Pan, podobnie jak prezydent Krakowa, akurat związany z lewicą, jest wyjątkiem.

Nie podzielam takiego zaszufladkowania. Angażuję się w wiele spraw samorządowych, dbając o to, by podejmowane przeze mnie decyzje były pragmatyczne, zadania inwestycyjne dobrze przygotowane i „skrojone na miarę”. Moje poglądy nie są ani lewicowe, ani prawicowe. Jeśli musiałbym dokonać takiej klasyfikacji, to umiejscowiłbym się raczej w centrum. Współpracuję z ludźmi tzw. prawicy i lewicy. Nie nawiązuję relacji ze skrajnymi ugrupowaniami. Proszę zauważyć, że dzisiaj w radzie miejskiej wśród 25 osób zdecydowaną przewagę ma PiS, a mimo to przez ostatnie cztery lata udało nam się wspólnie zrealizować wiele planów rozwojowych. Porównywalnej skali inwestycji nie było dotąd w Tarnowie, tegoroczny budżet jest najwyższy w historii miasta. Notabene, takie są też czasy: mamy dostęp do wielu funduszy europejskich i chcemy jak najlepiej wykorzystać je dla Tarnowa, mając świadomość, że w przyszłości będą one mniejsze. Reasumując, mam określone poglądy polityczne, ale dzięki posiadanej zdolności koalicyjnej potrafię rozwiązywać tarnowskie sprawy w dobrym stylu, nie unikając różnic i debaty. Pamiętajmy, że wyborom towarzyszą emocje, potem jednak przychodzi czas pracy i trzeba sobie podać rękę, powiedzieć: „nasze miasto Tarnów jest najważniejsze”.

Był pan prezydentem w latach 90. i teraz. Co widzi pan z dystansu, patrząc na Tarnów z perspektywy tych dwóch doświadczeń?

Jeśli mam się przenieść w czasie, to trzeba zauważyć, że przez całą dekadę lat 80. nie realizowano w Tarnowie zbyt wielu inwestycji, nie było istotnych prac remontowych. Przejęliśmy miasto w bardzo złym stanie technicznym: bez sprawnych systemów komunalnych, bez dobrych dróg, ze zdekapitalizowanym majątkiem w oświacie. Czekało nas wiele wyzwań, wiele rzeczy trzeba było naprawiać. Równocześnie bardzo szybko zmieniała się gospodarka…

Mieliśmy w Polsce szalejące bezrobocie…

No cóż, gospodarka stała się wolnorynkowa, wskutek czego upadało wiele firm, również te największe nie potrafiły sobie poradzić z nowymi realiami. Pamiętam, jak wszyscy drżeliśmy o Zakłady Azotowe, obawiając się, że upadną. Dziś wygląda to zupełnie inaczej. Z biegiem czasu sytuacja kryzysowa została opanowana, zakłady przetrwały, od 2012 r. funkcjonują pod nazwą Grupa Azoty. To potężna grupa kapitałowa, która jest ważnym punktem na mapie Tarnowa.

I nadal jest to największy zakład w mieście.

Tak, ale to już nie ma takiego wpływu na losy miasta jak kiedyś. Grupa Azoty i jej spółki zlokalizowane w Tarnowie tworzą ponad 3 tys. miejsc pracy. Aktualnie największym pracodawcą w Tarnowie są średni, mali i mikroprzedsiębiorcy. Mamy prawie 11,5 tys. firm, które generują ok. 40 tys. miejsc pracy. Ciekawe jest to, że największe wpływy do budżetu miasta mamy z PIT, czyli w dużej mierze właśnie od drobnych przedsiębiorców, a nie z CIT od firm. Oczywiście szanujemy duże firmy i chcemy, by było ich jak najwięcej, ale dbamy przede wszystkim o średnie i małe przedsiębiorstwa, które zapewniają najwięcej miejsc pracy i są podstawą naszej egzystencji.

Jest też większa, osobista odpowiedzialność prezydentów, burmistrzów za miasto.

