Dziwne dzieciaki Makowskiego

Muzeum Regionalne w Stalowej Woli prezentuje obrazy, grafiki i rysunki Tadeusza Makowskiego, jednego z najważniejszych artystów o oryginalnym stylu.

Publikacja: 06.04.2018 14:00

Niektórym oglądającym kojarzą się  z kukiełkami, innym z marionetkami

Niektórym oglądającym kojarzą się z kukiełkami, innym z marionetkami

Foto: materiały prasowe

Pokazujemy 44 prace. Obrazy zostały w większości wypożyczone z Muzeum Narodowego w Krakowie oraz z prywatnych kolekcji Elżbiety i Jerzego Stelmachów i Krzysztofa Musiała. A drzeworyty i litografie pochodzą z Muzeum im. Stanisława Fischera w Bochni, ze zbiorów przyjaciela artysty Marcina Samlickiego – mówi Magdalena Kołtunowicz z działu sztuki w Stalowej Woli.

Jedną z sal wypełniają w całości najbardziej charakterystyczne obrazy Tadeusza Makowskiego z dziecięcymi postaciami, przypominającymi drewniane kukiełki czy marionetki, o zdziwionych, okrągłych oczach. Mieszają się w nich liryka i maskarada. Te geometryzowane postacie o radykalnie uproszczonych kształtach, sprowadzonych do trójkątów, walców, ostrosłupów i stożków, pochodzą z dojrzałego okresu twórczości artysty, gdy w Paryżu wypracował własny styl.

Jak sam twierdził: „Dzięki tym elementom groteski można być bardziej ludzkim niż w czystym realizmie”. Geometria i pozornie naiwna stylizacja nie przeszkadzają głębi obserwacji, pokazaniu charakteru postaci i ich wzajemnych relacji, naznaczonych melancholią i wzruszającą czułością. Są to kompozycje nie tylko statyczne, ale i dynamiczne, kiedy np. postacie zamieniają się w muzykantów i grają na różnych instrumentach.

Tadeusz Makowski(1882–1932) studiował na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego i na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Malarstwa uczył się w pracowni Józefa Mehoffera i Jana Stanisławskiego. Po ukończeniu studiów na stałe wyjechał do Francji. Tam początkowo ulegał zmiennym fascynacjom, bo – jak głosił – „ciągłe szukanie nowych dróg – drogą do doskonałości”. Inspirował się klasycyzującym malarstwem Puvisa de Chavannesa, dawnym malarstwem holenderskim i polską sztuką ludową.

W latach 1912–1915 w jego obrazach widoczna staje się fascynacja kubizmem, gdy obracał się w kręgach międzynarodowej awangardy w Paryżu; bywał u Gertrudy Stein, poznał Fernanda Legera, Alberta Gleizesa, Pieta Mondriana, Guillaume’a Apollinaire’a, Maxa Jacoba. Ostatecznie nie został jednak kubistą, lecz poszedł własną drogą.

Na uwagę zasługują także jego rysunki i grafiki. Jeszcze w Krakowie Makowski współtworzył podstawy polskiej grafiki artystycznej. Szczególnie interesowała go wtedy technika drzeworytu.

Sztuka pochłaniała go bez reszty, bo, jak pisał: „Nie bójcie się wszelkich tajemnic. Życie malarza jest życiem męczącym. Nie oczekujcie lekkich przyjemności. Poświęćcie wasze życie. Tam, gdzie nie sięga wiedza innych – tam malarz staje się twórcą”.

Wystawa „Malarz i jego modele. Tadeusz Makowski. Obrazy, rysunki, grafiki” (scenariusz Anna Król) jest czynna do 15 kwietnia.

Pokazujemy 44 prace. Obrazy zostały w większości wypożyczone z Muzeum Narodowego w Krakowie oraz z prywatnych kolekcji Elżbiety i Jerzego Stelmachów i Krzysztofa Musiała. A drzeworyty i litografie pochodzą z Muzeum im. Stanisława Fischera w Bochni, ze zbiorów przyjaciela artysty Marcina Samlickiego – mówi Magdalena Kołtunowicz z działu sztuki w Stalowej Woli.

Jedną z sal wypełniają w całości najbardziej charakterystyczne obrazy Tadeusza Makowskiego z dziecięcymi postaciami, przypominającymi drewniane kukiełki czy marionetki, o zdziwionych, okrągłych oczach. Mieszają się w nich liryka i maskarada. Te geometryzowane postacie o radykalnie uproszczonych kształtach, sprowadzonych do trójkątów, walców, ostrosłupów i stożków, pochodzą z dojrzałego okresu twórczości artysty, gdy w Paryżu wypracował własny styl.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej