Kuszenie wyborców wizją bezpłatnej komunikacji miejskiej. Czy to zadziała?

W kilkudziesięciu polskich małych gminach i miastach można korzystać z darmowej komunikacji publicznej. Czy podobnie będzie też w większych aglomeracjach? Takie obietnice wyborcze składają kandydaci na prezydentów w wyborach samorządowych.

Publikacja: 02.04.2024 13:44

Roczny koszt funkcjonowania wrocławskiego MPK wynosi ok. 700 mln zł, z czego wpływy z biletów stanow

Roczny koszt funkcjonowania wrocławskiego MPK wynosi ok. 700 mln zł, z czego wpływy z biletów stanowią ok. 200 mln zł

Foto: DarSzach

Pierwszym miastem w Polsce, gdzie wprowadzono darmową komunikację miejską, były śląskie Żory. Stało się to ponad 10 lat temu – 1 stycznia 2014 roku.

W mieście było wówczas 12 linii autobusowych, na których utrzymanie miasto wydawało rocznie ok. 2,5 mln zł rocznie. Bezpłatna komunikacja oznaczała dodatkowy milion przy wydatkach budżetu miasta, który wówczas wynosił 230 mln zł.

- To stosunkowo niewielki wydatek. Chcemy dać pasażerom taki prezent – mówiła Anna Ujma z Urzędu Miasta w Żorach.

Wybory samorządowe 2024. Darmowa komunikacja ma przywrócić zaufanie mieszkańców

Po Żorach darmową komunikację miejską wprowadziły kolejne miasta i gminy, m.in. Mińsk Mazowiecki, Ząbki, Działdowo, Radomsko, Ostrołęka, Starachowice, Lubin, Szczecinek, Bolesławiec, Otwock czy Mława. W sumie funkcjonuje już ona w ponad 50 ośrodkach.

Teraz pojawia się szansa, że za darmo będą mogli jeździć mieszkańcy także większych miast. Takie obietnice składają kandydaci na prezydentów.

Czytaj więcej

Jak wygrać wybory samorządowe? Powstał specjalny kurs

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Łukasz Schreiber, starający się o fotel prezydenta Bydgoszczy (występuje w tej roli bez partyjnego szyldu), jako jedną z pierwszych obietnic wyborczych złożył właśnie tę dotyczącej darmowej komunikacji dla mieszkańców do końca tego roku.

 – Chodzi o to, by z jednej strony przywrócić mieszkańcom zaufanie do komunikacji, a z drugiej, by wypracować przez ten czas lepszy plan na to, co dalej zrobić. To jest tylko na ten czas i tylko dla bydgoszczan, dla tych, którzy tutaj płacą podatki, osób, które studiują na bydgoskich uczelniach bądź które mieszkają na stałe – tłumaczył poseł Schreiber.

W Bydgoszczy maleje częstotliwość kursów, a od 2022 roku miasto boryka się z problemami związanymi z brakiem kierowców czy niewystarczającej liczby składów tramwajowych.

Edukacja ekologiczna w autobusie. W których miastach może pojawić się darmowa komunikacja publiczna?

Inny poseł PiS Andrzej Śliwka, kandydat na prezydenta Elbląga, też obiecuje darmową komunikację dla mieszkańców. - Karta mieszkańca z powodzeniem funkcjonuje w wielu miastach. Chcielibyśmy, żeby karta "Mój Elbląg" odgrywała ważną rolę w Elblągu. Umożliwiałaby elblążanom w sposób bezpłatny przejazd komunikacją miejską i możliwość parkowania. Umożliwiałaby również udział w wydarzeniach kulturalnych, sportowych ze zniżką –  opowiadał poseł Śliwka.

Jego zdaniem karta miałaby być propozycją dla mieszkańców, ale także tych, którzy płacą podatki w Elblągu.

Kandydat PiS na prezydenta Wrocławia Łukasz Kasztelowicz obiecuje darmową komunikację miejską dla płacących podatki w mieście. Według szacunków samorządowców z PiS, takie rozwiązanie kosztowałoby budżet miasta 200 mln zł rocznie.

Czytaj więcej

Niepotrzebna darmowa komunikacja? Nikt nie bada, czy przynosi korzyści

Także Henryk Habędź, kandydat na prezydenta Tarnowa z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, obiecuje darmową komunikację miejską. - Chciałbym bardzo szybko, w pierwszych dniach swojej prezydentury potraktować linię nr 3 jako pilotażową – mówił kilka dni temu na konferencji prasowej.

Dodał, że jest  zdecydowany, aby kwota 7,5 mln zł była przeznaczona na transport bezpłatny w Tarnowie, bo jeżeli miasto ma edukować mieszkańców, to musi to robić w taki sposób, że zachęcamy ich do tego, żeby przestali jeździć samochodami, a nie zmuszać ich restrykcyjnie do tego.

Wielu pasażerów jeździ już za darmo, ale wszyscy nie mogą

Czy większe miasta stać na darmową komunikację? - Jak najbardziej. Spokojnie w 900-milionowym budżecie, poważne miasto stać na to, żeby usługa publiczna była świadczona na wysokim poziomie, w sposób bezpłatny dla mieszkańca –uważa poseł Śliwka, kandydat na prezydenta Elbląga.

Z kolei Arkadiusz Filipowski, rzecznik prezydenta Wrocławia, zaznacza, że żadne inne duże miasto w Polsce nie ma tak szerokiego wachlarza ulg i bezpłatnej komunikacji dla swoich mieszkańców jak Wrocław.

- Dzieci i młodzież do 21. roku życia nie płacą za przejazdy autobusami i tramwajami. Seniorzy po 65. roku życia także jeżdżą bezpłatnie. W praktyce oznacza to, że połowa pasażerów jeździ bezpłatnie – wylicza rzecznik.

Roczny koszt funkcjonowania wrocławskiego MPK to ok. 700 mln zł, a wpływy z biletów stanowią ok. 200 mln zł. - Jak widać dopłacamy z budżetu miasta, ale bez naszych tramwajów i autobusów nie wyobrażamy sobie Wrocławia – mówi Arkadiusz Filipowski.

Czytaj więcej

Coraz więcej miast z darmową komunikacją. „Chodzi o dobro i wygodę mieszkańców”

W Bydgoszczy w planach na 2024 rok bezpośredni koszt roczny komunikacji publicznej to 269,4 mln zł, z czego 182,3 mln z budżetu miasta, a 73 mln zł pochodzić ma z biletów. Kolejne 14,1 mln zł dołożą sąsiednie gminy.

– W 2019 roku Bydgoszcz miała wynik operacyjny na poziomie 292 mln zł. Szkodliwe dla samorządów działania poprzedniego rządu doprowadziły do sytuacji, w której wynik planowany na 2024 rok to 95 mln zł. Pozbawienie miasta dochodów z komunikacji publicznej doprowadza nasz wynik operacyjny na poziom wręcz niezauważalny – mówi Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy.

Dodaje, że nowy rząd jest prosamorządowy. - Liczymy, że od przyszłego roku odzyskamy utracone dochody z PIT. Będzie podwójne wsparcie unijne, w tym środki z KPO – to olbrzymia szansa dla samorządów, w tym dla Bydgoszczy – uważa pani rzecznik.

Eksperci nie sądzą, by duże miasta poszły w ślady Żor i innych mniejszych ośrodków, bo darmowa komunikacja byłaby dla nich zbyt dużym obciążeniem. Przykładowo Warszawa wydaje rocznie na utrzymanie komunikacji około 4 mld zł, a dochody z biletów pokrywają ok. 35 proc. tych kosztów w stolicy.

Pierwszym miastem w Polsce, gdzie wprowadzono darmową komunikację miejską, były śląskie Żory. Stało się to ponad 10 lat temu – 1 stycznia 2014 roku.

W mieście było wówczas 12 linii autobusowych, na których utrzymanie miasto wydawało rocznie ok. 2,5 mln zł rocznie. Bezpłatna komunikacja oznaczała dodatkowy milion przy wydatkach budżetu miasta, który wówczas wynosił 230 mln zł.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Metrorower nie powinien mieć żadnych granic
Transport
Nie ma zgody na plany poszerzenia dolnośląskiego odcinka autostrady A4
Transport
Kolej wyda 5 mld zł na zwiększenie liczby pociągów i skrócenie czasów podróży na Śląsku
Materiał partnera
Dolny Śląsk inwestuje w kolejne nowe pociągi
Transport
Jaka będzie przyszłość kolei aglomeracyjnej w Małopolsce
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO