Nazwa Silesia – wdzięczna, prosta także dla obcokrajowców – okazała się nie do przełknięcia dla partnerów z Zagłębia Dąbrowskiego, którego stolicą jest Sosnowiec. Sprawa stała się tak poważna, że na ostatniej prostej na włosku zawisła przyszłość metropolii – Sosnowiec zagroził wyjściem z niej, jeśli nazwa pozostanie. Prezydent Katowic skapitulował bez walki – Silesii w nazwie nie będzie.

Śmieszny konflikt? Dla mieszkańców Suwałk, Poznania czy Szczecina na pewno. Dla mieszkańców województwa śląskiego – rzecz śmiertelnie poważna, taka regionalna poprawność polityczna, bez której nie byłoby silnego województwa. Dla mieszkańców regionu podział na Śląsk i Zagłębie to chleb powszedni: symbolicznie granicę wyznacza rzeka Brynica, historycznie choćby przynależność Zagłębia w II Rzeczypospolitej do województwa kieleckiego. Choć minęło blisko 100 lat, podział pozostał w głowach mieszkańców. Od 1989 r. Zagłębie i Śląsk są małżeństwem z rozsądku. I niech tak pozostanie.