Pokazuje również, że puszcza może rządzić się swoimi prawami. Naukowcy wskazują, że wilki, których Puszcza Kampinoska może pomieścić jedną watahę (około 20 sztuk), dobrze radzą sobie w jej ekosystemie i mając co jeść, przyczyniają się do redukcji słabszych jeleni, dzików, a nawet psów i kotów. Innymi słowy, wykonują robotę… myśliwych. Wilki jako takie, choć z pewnością nie każdemu uda się je zobaczyć na własne oczy, stają się – choćby tylko w świadomości turystów – atrakcją puszczy i jej okolic.

To pokazuje, że przyroda jest czymś cennym i że może sobie radzić bez pomocy człowieka. Oczyma wyobraźni widzę las z większą ilością drapieżników, które niedokarmiane nie czynią relatywnie dużych szkód w uprawach i nie wkraczają do miast i miasteczek, nie straszą miejscowej ludności.

Niestety, już dziś z różnych stron pojawiają się głosy, jakoby wilki stanowiły niebezpieczeństwo dla ludzi. To, że edukacja przyrodnicza w niezwykle ograniczony sposób uwzględnia realne aspekty i interakcje między człowiekiem i przyrodą, jest powszechnie znanym faktem, z którym nikt nic nie robi. Mało tego, wydaje się, że w Polsce (i nie tylko) mamy nawet do czynienia z pewnego rodzaju regresem edukacji biologicznej i ekologicznej. Przejawem tych braków jest choćby zabijanie przez ludzi żmij zygzakowatych, które również pojawiły się w Puszczy Kampinoskiej. I żmije, i wilki naprawdę boją się człowieka. I to człowiek powinien pilnować, żeby wiodło im się dobrze.