„Baobab”, bo tak pieszczotliwie nazwali go mieszkańcy, stał się elementem historii miasta, obrósł legendami. Jedni twierdzą, że posadzono go podczas narodowej żałoby po upadku powstania styczniowego, inni – że dwie dekady później, aby w przyszłości zasłoniło wybudowany na placu Litewskim sobór prawosławny, symbol rusyfikacji.

Baobab dla mieszkańców Lublina był pomnikiem nie tylko przyrody, ale i pamięci narodowej.

Drzewo od wielu lat miało się jednak coraz gorzej. Ostatnie badanie tomografem komputerowym potwierdziło, że 85 proc. jego tkanki jest martwe. Ratusz podjął decyzję o ścięciu baobabu. Wycinkę rozpoczęto 23 maja o godzinie 6 rano. Lokalne redakcje prowadziły transmisje na żywo, informacje o tym wydarzeniu odnotowała większość ogólnokrajowych serwisów informacyjnych. Pożegnać drzewo przyszli też mieszkańcy. Botanicy z Lublina zabezpieczyli 100 zaszczepek, aby wyhodować potomstwo słynnej topoli.

W Lublinie rozgorzała dyskusja: „Co po baobabie”. Na specjalną skrzynkę e-mailową uruchomioną przez ratusz wpłynęło blisko 100 propozycji. Zdecydowano, że drewno z kultowego drzewa będzie nadal żyć w przestrzeni miasta. Rzeźbiarz związany z Galerią Labirynt przerobi go na instalację artystyczną. Miasto natomiast zostało zobowiązane przez wojewódzkiego konserwatora zabytków do zasadzenia w miejscu wycinki nowej topoli czarnej.