Wciąż jeszcze trzeba wstrzymywać oddech

Znowelizowana przed rokiem Ustawa o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw wraz z przepisami wykonawczymi troszczy się raczej o branżę węglową niż o zdrowie Polaków. Dlatego kolejne samorządy wprowadzają uchwały „antysmogowe”, które zaostrzają rządowe regulacje.

Publikacja: 03.09.2019 13:49

Uchwała antysmogowa dla Krakowa weszła w życie 1 września 2019 r.

Uchwała antysmogowa dla Krakowa weszła w życie 1 września 2019 r.

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Ustawa zakazuje sprzedaży opału najgorszego sortu, czyli mułów węglowych i flotokoncentratów (stanowiących zanieczyszczone odpady z procesu produkcji węgla), a także węgla niesortowanego. Rozporządzenia wykonawcze określają zaś parametry jakościowe dla paliw węglowych.

Kolejna trująca zima

Niestety, część regulacji dotycząca obrotu węglem brunatnym i miałem węglowym zacznie obowiązywać dopiero w czerwcu 2020 roku. Czeka nas kolejna szara, smrodliwa i trująca zima, bo o ile węgiel brunatny nie jest paliwem powszechnie używanym w gospodarstwach domowych, o tyle zapisy dotyczące miału węglowego umożliwiają dodawanie do niego 30 procent jeszcze drobniejszego ziarna, a więc zakazanych w teorii – a popularnych – mułu węglowego lub/i flotokoncentratu. Zdaniem Piotra Siergieja z Polskiego Alarmu Smogowego – inicjatywy skupiającej ludzi zaniepokojonych stanem powietrza w kraju – rozporządzenia o normach jakości węgla chronią polski sektor wydobywczy, natomiast nie przyczynią się znacząco do poprawy jakości powietrza. Nie licząc wspomnianego miału, bezterminowo dopuszczają bowiem do obrotu każdy krajowy węgiel.

""

shutterstock

regiony.rp.pl

– Wartości wilgoci, popiołu i siarki dalece odbiegają od rekomendacji ekspertów, sejmików województw i organizacji pozarządowych – zauważa przedstawiciel PAS dodając, że o ile wycofanie z obrotu miałów węglowych zawierających mieszankę flotokoncentratów i mułów jest dobrą decyzją, o tyle odsunięcie jej w czasie nie leży w interesie zdrowotnym społeczeństwa.

CZYTAJ TAKŻE: Smog Wawelski ugodzony

W obiegu pozostanie niskokaloryczny węgiel o wysokiej zawartości popiołu czy siarki, której dopuszczalny limit spadł zaledwie o 0,1 proc. – wtóruje Weronika Michalak z Health and Environment Alliance (HEAL), organizacji non-profit analizującej wpływ środowiska na zdrowie publiczne. Dla większości rodzajów węgla limit zawartości siarki wynosi teraz 1,7 proc., podczas gdy Ministerstwo Zdrowia i eksperci postulowali 0,8 proc.

Własnym prawem

Dlatego coraz więcej sejmików województw decyduje się samodzielną walkę o czystsze powietrze – przyjmują uchwały antysmogowe, które zaostrzają przepisy ustawy. Taka uchwała zawiera indeks paliw zakazanych i kalendarz wymiany przestarzałych pieców. Dla przykładu, w województwie śląskim od 1 września 2017 r. nie wolno palić mułem węglowym i flotokoncentratem, ale też węglem brunatnym, węglem o ponad 15-procentowym udziale ziarna do 3 mm (najdrobniejszy miał) oraz biomasą o wilgotności powyżej 20 proc. Najgorszym opałem nie można grzać też m.in. na Mazowszu, w Łódzkiem, na Dolnym Śląsku, w Wielkopolsce, Małopolsce, na Podkarpaciu i w Lubuskiem.

""

AdobeStock

regiony.rp.pl

Latem do grona świadomych ekologicznie dołączyło kujawsko-pomorskie (jako 11. województwo). Miejscowa uchwała zakazuje palenia węglem brunatnym oraz paliwami stałymi z wykorzystaniem tego węgla, mułem i flotokoncentratem węglowym oraz mieszankami produkowanymi z ich wykorzystaniem, paliwami w postaci sypkiej, w których udział węgla kamiennego o ziarnie poniżej 3 mm przekracza 15 proc. oraz biomasą o wilgotności powyżej 20 proc. Wszystko to już od 1 września. Uchwała określa także standardy dla pieców i wymusza harmonogram ich wymiany – np. najgorsze, pozaklasowe kotły muszą zniknąć do 2024 roku.

CZYTAJ TAKŻE: Za smog mandacik zamiast mandatu

Stopniową eliminację przestarzałych palenisk na paliwa stałe zakłada większość samorządowych przepisów. Datą ostateczną jest zazwyczaj rok 2028, ale na przykład w Zielonej Górze i Gorzowie Wlkp. już 2023 – od tej chwili w użyciu miałyby pozostać jedynie kotły spełniające standardy emisji klasy 5. (obecnie najwyższej). Na pierwszy ogień pójdą piece nie spełniające żadnych norm – one muszą zostać usunięte znacznie wcześniej. – W województwach małopolskim i mazowieckim ostatni taki kocioł musi zostać wygaszony 31 grudnia 2022 r., ale już woj. śląskim kotły starsze niż 12-letnie trzeba zlikwidować do końca 2021 r. – wylicza Piotr Siergiej dodając, że niechlubnym wyjątkiem jest opolskie, gdzie w „kopciuchach” można palić bez ograniczeń czasowych. Odległe terminy likwidacji starych kotłów oznaczają, że ich masowa wymiana dopiero się rozpoczęła. Nie należy zatem spodziewać się szybkiej poprawy jakości powietrza. W Małopolsce i na Mazowszu działa obecnie po ok. 500 tys. takich urządzeń, a w całym kraju ok. 3,5 mln.

Czyst(sz)e powietrze

Chociaż wszystkie uchwały antysmogowe zabraniają palenia mułem i flotokoncentratem, to zakaz ich spalania bez zakazu sprzedaży będzie przepisem bardzo trudnym do wyegzekwowania. Walkę ze smogiem łatwiej wygrać, jeśli wszystkie ośrodki władzy stworzą wspólny front. Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska potwierdza, że samorządy nie udźwigną walki za smogiem. Potrzeba projektów rządowych i rozwiązań systemowych.

CZYTAJ TAKŻE: Przybywa metod walki ze smogiem

Tymczasem działanie zachwalanego przez rząd programu „Czyste powietrze” pozostawia wiele do życzenia. Na montaż ekologicznych (lub mniej szkodliwych) źródeł energii przeznaczono – w zapowiedziach – 103 mld zł, z czego 63,3 mld zł miało by trafić do odbiorców w postaci dotacji, zaś 39,7 mld zł jako pożyczki. Przy starcie programu, ubiegłej jesieni, resort środowiska szacował, że może on objąć 3-4 mln domów jednorodzinnych (inne nie podlegają przepisom), co oznacza konieczność rozpatrzenia 300-400 tysięcy wniosków rocznie. Do lipca złożono blisko 70 tys. wniosków na 1 mld 580 mln zł, wydano 25 tys. decyzji o dofinansowaniu na ponad 434 mln zł. To nikły ułamek rocznego planu.

Bliżej ludzi

Wokół programu wiele się działo – centralistyczne podejście nie ułatwiało skorzystania z pieniędzy („Czyste powietrze” wdrażało jednie szesnaście wojewódzkich funduszy ochrony środowiska). W efekcie Komisja Europejska sygnalizowała, że dofinansowanie programu – mowa o nawet 8 mld euro – może zostać wstrzymane. Ostatecznie Komisja wymogła przekazanie części zadań związanych z programem do samorządów (do lipca akces zgłosiło ok. 600 gmin). Współpraca przewiduje m.in. pomoc gminy przy składaniu wniosków, które już na początku zyskały opinię skomplikowanych. Ostatnio formularze zostały uproszczone.

CZYTAJ TAKŻE: „Smog stop”, czyli falstart

Druga z unijnych rekomendacji przewiduje włączenie banków komercyjnych. W sierpniu minister środowiska zapowiedział rozmowy z sektorem bankowym w tej sprawie. Zastrzegł, że współpraca może dojść do skutku, ale „pod pewnymi warunkami”. W grę wchodzą opłaty bankowe i kwestia weryfikacji sposobu wydawania przyznanych pieniędzy. Pozostaje wstrzymać oddech i czekać na rozwój wypadków. Czasem długo, bo jak wynika z ubiegłorocznego raportu Najwyższej Izby Kontroli, przy dotychczasowej skali samorządowych działań naprawczych na osiągnięcie założonych celów potrzeba od ponad 20 do blisko 100 lat (w zależności od województwa i rodzaju trucizny).

Ustawa zakazuje sprzedaży opału najgorszego sortu, czyli mułów węglowych i flotokoncentratów (stanowiących zanieczyszczone odpady z procesu produkcji węgla), a także węgla niesortowanego. Rozporządzenia wykonawcze określają zaś parametry jakościowe dla paliw węglowych.

Kolejna trująca zima

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Ilu posłów zostanie prezydentami?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Z regionów
Prezydent miasta idzie do parlamentu? Rząd już nie wyznaczy komisarza
Z regionów
Z Sejmu do sejmiku: Którzy posłowie przenieśli się do samorządu?
Z regionów
Były wiceprezydent Warszawy wyjaśnia, czemu chce być prezydentem Raciborza
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Z regionów
Krzysztof Kosiński: Samorządy potrzebują 10 mld zł, by zrekompensować Polski Ład