To wynika ze zmiany stylu rządzenia, poza tym mam wrażenie, że doszło do upartyjnienia polityki samorządowej. Pierwsza rada miasta (po roku 1990) składała się głównie z radnych wybranych z  komitetu obywatelskiego. Nie było nawet klubów radnych, co dziś może wydawać się bardzo dziwne. Jednocześnie reforma samorządowa to najbardziej udana zmiana ustrojowa. Dzięki temu dziś mamy prawdziwe kompetencje i prawdziwe pieniądze, które są w dużej mierze pod kontrolą samorządów.

I prawdziwą odpowiedzialność. To właśnie dlatego duża polityka przeniosła się także do samorządów.

To dobrze, że jest ta odpowiedzialność. Moim zdaniem dobrze wykorzystaliśmy ten czas. Mieliśmy inną dynamikę rozwoju niż Trójmiasto, Wrocław czy Katowice – to naturalny i oczywisty efekt różnicy potencjałów. Obecnie Tarnów jest w „paśmie rozwoju” między Rzeszowem, Krakowem a Górnym Śląskiem. Mamy wreszcie autostradę A4, mamy dobrze funkcjonujące koleje regionalne, dające komfort dojazdu do dużych ośrodków w krótkim czasie. Mamy też coraz lepiej wykształcone społeczeństwo. Wyzwania, które przyjęliśmy na siebie, są realizowane w dobrym tempie. Może jedynie brakuje nam odpowiedniego tempa inwestycji, a więc czegoś, co obserwujemy głównie w zachodniej części Polski. Konsekwentnie aspirujemy do rozwoju nowoczesnych technologii Zdajemy sobie sprawę, że z różnych powodów nie jesteśmy miastem pierwszego wyboru dla inwestorów, ale jednocześnie nie z każdym inwestorem podejmujemy współpracę.

Nie?

Niedawno jedna z dużych, globalnych firm zapytała, czy w Tarnowie jest miejsce pod budowę zakładów naprawy silników odrzutowych. Stwierdziła jednak, że strefa hałasu może być bardzo duża. Nie byliśmy tym zainteresowani.

Czyli nie inwestor za wszelką cenę.

Dokładnie. Chcemy mieć nowoczesną gospodarkę, dlatego mocno postawiłem na szkolenie kadr. Przeznaczyliśmy ponad 13,6 mln zł na dwa projekty edukacyjne poświęcone podnoszeniu jakości kształcenia zawodowego w Tarnowie, rozpoczęliśmy też przetarg na największą w ostatnich latach inwestycję w naszym mieście – Tarnowskie Gniazda Innowacyjnych Specjalizacji.

Na ponad 16 tys. mkw. powierzchni znajdzie się miejsce dla centrum informatyki i nowoczesna mediateka. Kolejnym elementem Tarnowskich Gniazd jest centrum projektowania i wdrożeń nowych rozwiązań z wykorzystaniem technologii przyrostowych, a w szczególności druku 3D. To jest nasze okno na przyszłość.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że ile byśmy wybrukowali ulic, wybudowali nowych dróg, to choć zmienią one jakość naszego życia, nie dadzą nam szans rozwojowych. Uważam, że inwestycje w ludzi to najlepszy rodzaj inwestycji, dlatego – dzięki akceptacji rady miasta oraz wsparciu Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju – zrealizujemy jeden z  największych tego typu ośrodków rozwoju technologicznego. Obiekt będzie gotowy za trzy lata.

Co jeszcze chciałby pan, by znalazło się w strategii rozwoju Tarnowa do 2030 r.?

Z pewnym niepokojem obserwujemy zmiany demograficzne. Zdaniem GUS w ciągu najbliższych lat w Polsce liczba mieszkańców zmniejszy się o 4–5 mln. W związku z tym warto już dziś skupić się na wyborze takich kierunków kształcenia, by przyszłym mieszkańcom dać kompetencje umożliwiające odnalezienie się na zmieniającym się rynku pracy. W Tarnowie dostrzegamy wagę informatyki, mechaniki precyzyjnej, automatyki – sektora, który w bardzo dobrze się u nas rozwija. Nie dalej jak wczoraj rozstrzygnęliśmy kolejną edycję konkursu „Tarnowskie innowacje”. Wspieramy lokalnych przedsiębiorców i właśnie w kręgu automatyki mamy liderów nawet w skali europejskiej. To pokazuje możliwość takiego ukierunkowania miasta. Ktoś, kto zdobędzie ten rynek, będzie się szybciej rozwijał. To kierunek strategiczny w naszym rozwoju na najbliższe lata. To także centra gospodarcze, szkolnictwo zawodowe. Kolejny nasz cel to zapewnienie dobrej jakości życia.

Bo w obliczu depopulacji miast jakość życia w danym miejscu będzie miała tak samo istotne znaczenie jak praca.

Wszyscy stajemy się starsi, nie młodsi. Ze względu na dłuższe życie potrzeb do zaspokojenia będzie coraz więcej. Myślę tu o potrzebach opiekuńczych, zdrowotnych czy rehabilitacyjnych. Już teraz trzeba planować budowę niezbędnych miejsc rekreacji i wypoczynku. Na tym polu mamy szczególne powody do dumy. W październiku otwieramy w Tarnowie największy w Polsce ośrodek wytchnieniowy.

Wytchnieniowy?

Podczas trwającego ponad miesiąc protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie ich opiekunowie wielokrotnie podkreślali, że najbardziej brakuje im w codziennym życiu ośrodków wytchnieniowych, czyli takich, w których na kilka godzin lub dni mogą powierzyć opiece swoje niepełnosprawne dziecko czy bliskiego, by np. móc samemu zadbać o zdrowie. Nie można tej grupy ludzi zostawiać samym sobie. W Tarnowie dostrzegamy ten problem. Udało nam się pozyskać 25 mln zł, które przeznaczyliśmy na budowę takiego właśnie ośrodka.

Jak duże są w mieście potrzeby związane z osobami niepełnosprawnymi i ich rodzinami?

Inwestycję, o której wspomniałem, realizujemy nie tylko dla miasta, ale także dla gmin ościennych. U nas osoby niepełnosprawne stanowią ok. 16 proc. populacji. To poważny problem społeczny i dotyczy sporej części obywateli, a miejsc jak to, które finalizujemy, do tej pory nie było.

Słoneczne Wzgórze, bo taką nazwę otrzymał ośrodek, będzie liczyło 65 pokoi z łazienkami (15 miejsc w ramach Subregionalnego Centrum Wsparcia Opiekunów Niesamodzielnych oraz 50 miejsc hotelowych w ramach Centrum Rehabilitacji Społecznej i Zawodowej ZAZ). Obiekt o standardzie trzygwiazdkowym, usytuowany w urokliwym parku Sanguszków, będzie w pełni dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych, z zapleczem rehabilitacyjnym, trzema salami konferencyjnymi oraz restauracją. Co ważne, prowadzić go będzie zakład aktywności zawodowej. Oznacza to, że 70 proc. obsługi stanowić będą osoby z niepełną sprawnością (ruchową, wzrokową, słuchową). Zatem z jednej strony będzie to ośrodek rehabilitacyjno-wytchnieniowy dla niepełnosprawnych, z drugiej miejsce pracy osób niepełnosprawnych pod nadzorem menedżerów. Mam nadzieję, że tworzymy w ten sposób nowy model wsparcia.

Tarnów się kurczy, rozwijają tereny podmiejskie, gminy ościenne. Zjawisko suburbanizacji jest raczej negatywne czy są też jego plusy?

Mam wrażenie, że państwo polskie nie zauważyło tego procesu lub mocno go zbagatelizowało. Na południu Polski, od Górnego Śląska po Podkarpacie, mamy tereny bardzo gęsto zaludnione. Miasta się rozlały. Każda gmina, co jest zrozumiałe, wyznacza tereny budowlane i zaprasza do siebie nowych mieszkańców. To sprawia, że granice praktycznie się zatarły.

Tarnów wygląda już jak aglomeracja ponaddwukrotnie większa, bo nie widać granic między miastem a 11 ościennymi gminami.

Organizm miejski jest znacznie większy niż ten formalny. Tarnów i gminy ościenne zamieszkuje od 20 lat stale ta sama liczba ok. 180 tys. osób. W granicach administracyjnych Tarnowa mieszkańców jest coraz mniej, przybywa ich u sąsiadów. W efekcie w prowadzonych przez miasto szkołach ponadgimnazjalnych aż 75 proc. to uczniowie niezameldowani w Tarnowie.

I których rodzice pewnie nie płacą podatków w mieście.

Rodzice płacą podatki tam, gdzie mieszkają, i rozwijają swoje gminy. Czy pani wie, że co roku dokładamy do systemu oświaty 100 mln zł więcej, niż otrzymujemy z subwencji? I to jest poważny problem systemowy, nie tylko dla Tarnowa, ale praktycznie dla wszystkich dużych miast. Państwo musi sobie z nim poradzić, bo jeśli nie, dojdzie do marginalizacji centrów dużych miast i do chaotycznej zabudowy. A w tak dużych, rozlanych aglomeracjach wszyscy będą chcieli mieć dostęp do drogi, braknie lokalnych żłobków i przedszkoli, a centra zostaną obciążone różnymi problemami społecznymi.

Problem narasta i dziś rząd musi się nim zająć, np. stworzyć obligatoryjne związki międzygminne albo powiększyć miasta, bo inaczej my stracimy dynamikę rozwojową.

A może samorządowcy powinni podjąć inicjatywę zmian w prawie, które zmuszą mieszkańców, by dzielili się podatkiem jak w PRL, a więc w części płacili je miastu, w którym pracują lub edukują swoje dzieci.

Dobrowolnie nie da się tego zrobić. Musi być ingerencja państwa. Jeśli rząd tego nie zrobi, to będziemy mieć chaos urbanistyczny, bardzo drogie usługi i degradację centrów. Koszty, jakie przyjdzie nam zapłacić, będą ogromne. Działać trzeba szybko, bo wydaje się, że problem narasta z dużą dynamiką.

Tarnów chce się stać krajowym ośrodkiem sportów paraolimpijskich.

Nasi paraolimpijczycy właśnie przywieźli z Berlina 11 medali, z czego tarnowscy lekkoatleci wywalczyli sześć! Michał Derus zdobył mistrzostwo Europy w biegu na 100 metrów i pobił rekord Europy. Mamy wspaniałych zawodników, wkrótce będziemy mieć także odpowiednie miejsce do treningów. Centrum Przygotowań Paraolimpijskich to bowiem nie wydumana koncepcja, lecz realna odpowiedź na potencjał tarnowskiego środowiska sportowego (mamy kapitalnych biegaczy, kulturystów, wspinaczy sportowych, pływaków). W bieżącym roku kończymy budowę Areny Jaskółka – hali sportowej na ponad 5 tys. osób, wyjątkowego centrum paraolimpijskiego, w którym będzie m.in. bieżnia dla lekkoatletów. Do tej pory nie mieli oni możliwości odbywania zimą treningów w Tarnowie. Ściśle współpracujemy z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową, z którą realizujemy m.in. „Program rozwoju wspinaczki sportowej”.

Macie kadrę, zawodników, środowisko, miejsce, w tym ośrodek z noclegami na 60 osób, i sukcesy. Czego jeszcze brakuje, by Tarnów był oficjalnie miejscem sportów paraolimpijskich?

Decyzji rządowych. Nie tracę nadziei, że nasze inwestycje i nakłady będą zauważone.

ŹR: Zacznę trochę żartobliwie, od pytania o pogodę. Czy gorące było lato w tym roku w Tarnowie?

Roman Ciepiela: Bardzo upalne, co tylko podkreśla fakt, że Tarnów jest najcieplejszym miastem w Polsce – tak zresztą się promujemy. Nie tylko ten rok, ale także poprzednie udowodniły, że Tarnów jest polskim biegunem ciepła.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej