Reklama

Ile lat ma rządzić burmistrz lub wójt? „Niezgodne z Konstytucją sztuczne ograniczenia”

Dwukadencyjność samorządowców znów budzi emocje. Korporacje samorządowe chcą jej zniesienia. Organizacje pozarządowe i większość osób w konsultacjach społecznych projektu poselskiego znoszącego ten limit, chcą jednak zachować dwukadencyjność.

Publikacja: 17.08.2025 11:38

W wyborach samorządowych w 2024 roku w 39 proc. gmin wybrano nowych liderów

W wyborach samorządowych w 2024 roku w 39 proc. gmin wybrano nowych liderów

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Zderzają się dwa podstawowe argumenty. Przeciwnicy obecnych przepisów uważają przede wszystkim, że dwukadencyjność jest niekonstytucyjna, bo ogranicza czynne i bierne prawo wyborcze. Zwolennicy wprowadzenia limitu kadencji dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast przekonują, iż utrzymanie dwukadencyjności sprzyja rotacji elit, ogranicza zjawiska klientelizmu i nadużywania władzy, a także stwarza przestrzeń dla nowych osób w życiu publicznym.

Na temat limitu (wprowadzonego w 2018 r.) rozmawiano w czasie kampanii wyborczej. Na początku lipca posłowie PSL złożyli poselski projekt nowelizacji kodeksu wyborczego z jego zniesieniem. Przeciwko limitowi są wszystkie korporacje samorządowe zasiadające w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. We wspólnym stanowisku zaapelowały o zniesienie przepisów ograniczających liczbę kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Napisały: „Przepisy te nie rozwiązują w praktyce żadnych realnych problemów, w istotny sposób natomiast hamują rozwój demokracji lokalnej, której najlepszym gwarantem jest wolny wybór mieszkańców, a nie sztuczne ograniczenia ustawowe, niezgodne z Konstytucją”. I dodały: „Zarządzanie jednostką samorządu terytorialnego to proces ciągły, wymagający długofalowego planowania i odpowiedzialnej, konsekwentnie realizowanej strategii. Doświadczeni liderzy samorządowi są często gwarantem ciągłości polityki rozwoju, skutecznego zarządzania oraz realizacji strategicznych inwestycji”.

Czytaj więcej

Dwukadencyjność: Czy samorządowcy mogą liczyć na jej zniesienie?

W stanowisku zacytowano wyniki analizy, którą przeprowadziło Centrum Analiz i Badań Unii Metropolii Polskich. W raporcie „Zmiany lokalnych liderów” policzono, że w ciągu ostatnich 18 lat w 87 proc. gmin zmieniał się burmistrz, prezydent lub wójt, a w 2024 roku w 39 proc. gmin wybrano nowych liderów.

Mechanizmy samokontroli

Autorzy nie zgadzają się z określeniem „zabetonowanie władzy lokalnej”. Pokazują, że gminy, w których od lat jest ten sam włodarz są nieliczne: w 15 proc. gmin wiejskich ten sam wójt pełni urząd od 2006 roku. Nie zmienił się również prezydent lub burmistrz w co dziesiątej gminie miejskiej lub miejsko-wiejskiej.

Reklama
Reklama

W największej grupie samorządów włodarze zmienili się dwa razy, trzy razy w ok. co trzeciej – wynika z analizy UMP.

Foto: rp.pl

Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich uważa, że oprócz argumentów związanych z Konstytucją ważne są także inne przesłanki. – Jeśli mamy traktować samorząd poważnie, to nie możemy wychodzić ze stanowisk jawnie paternalistycznych. To dana wspólnota samorządowa sama musi ocenić, czy daną osobę chce wybrać na swojego wójta, burmistrza, prezydenta miasta – i to powinna być jej decyzja, a nie osób z zewnątrz uważających, że tak będzie lepiej. Co więcej – raport sporządzony przez Unię Metropolii Polskich pokazuje, że pełnienie funkcji nie jest gwarancją reelekcji, a zatem w samorządzie dalej funkcjonują mechanizmy samoregulacji – tłumaczy.

Stanisław Jastrzębski, wójt Długosiodła, szef Związku Gmin Wiejskich RP, przypomina, że zachowanie limitu oznacza, iż w ponad 60 proc. gmin w najbliższych wyborach konieczna będzie zmiana włodarzy. Uważa, że istnieje wystarczająco dużo mechanizmów, by obywatele odwołali szefa samorządu, jeśli wójt lub burmistrz popełnia błędy. Za to dla realizacji projektów rozwojowych to, że władza nie zmienia się zbyt często, może być pozytywną okolicznością.

Podobne rozwiązania są w innych krajach

– Ograniczenie kadencji ma swoje dobre i złe strony. Na diagnozę, bardziej definitywną, popartą danymi, jest za wcześnie, bo limit kadencji nie zaczął jeszcze w Polsce obowiązywać. – uważa dr hab. Adam Gendźwiłł, socjolog, prof. UW, członek zespołu ekspertów wyborczych Fundacji Batorego. – Kiedy słyszę alarmujące określenia, że odebrano komuś prawa publiczne, że wydarzyła się katastrofa dla samorządności, to myślę, że nie mamy podstaw, by tak stwierdzić – dodaje. Przypomina, że ograniczenie liczby kadencji lokalnej władzy wykonawczej nie jest rozwiązaniem egzotycznym.

Prawie we wszystkich państwach z ustrojem prezydenckim obowiązuje ograniczenie liczby kadencji prezydenta. Podobnie jest na poziomie lokalnym – we Włoszech i w Portugalii jest zapisane wprost ograniczenie liczby kadencji burmistrzów, a w niektórych niemieckich landach istnieje ograniczenie wiekowe dla osób kandydujących. Socjolog zwraca także uwagę na opinię Komisji Weneckiej o tym, czy ograniczenia kadencji władzy wykonawczej są demokratyczne. Zaprezentowano tam sporo argumentów dotyczących reguł demokracji wpisanych w limit kadencji w jednoosobowych organach wykonawczych. Między innymi taki, że limity kadencji pomagają ograniczyć możliwości wykorzystania władzy do zapewniania sobie kolejnych reelekcji, to, co nazywamy przewagą urzędowania.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Prezydent Sosnowca: Należy znieść dwukadencyjność samorządów

– To możliwe, gdy ktoś sprawuje jednoosobowo funkcję wykonawczą, w której skoncentrowane jest nie tylko symboliczne przywództwo wspólnoty lokalnej, ale również bardzo konkretne zasoby. Wójt jest szefem lokalnej administracji, kieruje właściwie całym sektorem komunalnym, jest największym pracodawcą w gminie. Koncentracja uprawnień i dość słaba pozycja radnych powoduje, że układ władzy lokalnej jest skoncentrowany wokół jednej osoby i to może prowadzić do nadużyć – dodaje socjolog. 

Inne propozycje zmian

Sieć Obywatelska Watchdog Polska, która negatywnie ocenia poselski pomysł na zmianę kodeksu wyborczego, zwraca uwagę na to, że istnieją i powinny być wprowadzone nad Wisłą inne rozwiązania. Mogą być alternatywą dla zniesienia limitu kadencji: np. profesjonalizacja służby cywilnej w gminach, wzmocnienie niezależności rad gmin, zwiększenie przejrzystości finansów samorządowych czy wsparcie niezależnych mediów lokalnych, zakaz zatrudniania radnych w jednostkach organizacyjnych jst, wprowadzenie zakazu wydawania gazet przez samorządy lokalne, utrzymanie limitu 500 zł w Centralnym Rejestrze Umów.

– W części samorządów, ale nie chcę powiedzieć, że we wszystkich czy w większości czy w mniejszości, długoletnie rządy powodują różne niepożądane zjawiska: skupianie władzy, zatrudnianie radnych w spółkach czy jednostkach organizacyjnych samorządu lokalnego. Władza się trochę okopuje i nie ma też opozycji – tłumaczy Szymon Osowski, prezes zarządu Watchdog Polska.

Zwraca uwagę na to, iż słuszna zasada, że mieszkańcy najlepiej wiedzą, kogo wybrać, w praktyce nie jest taka oczywista. – Zapominamy, że w wielu lokalnych społecznościach samorząd jest jednym z największych pracodawców w gminach. Ma pieniądze na to, by błyszczeć w mediach społecznościowych, wiele samorządów wydaje prasę, niektóre nawet mają lokalną telewizję. Zapominamy o tym, że samorząd jest bardzo silnym graczem, jeżeli jest taki organ wykonawczy, który lubi wykorzystywać te sposoby, by wzmocnić swój wizerunek, to osoba, która chce powalczyć o stanowisko wójta czy burmistrza, ma trudne warunki.

Szymon Osowski uważa, że zasady dwukadencyjności nie można rozpatrywać wyłącznie w kontekście biernego i czynnego prawa wyborczego. – Na samorząd trzeba trochę szerzej patrzeć. Gdybyśmy mieli inne mechanizmy, które są „bezpiecznikami” w samorządzie, to zniesienie dwukadencyjności może nie byłoby złe. Ale ich nie ma – podkreśla. 

Zderzają się dwa podstawowe argumenty. Przeciwnicy obecnych przepisów uważają przede wszystkim, że dwukadencyjność jest niekonstytucyjna, bo ogranicza czynne i bierne prawo wyborcze. Zwolennicy wprowadzenia limitu kadencji dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast przekonują, iż utrzymanie dwukadencyjności sprzyja rotacji elit, ogranicza zjawiska klientelizmu i nadużywania władzy, a także stwarza przestrzeń dla nowych osób w życiu publicznym.

Na temat limitu (wprowadzonego w 2018 r.) rozmawiano w czasie kampanii wyborczej. Na początku lipca posłowie PSL złożyli poselski projekt nowelizacji kodeksu wyborczego z jego zniesieniem. Przeciwko limitowi są wszystkie korporacje samorządowe zasiadające w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. We wspólnym stanowisku zaapelowały o zniesienie przepisów ograniczających liczbę kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Napisały: „Przepisy te nie rozwiązują w praktyce żadnych realnych problemów, w istotny sposób natomiast hamują rozwój demokracji lokalnej, której najlepszym gwarantem jest wolny wybór mieszkańców, a nie sztuczne ograniczenia ustawowe, niezgodne z Konstytucją”. I dodały: „Zarządzanie jednostką samorządu terytorialnego to proces ciągły, wymagający długofalowego planowania i odpowiedzialnej, konsekwentnie realizowanej strategii. Doświadczeni liderzy samorządowi są często gwarantem ciągłości polityki rozwoju, skutecznego zarządzania oraz realizacji strategicznych inwestycji”.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Społeczności lokalne
Dużo wolnych miejsc w żłobkach. Samorządy na razie „obserwują sytuację”
Społeczności lokalne
UMP: Samorządy nie są zabetonowane na zmiany personalne
Społeczności lokalne
W 2024 r. ubyło mieszkańców w 80 proc. gmin. Jak demografia zmienia samorządy?
Społeczności lokalne
Olsztyn idzie po tereny gminy Purda. Gmina protestuje, i nie jest sama
Społeczności lokalne
Rosną długi szpitali powiatowych. "Widoczna jest istotna luka finansowa"
Reklama
Reklama