Zostały same perełki

Autostrady i obwodnice szerokim łukiem omijające miasta spowodowały, że głodni zmotoryzowani zostali skazani na fast food, który zjedzą podczas tankowania paliwa.

Publikacja: 14.05.2018 10:25

Kierowcy TIR-ów w przydrożnej knajpce to dobry znak.

Kierowcy TIR-ów w przydrożnej knajpce to dobry znak.

Foto: Rzeczpospolita/Marian Zubrzycki

Posilający się tam podróżni mówią, że jedzenie na stacjach bardzo się poprawiło. Zmieniło się np. menu u dystrybutorów Statoil po tym, jak firmę przejęła kanadyjska Circle K; jest bogatsze, ale hot dogi wyraźnie mają inny smak. Lotos zaprzyjaźnił się z amerykańską siecią Kentucky Fried Chicken i reklamują się wspólnie. W BP jest bardzo dobra kawa. Wszędzie tam można zjeść coś szybko, chociaż w niektórych fast foodach w weekendy oczekiwanie na potrawy jest tak samo długie, jak w najlepszych restauracjach przydrożnych.

Znacznie lepiej je się przy drogach krajowych, a jeszcze lepiej przy lokalnych. Tam można znaleźć prawdziwe kulinarne perełki, chociaż restauratorzy narzekają, że modernizacja transportu drogowego w Polsce odbiera im klientów. Niektóre restauracje padły, bo przy autostradach reklam nie ma, więc jeśli ktoś nie wie, gdzie zjechać, to się nie dowie.

Przy drogach krajowych warto się zatrzymywać tam, gdzie na parkingach stoją TIR-y. Wiadomo wtedy, że jest niedrogo, a jedzenie może nie jest wykwintne, ale przyzwoite.

Takim miejscem jest np. Karczma Maciejka na trasie łączącej Puławy z Radomiem. Kierowcy TIR-ów przyznają, że zatrzymują się tutaj nie dlatego, że zmusza ich odczyt z tachometru, tylko po prostu chcą dobrze zjeść. Kuchnia jest regionalna, karta dań bogata, a szczególnie warto jest zainteresować się własnymi wyrobami wędliniarskimi Maciejki. Co wybrać? Najlepiej zamówić talerz, gdzie jest wszystkiego po trochu.

Grill-bar Chałupa pod Toruniem przetrwał w dobrej formie, mimo że sporo klientów odebrała mu budowa autostrady A1. Jednak dzięki doskonałej opinii wyrobionej wcześniej nie brakuje wygłodzonych kierowców z rodzinami, którzy zjadą tutaj z autostrady, żeby tylko zjeść zupę grzybową i pieczone mięso. Zupa podawana jest w razowym chlebie, a w każdej porcji znajdziemy malutkiego prawdziwka. W sezonie na parkingu pod Chałupą, który znajdują kierowcy ze wszystkich stron Polski, zawsze można kupić to, co akurat pojawiło się w lesie i okolicy – grzyby, jagody, poziomki.

Podróżujący trasą S7 z Gdańska na południe, tuż przed Nidzicą na odcinku, gdzie droga ekspresowa na niedługim odcinku zmienia się w autostradę, doskonale wiedzą, gdzie trzeba zjechać, żeby zjeść warmińskie ryby w Siei we Frąknowie. Sieja, sielawa, węgorze, sandacze, szczupaki, trocie, okonie, liny, miętusy. Wszystko, co można złowić w okolicznych jeziorach i da się ugotować, usmażyć, zamarynować. Jest też zupa rybna, a latem można zjeść w malutkim ogródku. Ruch duży, ale tłoku nie ma, bo każdy się spieszy. Często kupujący biorą po kilka paczek różnych ryb dla znajomych, telefonicznie konsultując się, czy więcej mają wziąć siei czy sielawy, która tutaj nie ma nieprzyjemnego, tranowego posmaku. W sezonie, jak pod Chałupą, zawsze można kupić wszystko, co akurat wyrosło i dojrzało w okolicznym lesie.

Dalej na południe, po prawej stronie S7, w Załuskach jest Zajazd Myśliwski, miejsce znane w Warszawie z doskonałej dziczyzny, na którą przyjeżdżają ceniący dania z sarny i jelenia dyplomaci ze stolicy. A potem jeszcze do domu zabierają ze sobą flaki wołowe w słoikach. Lubią je szczególnie Portugalczycy i Hiszpanie, gdzie tę potrawę przygotowuje się zupełnie inaczej. Można też zamówić wędliny, na przykład kiełbasę czy szynkę z dzika albo wyroby tradycyjne.

Podróż z południa Polski na Mazury to oczywiście Zajazd Tusinek w Rozogach przy trasie Ostrołęka – Szczytno – Ruciane-Nida. Kiedyś było tutaj dobrze i tanio, teraz jest już tylko dobrze, bo sława tego miejsca z wieloma pomysłami wywindowała ceny do góry. Ale nadal są tutaj podpłomyki, jagnięcina i kozina. Jest i sklep farmerski, do którego regionalne wyroby dostarczają okoliczne gospodynie. A w nim rzeczywiście bogactwo: od chleba po wszelkiego rodzaju konfitury, przetwory z borówek i żurawin, wędliny, wędzone ryby, marynowane grzyby i ogórki. Przed sklepem w sezonie świeże owoce i warzywa.

Restauracja Borówka przy stacji BP w Borach Tucholskich jest wielkim zaskoczeniem. Ma starannie przemyślane menu, inne, niż zobaczymy, tankując paliwo na konkurencyjnych stacjach. Specjalnością są ogromne, składane w kwadrat naleśniki z nadzieniem słonym albo słodkim, mięsnym i wegetariańskim. Do tego zawsze ciasto z jakimś sezonowym dodatkiem – teraz jest to rabarbar, w czerwcu będą truskawki, latem jagody, potem śliwki. Dania wypracowane, a przy tym nie jest drogo. Sześć osób zje duży naleśnik bądź schabowego i zapłaci nie więcej niż 100 zł.

Karczma Malchow w Malechowie między Słupskiem a Koszalinem tylko dla zmyłki reklamuje się jako restauracja wyspecjalizowana w pizzy, a dania fastfoodowe ma po to, żeby zachęcić do zatrzymania się rodziny z dziećmi, które i tak potem jedzą naleśniki. To miejsce znane, zatrzymują się przed nim kampery. Ryby, doskonały śledź w sosie tatarskim z kartoflami, ale i np. kaczka, czy – dla amatorów – czernina. Są dania z cielęciny. No i flaki z kawałkami mięsa z rosołu, na którym się gotowały. Uwaga: porcje są naprawdę duże.

Jeśli pojedziemy stamtąd w kierunku Słupska i Gdańska, to 50 km przed Trójmiastem warto zatrzymać się w Checzy Rybackiej (czyli kaszubskim domu) w Borowie. W okolicy oferta bardzo się poprawiła, po tym jak przez bary i restauracje przejechała Magda Gessler, ale Checz pozostała klasą sama dla siebie. Właśnie nadchodzi sezon szparagów, więc będą szparagi. Ale do Checzy jeździ się przede wszystkim na wyjątkowe ryby, w tym kilka rodzajów zup rybnych. Smakiem zaskakują te, które wśród składników mają karpia.

Przy tym jedna uwaga. Wielu restauratorów, żeby podkreślić swojskość jedzenia, postawiło sobie domy z bali, nawet jeśli chcą współistnieć ze stacjami benzynowymi. Zawsze wówczas warto spojrzeć w kartę – czy zatrzymać się w tym miejscu, czy raczej jechać dalej.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej