Śledź ma na Pomorzu zarówno znaczenie kulinarne, gospodarcze, jak i kulturowe – dawniej na zakończeniu postu urządzano na przykład symboliczne pogrzeby tej ryby. – Historia ludzkości to nie tylko historia wojen. To także historia naszej kuchni. Poznając ją, poznajemy samych siebie. Kultura i sztuka kulinarna jest tą częścią naszego dziedzictwa, która łączy nacje i narody – mówi Beata Mieczkowska-Miśtak z Laboratorium Pomysłów w Kołobrzegu. Niedawno nakładem tej firmy ukazała się książka „Smaczny Kołobrzeg”, w której oprócz tradycyjnych przepisów z regionu zaprezentowano unowocześnione wersje pomysłu szefów kuchni najlepszych tutejszych restauracji. Pomogli także mieszkańcy regionu, między innymi brat Beaty Mieczkowskiej-Miśtak Marek Pietrzela. To on udoskonalił stary rodzinny przepis na śledzika kołobrzeskiego.

To pracochłonny, ale wart zachodu śledzik w specjalnej marynacie. Jest tak wyjątkowy, że został 35. potrawą z Pomorza Zachodniego, która znalazła się na Liście Produktów Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Takie dania muszą być wytwarzane według tradycyjnych metod, wykorzystywanych od co najmniej 25 lat, oraz stanowić element tożsamości danej społeczności i regionu.

Marek Pietrzela na co dzień pracuje na kutrze, więc o rybach wie szczególnie dużo. Informuje, że aby kupić naprawdę dobrą rybę, trzeba dobrze znać dostawcę. – Są sklepy, których właścicielami są właściciele kutrów. Mają oni też smażalnie. Większość ryb pochodzi od pośredników. Dodaje, że limity na połów ryb nie tylko wciąż są za małe, ale w dodatku wciąż się obniżają. Najłatwiej złowić szproty i śledzie, bo jest ich wciąż dość dużo. Z kolei turbot praktycznie zaniknął i ciężko go złapać. Z dorszami bywa różnie. Łososia bałtyckiego jest bardzo mało i nie dorównuje atlantyckiemu.

Wraz z ławicą można czasem wyłowić niezwykłe znaleziska. – Dawniej bywały to nawet połówki samolotu, miny, bomby, a w czasach, kiedy popularne stało się sprowadzanie aut z Niemiec do Polski czy Rosji, rybacy wyławiali karoserie samochodów – mówi Pietrzela. On sam wraz z załogą kutra, na którym pracuje, wyłowił zbiornik paliwa rakiety.

W kuchni kołobrzeskiej znaleźć można nie tylko ryby, ale także potrawy z drobiu, pierogi z lokalnym serem, roladki z kaszy jęczmiennej czy desery. Ale mieszkańcy Kołobrzegu nie wyobrażają sobie kuchni bez darów Bałtyku. – Bardzo lubię wędzone ryby. Cieplutkie, z których tłuszcz leci po brodzie. Ale także wędzona na drewnie, marynowana w solance. I to wszystko jest u nas, na naszej kołobrzeskiej ziemi. Ludzie, w jakim pięknym miejscu my mieszkamy!” – przypomina Beata Mieczkowska-Miśtak.