Niby krótki, ale mający kapitalne znaczenie nie tylko dla Łodzi, która została strategiczną obwodnicę, pozwalającą odciążyć miasto od ruchu tranzytowego, ale i dla całej nowoczesnej sieci drogowej w Polsce. Wypełnia bowiem lukę pomiędzy istniejącą autostradą A1 od Strykowa do Gdańska i dwupasmową trasą katowicką. Wcześniej jadąc z północy na południe trzeba się było przepchnąć przez miasto. Przy okazji otwarty został kilkukilometrowy fragment trasy S8 do Wrocławia, który od dwóch lat czekał na podwiązanie do autostrady. Zyskali zatem i mieszkańcy Wrocławia, którzy mogą teraz szybciej dostać się nad wschodnią część naszego wybrzeża, jak i mieszkańcy stolicy, dla których droga na Dolny Śląsk skróciła się o dobre 30-40 minut.

Na przykładzie wschodniej obwodnicy Łodzi można dokładnie prześledzić historię polskich programów autostradowych oraz problemów, które przy ich okazji powstawały. Pierwsze projekty autostrady A1 pojawiły się jeszcze w latach 60. XX wieku, droga miała być fragmentem Transeuropejskiej Autostrady Północ-Południe (TAPP), łączącej Skandynawię z krajami południa Europy. Mocarstwowe plany ostatecznie zakończyły się wybudowaniem niespełna 18-kilometrowego odcinka pomiędzy Tuszynem a Piotrkowem, co zajęło aż 11 lat (1978–1989). W kolejnych, powstających już po 1989 r. planach budowy dróg, A1 była wskazywana jako projekt priorytetowy. W 2006 r. Jerzy Polaczek, odpowiedzialny za infrastrukturę w ówczesnym rządzie PiS, zapowiadał, że droga powstanie do 2010 r. Ale nie powstała, dopiero w 2009 r. kolejny rząd podpisał umowę na jej budowę z prywatnym koncesjonariuszem Autostrada-Południe. Droga miała powstać w systemie koncesyjnym i być gotowa na Euro 2012. Po roku przygotowań okazało się, że konsorcjum nie udało się zgromadzić niezbędnych środków i temat upadł.

Za inwestycję znów wzięło się państwo i w grudniu 2010 r. podpisana została umowa z firmą Polimex-Mostostal. Kolejnym terminem otwarcia trasy był sierpień 2014. Tyle, że w styczniu 2014 stopień zaawansowania prac sięgnął ledwie 10 proc., więc GDDKiA zdecydowała się na rozwiązanie kontraktu. Kolejnym, wreszcie skutecznym rozwiązaniem okazało się podzielenie inwestycji na trzy odcinki. Nowym wykonawcom udało się nie tylko dotrzymać założonego terminu, ale także nieco go wyprzedzić.

Oby dokończenie trasy A1, a brakuje jeszcze decyzji, kto i jak przebuduje istniejący odcinek „gierkówki” z Tuszyna do Częstochowy, poszło sprawniej. Podobnie jak planowana budowa trasy S14 na zachodzie miasta. Jeśli uda się w miarę szybko zbudować tą drogę, Łódź będzie pierwszym miastem w Polsce z autostradowo-ekspresowym ringiem. Do szczęścia brakuje jeszcze 27 km.