Wspólnoty lokalne nic nie zyskują na sporach kompetencyjnych

Nieporozumienia pomiędzy władzami samorządowymi różnych szczebli są rzeczą naturalną. Przepisy nie pomagają ich rozwiązywać.

Publikacja: 26.07.2018 12:25

Spory o właściwość gmin i powiatów często uwidaczniają się przy okazji rozstrzygania odpowiedzialnoś

Spory o właściwość gmin i powiatów często uwidaczniają się przy okazji rozstrzygania odpowiedzialności za stan dróg.

Foto: materiały prasowe

Powiaty dysponują znacznie mniejszymi budżetami niż gminy, ale mają kompetencje, dzięki którym „wchodzą” na obszar działania gminy. Są to m.in. pozwolenia na budowę czy decyzje o inwestycjach dróg powiatowych, przecinających gminy.

Drogowe spory

Powodem do kłótni są najczęściej inwestycje drogowe, wymagające dużych nakładów finansowych. Powiat nie jest w stanie sam ich zrealizować, toteż do budowy lub remontów poszczególnych odcinków dokłada się powiat, o czym starosta woli nie pamiętać. Na przykład w powiecie obornickim starosta Adam Olejnik chwali się dobrą współpracą z gminą Oborniki, ale zapomina dodać, że ta współpraca jest możliwa dzięki wsparciu finansowemu gminy, która do realizacji dróg dołożyła w 2017 roku ok. 1,2 mln zł, o co pretensję ma Tomasz Szrama, burmistrz Obornik.

W Bogatyni miał być wspólny remont drogi powiatowej z Bogatyni do Opolna-Zdroju. Gmina obiecała partycypować w finansowaniu remontu, dokładając z budżetu ok. 1,5 mln zł. Tymczasem porozumienia nie było, zaś o jego brak Urszula Ciupak, starosta bogatyńska, obwiniła burmistrza Bogatyni Andrzeja Grzmielewicza. Ten tłumaczy, że gmina miała dobrowolnie przekazać 25 proc. na inwestycje, 25 proc. miał dołożyć powiat, a 50 proc. – Dolnośląski Urząd Wojewódzki. Po kilku tygodniach burmistrz otrzymał informację, że starostwo dotacji nie dostanie.

Ale włodarze potrafią się kłócić też o inne sprawy. W Obornikach powstał w ostatnim czasie konflikt dotyczący poligonu na Biedrusku. Powiat, bez konsultacji z gminą, zmienił klasyfikację gruntów na terenie wojskowym i w ten sposób przyczynił się do zmniejszenia wpływów z podatków w obornickiej gminy.

Inny problem ma Jacek Wielorański, burmistrz powiatowego miasteczka Lipsko, na południu Mazowsza. W swoim czasie samorząd powiatu oddał w nieodpłatne użytkowanie pomieszczenia w szpitalu powiatowym na prowadzenie przez gminę SPZ POZ. Na początku tego roku zmienił zdanie i Rada Powiatu podjęła uchwałę o odpłatnym wynajęciu lokalu. Roczna stawka ma wynosić ok. 50 tys. zł. Burmistrz Lipska i samorząd miejski nie godzą się z warunkami postawionymi przez powiat, argumentując, że co roku dokładają się do majątku powiatowego, kupując sprzęt dla szpitala powiatowego za ok. 25 tys. zł. Jednocześnie radni powiatu podjęli uchwałę o utworzeniu własnej przychodni zdrowia na terenie szpitala. Dochód z najmu ma stanowić dochód nowej przychodni. Na razie trwa pat w rozmowach.

Gmina i starostwo

Andrzej Pietrasik, burmistrz Płońska, postrzega jeszcze inaczej konflikty ze starostwami. – Mamy dobre relacje ze starostwem, co nie znaczy, iż nie ma sporów. Wynikają one z zazębiających się kompetencji. Chodzi np. o organizację ruchu w mieście. Formalnie nie mamy nic do powiedzenia, choć wydawałoby się, iż to gmina powinna o tym decydować. Gmina jest także uzależniona od powiatu w zakresie wydawania zezwoleń na budowę czy wydanie dowodów rejestracyjnych. Trwa to długo i choć sygnalizujemy starostwu konieczność usprawnienia działania urzędu, to nic się nie zmienia – mówi burmistrz Płońska. Jego zdaniem powiat mógłby delegować część zadań do gminy, ale nie ma na to pieniędzy.

W Chojnie, w woj. zachodniopomorskim, konflikt pomiędzy burmistrzem a starostą gryfińskim trwa od 12 lat, gdy ówczesny burmistrz a aktualnie starosta przegrał wybory w mieście. – Z nieznanych nam powodów od tamtych wyborów Chojna jest pod jego specjalnym nadzorem. Oznacza to np. opóźnienia wydawania pozwoleń na budowę czy remontów lub inwestycji drogowych. Ostatnio udowadniał nam, że nie było nadzoru budowlanego przy budowie przedszkola, w związku z czym jego otwarcie następuje z opóźnieniem – opowiada Wojciech Długoborski, wiceburmistrz Chojny.

Nieporozumienia kompetencyjne stanowią przykład, że ustawodawca nie przemyślał do końca roli powiatu, który miał pełnić funkcje usługowe dla gmin. Ale zapomniał wyposażyć go w odpowiednie dochody. Już więc w samym założeniu ustawy tkwi konflikt. Skutek? W starostwach wytworzyła się forma „klientelizmu”, z czym nie mogą pogodzić się gminy. Dlatego wcześniej czy później czeka nas reforma powiatów.

Opinia

dr hab. Kazimierz Bandarzewski, Wydział Prawa Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego

Problem nieporozumień pomiędzy gminą a powiatem jest istotny i wynika z tego, iż w ustawie o samorządzie gminnym zapisano zadania domniemane, a w ustawie o samorządzie powiatowym wymieniono je konkretnie. Każda droga powiatowa łączy się z gminnymi. Gdy dochodzi do jej remontu czy wykonania, wójt, burmistrz może mieć inną koncepcję niż starosta. Wydaje mi się jednak, że niewiele można zrobić, ponieważ ustawodawca przewidział tego typu problemy. Ale tylko teoretycznie. Po wprowadzeniu w życie tych ustaw nikt nie pokazał, jak to wygląda w praktyce. To był błąd. Być może niektóre kompetencje należy wzmocnić, a inne osłabić w stosunku do drugiej strony. Tymczasem jednak obie strony powinny się nauczyć współpracować. Niewykluczone, że gdyby wprowadzić bodziec finansowy z budżetu państwa dla dobrych praktyk współdziałania, wówczas gmina i powiat zaczęłyby z sobą racjonalnie rozmawiać.

Powiaty dysponują znacznie mniejszymi budżetami niż gminy, ale mają kompetencje, dzięki którym „wchodzą” na obszar działania gminy. Są to m.in. pozwolenia na budowę czy decyzje o inwestycjach dróg powiatowych, przecinających gminy.

Drogowe spory

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej